Coraz trudniej filmowcom oszczędzać na scenografii. A to za sprawą coraz lepszych kamer filmowych, które powoli wspinają się na filmowy Everest.
W czasach kaset wideo w standardzie VHS i bańkowych telewizorów nie zwracaliśmy wielkiej uwagi na jakość obrazu. No dobrze, ta też była istotna, ale niewielka liczba linii budujących obraz pozwalała filmowcom na pewne oszczędności, gdyż i tak wszystkiego na "ogromnym" 25 calowym ekranie telewizora nie dało się dostrzec. Kino to była oddzielna bajka, ale wtedy dużą rolę odgrywały walory filmu związane szczególnie z grą aktorów i dobrym scenariuszem.
Można rzec, że dziś wielu filmowców zwraca większą uwagę na scenografię, szczegóły w tle i inne dodatki, które niekoniecznie budują klimat, ale nie pozostają niezauważone na ekranach coraz większej rozdzielczości i radzących sobie coraz lepiej z szeroką rozpiętością dynamiczną obrazu. Dobre kino nie odeszło w niepamięć, ale również ono musi pamiętać o tym, że na ekranie (szczególnie w domu) dziś widać więcej niż kiedyś.
Po części za ten trend odpowiadają producenci sprzętu do filmowania, którzy łamią kolejne bariery. Kilka lat temu z dużą dawką sceptycyzmu opowiadaliśmy o monstrualnych kamerach 8K, problemach związanych z przetwarzaniem tak dużej liczby danych. Dziś, szybciej niż myśleliśmy, słowo monstrualne bardziej wiąże się z możliwościami kamer niż ich rozmiarami. We wrześniu na targach IBC 2017 Sony zaprezentowało stosunkowo niewielką kamerę UHC-8300 z trzema przetwornikami obrazu, rejestrującą filmy 8K.
Dość szybko zyskała ona konkurencję w postawi RED Weapon (tym razem z pojedynczym przetwornikiem Monstro) - kamery 8K, która na dodatek może pochwalić się niesamowitą dynamiką obrazu (zakres 17 EV, czyli siedemnastu stopni przysłony) i to przy rejestracji w tempie 60 kl/s. Ale i Sony ma spore możliwości - w specyfikacji mowa o rejestracji obrazu 8K HDR. A to coś znaczy, szczególnie, że na HDR Sony dobrze się zna.
Przy tak dobrych parametrach rejestracji obrazu trudno będzie, by filmowcy mogli pozwolić sobie na niedociągnięcia w scenografii. Część nadrobią komputerowe animacje, ale nie wszystko. Z drugiej strony, może to właśnie te niedoskonałości sprawią, że filmy będą dla nas bardziej naturalne. Poniżej przykładowe wideo zarejestrowane kamerą RED.
Zresztą nie trzeba 8K, ani nawet 4K. Na dużym ekranie, stare produkcje dostępne w rozdzielczości FullHD również stają się jakby inne. Szczególnie, gdy materiał został dobrze przeniesiony na nowy nośnik. Tak gdzie kiedyś był śnieg, dostrzegamy biały proszek, a mglisto-mokra powierzchnia okazuje się wyłożona folią. O jakim filmie mówię? Spróbujcie zgadnąć.
Źródło: Sony, RED
Komentarze
9Mój sprzęt przy swoich 11 EV może się schować...
No ale to jest pro camera za ponad 250 tys złotych (sam brain nie pozwala niczego nagrać więc ceną samej kamery nie ma co się sugerować)
Właściwie każda osoba nie zgodzi się z tym zdaniem po głębszym namyśle.
Z każdej strony jesteśmy bombardowani jakością obrazu, od komputerów po smartfony i na telewizji kończąc.
Postęp technologiczny nie tyle na nas to wymusza co staje się standardem. Przykładowo Blair Witch Project był nakręcony w czasie gdy jakość obrazu już była na przyzwoitym poziomie, ale został filmowany w niższej jakości, a mimo to był hitem.
Najzwyczajniej brak jakości obrazu do której jesteśmy przyzwyczajeni kuje nas w oczy z pierwszą chwilą, ale jeśli film nie wachluje jakością obrazu to bardzo szybko człowiek przyzwyczai się do całości.
W większym stopniu razi w filmie np. sporadycznie nienaturalne odwzorowanie w CGI ponieważ przykuwa uwagę i powoduje jakąś reakcję emocjonalną nie związaną z filmem.