Czy roboty w przyszłości będą zaopatrzone w chwytaki w formie macek? Taką niecodzienną metodę manipulacji obiektami testują właśnie inżynierowie z Harvardu.
Macki... wszędzie macki...
Coraz bliżej Halloween więc postraszymy was trochę wizją przeszłości wypełnionej mackami. Ci, którzy znają tak zwaną Mitologię Cthulhu stworzoną przez pisarza Howarda Phillipsa Lovecrafta i ożywioną później zarówno przez jego następców jak i inspirujące się jego dziełami filmy i gry (jak mocne The Sinking City), wiedzą o czym mówię. Inni mogą skojarzyć macki z netflixowym hitem Stranger Things, gdzie różne organiczne odnóża stworów z „drugiej strony" częstokroć zagrażały bohaterom. Z kolei jeszcze inni mogą kojarzyć macki z wątpliwej jakości produkcjami japońskimi... ekhem... dla koneserów (zgadza się, tutaj linka nie będzie).
Teraz macki postanowili wykorzystać inżynierowie z Harvardu, ale nie po to aby nas postraszyć, ale po to by pomóc robotom przenosić delikatne przedmioty.
Pan Meduzoręki
Ciężko pobić ludzkie dłonie zarówno w ilości funkcji jakie mogą pełnić, jak i w precyzji i sile jakie łączą w sobie. Tysiąclecia ewolucji dały nam narzędzie, które doskonale sprawdza się w tylu różnych sytuacjach, że niepodobna ich wymieniać. A jednak „szaleni naukowcy" z Harvardu postanowili zadrwić z Matki Natury tworząc tę oto plugawą abominację, jaką nazwali... no, nie nazwali jej, dlatego postronni ochrzcili urządzenie Mr. Jelly Hands. Jest to robotyczny chwytak przeznaczony do przenoszenia delikatnych obiektów, zainspirowany meduzą (stąd nazwa, łapiecie).
Projekt ten jest próbą rozwiązania dokuczliwego problemu chwytaków w robotyce. Kłopoty inżynierów w tej materii polegają na zaprojektowaniu czegoś co łączyłoby siłę i delikatność naszych dłoni z niskim kosztem produkcji. Dokładne odwzorowanie zręczności ludzkiej dłoni pochłania mnóstwo środków w drobnych, lecz precyzyjnych częściach i oprogramowaniu. O problemach robotycznych chwytaków przekonał się na własnej skórze rosyjski 7-letni mistrz szachowy, o którym pisaliśmy w lipcu.
W związku z tym wielu robotyków pomija w ogóle wzorzec ludzkiej dłoni i korzysta z przyssawek albo dmuchanych balonów... albo jak w tym przypadku z pneumatycznych macek. Jest to dla konstruktorów duży plus, bo mechanizm Mr. Jelly Hands nie potrzebuje od swojego komponentu chwytającego informacji zwrotnej, aby nie upuścić lub nie rozgnieść transportowanego obiektu. Po prostu oplata go siecią macek.
Jak to zrobili?
Macki to po prostu gumowe rurki wypełnione powietrzem. Materiał z którego są zrobione jest nieco grubszy z jednej strony, co powoduje, że po wypełnieniu powietrzem rurka zawija się w określonym kierunku. Siła uchwytu i wytrzymałość pojedynczej rurki nie jest może zbyt wielka, ale konstrukcja wykorzystuje ich cały pęczek, co pozwala Panu Jelly Hands przenosić nawet cięższe przedmioty.
Jaki z tego pożytek poza sektorem horrorowej animatroniki? Robot może przydać się w magazynach i sortowniach owoców i warzyw. Może też sprawdzić się w prowadzeniu delikatnych badań naukowych w miejscach trudno dostępnych dla ludzkich badaczy.
Źródło: theverge.com
Komentarze
6A może tysiąclecia a nawet lepiej to miliony lat, bo "stulecia" to nieco zbyt krótki okres aby ewolucja dała taki efekt. Także autorze......