Pierwszy taki kraj na świecie. Mają więcej elektryków niż aut benzynowych
Norwegia od lat plasowała się w czołówce państw, w których sprzedaje się najwięcej samochodów elektrycznych. We wrześniu 2024 r. po raz pierwszy jest ich na tamtejszych drogach więcej niż aut benzynowych.
Chociaż samochody elektryczne wciąż budzą skrajne emocje i nie brakuje przeciwników elektromobilności, coraz częściej pojawiają się dane pokazujące, że jest to trend, który ma również zwolenników. Jest ich wielu zwłaszcza w Norwegii, w której, jak to określają m.in. przedstawiciele Norweskiej Federacji Drogowej (OFV), mamy teraz do czynienia z wyjątkowym wydarzeniem.
Wyjątkowa chwila dla motoryzacji. Norwegowie przeszli do historii
Z najnowszego raportu tej organizacji wynika, że spośród 2,8 mln prywatnych samochodów osobowych zarejestrowanych w Norwegii aż 754 303 to modele w pełni elektryczne. 753 905 prywatne samochody osobowe są tam napędzane benzyną.
– To historyczne wydarzenie. Kamień milowy, którego niewielu spodziewało się 10 lat temu. O ile mi wiadomo, żaden inny kraj na świecie nie jest w takiej samej sytuacji – powiedział Oyvind Solberg Thorsen, dyrektor OFV.
Norwegia chce szybko odejść od samochodów spalinowych
Co ciekawe, na pozycji lidera plasują się w Norwegii samochody z jeszcze innym napędem. Najliczniejsze na tamtejszych drogach pozostają modele z silnikami wysokoprężnymi. Aktualnie jest ich nieco poniżej 1 mln sztuk, ale w ostatnich latach sprzedaż tego typu aut gwałtownie spada. Zdaniem Thorsena "sugeruje to, że w 2026 r. Norwegowie będą mieli więcej samochodów elektrycznych niż samochodów z silnikami wysokoprężnymi".
Do jakich samochodów elektrycznych mieszkańcy Norwegii mają największe zaufanie? Dane sprzedażowe za cały 2023 r. pokazały, że na podium najczęściej sprzedawanych nowych tego typu pojazdów znalazły się kolejno Tesla Model Y, Volkswagen ID.4 oraz Skoda Enyaq.
Norwegia postawiła sobie za cel odejście od sprzedaży nowych samochodów z napędem spalinowym już 2025 r. Dla porównania podobne założenia Unii Europejskiej mówią o 2030 r.
Zdjęcie otwierające: unsplash
Komentarze
12Powinna być zdrowa konkurencja a nie przymus.
Elektryki są dofinansowane i maja większe przywileje (do czasu)
Poczekamy jak zasięgi tych elektryków spadną
Ceny ładowania wzrosną
Przyjdzie czas eksploatacji
i pewnie jeszcze coś by się znalazło
Ochrona atmosfery nie jest argumentem, bo elektryki są bardziej szkodliwe od aut spalinowych, a koszty najszybciej zniechęcą ludzi, Norwegów również.