Niepowtarzalna scenenia zwiastuna Marsjanina z Neilem deGrasse Tysonem jako narratorem powstała w warszawskim studiu Juice.
Polski zwiastun filmowej superprodukcji w reżyserii Ridleya Scotta? Cóż to oznacza? Polski lektor, polskie napisy? Nie tym razem. Tym razem doświadczymy niekonwencjonalnej prezentacji, która przygotuje nas do tego co dopiero nastąpi gdy w kinie rozpocznie się projekcja. Prezentacji, którą prawie w całości stworzono w studiu Juice w Polsce.
Polska ekipa to między innymi Kuba Knapik z Platige Image, studia, którego nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, a także Michał Misiński ze studia Juice, który był dyrektorem artystycznym produkcji. Choć za kamerą stanęli amerykanie, to pomijając rewelacyjnego Neila deGrasse Tysona, który jest narratorem pokazanej w zwiastunie opowieści, wszystko co widzimy (jak powiedział Michał Misiński 80-90%) jest zasługą 15-osobowego zespołu z Warszawy.
W ciągu dwóch miesięcy, a to wcale nie było tak dużo czasu jak na tak potężne przedsięwzięcie, w warszawskim studiu stworzono scenografię i animację Hermesa, statku kosmicznego, na pokładzie którego członkowie misji Ares 3, bohaterowie filmu Marsjanin, wyruszają w podróż na Czerwoną Planetę.
Jak powiedziała Natalia Lasota ze studia Juice, kierownik produkcji, w wywiadzie udzielonym TVN24, zwiastun nie jest zlepkiem scen z filmu, a „paraodcinkiem serialu Kosmos prowadzonego przez Neila deGrasse dla National Geographic.” Dzięki temu udało się stworzyć niezwykłą atmosferę, a zarazem nie zdradzać fabuły jak to ma miejsce w większości zwiastunów, które są zlepkami najlepszych scen, często jedynych, o których warto w danym filmie wspomnieć. Tam gdzie kończy się zwiastun Marsjanina, film dopiero się zaczyna.
Choć temat Marsa, i nieudanych lub udanych misji na tę planetę, był już niejednokrotnie eksploatowany przez filmowców, to dzieło Ridleya Scotta zapowiada się rewelacyjnie. Z niecierpliwością czekam na 2 października, gdy film trafi do naszych kin. Zdaniem Michała Misińskiego największym wyzwaniem podczas tworzenia zwiastuna, który poza osobą narratora jest animacją, było dostosowanie się jakością obrazu do poziomu jaki prezentuje film. Czy polska ekipa podołała temu zadaniu? Przekonajcie się sami.
Źródło: tvn24, polskieradio
Komentarze
7Akurat myślałem jak by to wyglądało w dzisiejszych czasach :p
Jednak cebulowo-śmiecznie-żenujące są próby nadawaniu temu wszystkiemu znamion osiągnięcia narodowego. To prywatne studio i Polska nie ma nic do tego. Równie dobrze mogli być z Tadżykistanu.