Przed wami historia szwedzkiego profesora i złodzieja, który ponad pobudki materialne wyniósł dobro nauki.
Kilka dni temu poruszyła niemal cały internet, zawrzało o niej w serwisach społecznościowych, a w ramach Facebooka czy Twittera bijąc nawet mini-rekordy popularności. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że historia ta jest niezwykła.
Wszystko zaczęło się od tego, że pewien (zapewne roztargniony) szwedzki profesor zostawił teczkę ze swoim laptopem na korytarzu, a ta zniknęła w trybie natychmiastowym wraz z całą swoją zawartością, również m.in. portfelem, dokumentami, kartą kredytową i biblioteczną. Rozczarowanie było tym większe, że to właśnie w pamięci laptopa znajdowały się jedyne kopie kilku lat pracy naukowej.
Jakże wielkie musiało być zdziwienie profesora, który kilka dni później w swojej skrzynce znalazł pendrive'a, na którym nagrane były wszystkie istotne dane, a także portfel z niemal pełną zawartością. Sam pokrzywdzony był pod wrażeniem i pełen wdzięczności dla "uczciwego złodzieja" - dodając, że zgranie takiej ilości informacji było zajęciem na wiele godzin.
Aha - portfel był niemal kompletny, ponieważ zabrakło w nim karty bibliotecznej. To z kolei rzuca bardzo zagadkowy cień na całą sprawę. Cóż - Skandynawia. Wyższy standard życia, inna kultura kradzieży...
Źródło: The Local
Komentarze
24A czy "news"? Któż to wie, równie dobrze może to być zupełnie zmyślona bajka, jak np historie o dziewczynach masturbujących się wybuchającymi kaszankami, o których to faktycznie można powiedzieć, że rozgłos zdobyły. ;P
(Akurat w tym przypadku, patrząc na inteligencję młodzieży, można rzec, że taki przypadek jest w pewnym stopniu prawdopodobny.)