W sieci znaleźć można dużo doniesień o tym, że sporo klientów zwraca kupione niedawno okulary Apple Vision Pro. Wydali na nie 3500 dolarów, a są dość mocno niezadowoleni.
Apple Vision Pro to porażka?
Apple Vision Pro zadebiutowały podczas ubiegłorocznej konferencji WWDC, w której miałem okazję uczestniczyć. Jako jedna z pierwszych osób na świecie (wraz z kilkoma tysiącami innych dziennikarzy oraz deweloperów) miałem okazję zobaczyć ten sprzęt na żywo. Wielu bardzo się ekscytowało tym urządzeniem i stawiało tezy, że za jego sprawą nadeszła kolejna era w dziejach nowoczesnej technologii użytkowej.
Teraz okazuje się, że nie wiedzieli jak bardzo się mylą. Ostatni newsletter Power On, którego autorem jest Mark Gurman, znany dziennikarz amerykańskiego serwisu Bloomberg, poświęcony został swego rodzaju porażce Apple Vision Pro.
Recenzje popularnych blogerów były (jak to zwykle bywa) pozytywne, ale życie szybko je zweryfikowało. Okazuje się, że codzienne korzystanie z tego urządzenia jest trudne i niewygodne - urządzenie jest ciężkie, a interfejs nie działa płynnie. Gdyby tego było mało, to w Stanach Zjednoczonych urządzenie wycenione zostało na 3,5 tysiąca dolarów, więc wysoka cena z pewnością potęguje niezadowolenie.
Dla porównania, podstawowy iPhone 15 Pro kosztuje tam tysiąc dolarów. Szybko licząc, Apple Vision Pro kosztowałyby w Polsce co najmniej 21 tysięcy złotych (gdyby były dostępne w oficjalnej dystrybucji).
Obrońcy nowego urządzenia Apple twierdzą, że to pierwsza generacja, a każda kolejna będzie lepsza. Przypominają, że podobnie było w przypadku iPhone’a, iPada czy Apple Watcha. Smartfon nie łączył się z siecią 3G, App Store nie istniał, a Apple Watch nie był wodoodporny.
Vision Pro zadebiutowały 2 lutego, więc poprzedni piątek był ostatnim dniem na ich zwrot dla osób, które kupiły je w dniu premiery. Gurman pisze, że zaskakująco duża liczba klientów zwróciła ten sprzęt.
Nie ma oficjalnych danych dotyczących liczby zwróconych urządzeń, ale wskaźnik zwrotów jest nieco ponad średnią w porównaniu z innymi produktami. W niektórych lokalizacjach, w większych sklepach odnotowano nawet osiem zwrotów w ciągu jednego dnia.
Dziwi to tym bardziej, że na zakup decydowały się raczej osoby, które są fanami marki i lubią nowinki technologiczne, więc mają mniejsze skłonności do zwrotów niż "zwykli" użytkownicy.
Autor uspakaja, że nie są to ogromne liczby i nie należy upatrywać w tym kryzysu w Apple. Firma jest jednak zainteresowana powodami zwrotów. Pracownicy sklepów detalicznych pytają klientów, co skłoniło ich do zwrotu, a informacje przekazywane są do siedziby głównej firmy. Najczęstsze powody to:
- ciężka i niewygodna konstrukcja,
- urządzenie wywołuje ból głowy, zmęczenie oczu i problemy ze wzrokiem
- niekomfortowe odczucia przy użytkowaniu przez dłuższy czas,
- niewielka liczba dostępnych aplikacji,
- brak poprawy produktywności,
- duże odblaski i wąskie pole widzenia.
Co więcej, Gurman wspomniał także o tym, że wiele osób mówi o sposobie demonstracji produktu w sklepie. Jest ona bardzo zachęcająca, ale nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. Jest zaaranżowana w taki sposób by zachęcić do kupna - być może zbyt skutecznie.
Źródło: Power On - Mark Gurman, zdjęcie: archiwum własne
Komentarze
11