Bill Gates jest biznesmenem z krwi i kości. Dowodząc Microsoftem był pewny swoich wizji, a jeśli ktoś się z nim nie zgadzał – miał przechlapane.
Pracując dla wizjonera stojącego na czele technologicznego giganta, trzeba liczyć się z tym, że wymagania będą ogromne, a krytyka – dotkliwa. Osoby, takie jak Bill Gates z Microsoftu, potrafią jednak równocześnie motywować jak mało kto. Niemniej, odebranie takiej wiadomości od pracodawcy nie mogło należeć do najprzyjemniejszych:
„Jestem bardzo rozczarowany tym, jak cofa się użyteczność systemu Windows. To moje wczorajsze doświadczenia:
Postanowiłem pobrać Moviemakera i kupić pakiet Digital Plus … więc udałem się na Microsoft.com. Jest tam strefa pobierania, więc chciałem ją otworzyć.
Najpierw 5 razy dostałem informację o przekroczeniu limitu czasu. Potem wreszcie po 8-sekundowym ładowaniu się tam dostałem.
Ta strona jest tak powolna, że wręcz jest bezużyteczna.
Programu nie było w top 5, więcej rozszerzyłem listę o kolejne 45.
Te nazwy są tak mylące, że C:Documents and SettingsbillgMy DocumentsMy Pictures wydaje się przejrzyste.
Nie ma żadnego filtrowania … i wiele rzeczy jest tak dziwnych.
Spróbowałem ograniczyć poszukiwania do Multimediów. Wciąż nie ma moviemakera. Wpisałem movie – nic. Wpisałem moviemaker – nic.
Poddałem się i wysłałem maila do Amira z pytaniem: gdzie jest link do pobrania Moviemakera. Istnieje w ogóle?
Odpowiedział, że nie spodziewał się, że ktoś uda się na stronę pobierania, by to pobrać.
Kazał mi udać się na stronę główną i wpisać movie maker (nie moviemaker!)
Spróbowałem. Strona była żałośnie powolna, ale po 6 sekundach się doczekałem.
Byłem pewny, że teraz zobaczę przycisk pobierania.
W rzeczywistości otrzymałem zagadkę, którą trzeba rozwiązać. Kazano mi przejść do Windows Update i wykonać kilka zaklęć.
To wydało mi się całkowicie dziwne. Dlaczego muszę iść gdzie indziej i robić skan, żeby pobrać moviemakera?
Udałem się jednak do Windows Update, a Windows Update uznało, że muszę pobrać kilka rzeczy. Nie raz, lecz kilka razy i ciągle widziałem te dziwne okna dialogowe.
Czy Windows Update nie potrafi jakoś sam rozmawiać z Windows?
Potem wykonałem skanowanie. Zajęło to sporo czasu, a po wszystkim koniecznie musiałem pobrać 17 mega plików.
Pobrałem – to poszło całkiem szybko. Potem chciałem to zainstalować – to zajęło 6 minut, a w międzyczasie nic nie mogłem zrobić.
Co do cholery robi się przed te 6 minut? To jest chore.
Potem musiałem zrestartować komputer. Dlaczego miałbym to robić? Uruchamiam go ponownie każdej nocy – dlaczego mam to robić teraz?
Zrobiłem to jednak, bo system nalegał.
Uruchomił się, a ja znów trafiłem do Windows Update, bo przecież chciałem pobrać Moviemakera. Udałem się na Microsoft.com w poszukiwaniu instrukcji. Musiałem kliknąć na folder o nazwie WindowsXP. Dlaczego musiałem to zrobić, skoro Windows Update wie, że korzystam z Windows XP?
Zobaczyłem mnóstwo rzeczy i byłem pewny, że jedną z nich jest Moviemaker.
Pobrałem program – poszło szybko. Rozpocząłem instalację – to już zajęło kilka minut.
W którymś momencie pojawiła się informacja, że muszę pobrać Windows Media Series 9.
Zdecydowałem, że to zrobię. Tym razem miałem opcje: otwórz lub zapisz. Brak wytycznych w instrukcji, co powinienem zrobić. Nie miałem pojęcia.
Pobieranie było szybkie, instalacja trwała 7 minut.
Myślałem więc, że teraz już mam Moviemakera. Udałem się do dodaj lub usuń programy, aby upewnić się, że tam jest.
Nie ma.
A co jest? Następujące śmieci tam są. Microsoft Autoupdate Exclusive test package, Microsoft Autoupdate Reboot test package, Microsoft Autoupdate testpackage1, Microsoft AUtoupdate testpackage2, Microsoft Autoupdate Test package3.
Ktoś postanowił zaśmieć część systemu, która była użyteczna? System plików już nie jest użyteczny. Rejestr nie jest użyteczny. Lista programów była dobrym miejscem i teraz jest zepsuta.
Ale to był dopiero początek. Później znalazłem takie rzeczy jak Windows XP Hotfix zobacz Q329048 aby uzyskać więcej informacji. Co to jest Q329048? Dlaczego te serie łatek są tutaj wymienione?
Kompletny bałagan.
Moviemakera po prostu tu nie ma.
Zrezygnowałem z Moviemakera i postanowiłem pobrać Digital Plus Package.
Dowiedziałem się, że muszę wpisać kilka informacji o sobie.
Wpisałem, ale uznano, że zrobiłem literówkę, więc musiałem wpisać wszystko ponownie.
Próbowałem wpisać wszystko 5 razy, a to wciąż czyściło formularz i prosiło o ponowne wpisanie.
Więc po ponad godzinie szaleństwa, zaśmieceniu swojej listy programów i odkryciu, że Microsoft.com jest straszną stroną, nie miałem Moviemakera i nie miałem plus package.
Brak dbałości o użyteczność rozwalił mój umysł. Gdy uda mi się skorzystać z czegoś, dam znać”.
Ta wiadomość pochodzi z dawnych lat, konkretnie ze stycznia 2003 roku, kiedy to Gates stał jeszcze na czele Microsoftu. Gdy po jakimś czasie pokazano ją Gatesowi, odpowiedział: „A co, myślicie, że robiłem przez cały dzień? Wysyłałem takie wiadomości, to moja praca. O to w tym wszystkim chodzi, by działało to coraz lepiej”. W sumie – racja.
Jednak czasem jego stanowczość naprawdę kończyła się przykrościami dla pracowników. Takie sytuacje wspomina między innymi Paul Allen, czyli współzałożyciel Microsoftu. Opisuje on Gatesa jako „utalentowanego biznesmena ze skłonnością do bycia palantem”, który „nie wahał się przed werbalnymi atakami każdego, kto odważył się z nim nie zgodzić”. Pracę z Gatesem nazywa zaś „pobytem w piekle”.
Współpracownicy Gatesa często przyznają właśnie, że bardzo cenią go za podejście do biznesu i szanują za wyśmienite pomysły i rozumienie rynku, ale zauważają, że praca z nim – przez jego wybuchowość i skłonność do uznawania „mojszej racji” – nie należała do najprzyjemniejszych.
Nie doświadczali tego ci, którzy pracowali nie bezpośrednio pod nim. Ci wypowiadają się w takich słowach, jak Candace Dempsey – „jest bardzo inteligentny, skoncentrowany i bezwzględny w negocjacjach. Jednocześnie wyznaje codzienny strój, elastyczne godziny pracy i rodzinną atmosferę. Uwielbialiśmy jego wideokonferencje”.
Praktycznie wszyscy są jednak zgodni co do jednego – Bill Gates jest dla Microsoftu postacią kultową i nikt chyba nie żałuje, że miał okazję dla niego pracować, nawet jeśli czasem wracał do domu w nie najlepszym humorze.
Sprawdź poprzedni odcinek: Niełatwa praca u Steve’a Jobsa.
Źródło: SeattlePi, Quora, Gizmodo, Inc. Foto: World Economic Forum/Wikimedia
Komentarze
15Korzystanie ze strony Microsoftu nadal jest męczące...
Windows Update nadal jest upierdliwy...
Windows jest coraz bardziej zaśmiecony...
Panie Gates, nic się nie zmieniło od tamtego czasu.
Jako że nie korzystam ze specjalistycznych narzędzi tylko dla platformy Windows przesiadłem się na Ubuntu, normalnie inna bajka (Ubuntu też ma wady, nie powiem, że nie, ale w porównaniu do Windowsa to czysta przyjemność korzystania z kompa).
Odpowiedzialne osoby powinny dostawać codziennie kijem w ryj do dnia, w którym ten system stanie się użyteczny, a już za parę tygodni mielibyśmy coś przydatnego.
Odpowiedzialne osoby powinny dostawać codziennie kijem w ryj do dnia, w którym ten system stanie się użyteczny, a już za parę tygodni mielibyśmy coś przydatnego.