Nikon D610 i Samsung NX300M: „kosmetyczne” premiery aparatów cyfrowych
Lustrzanka Nikon D610 oraz bezlusterkowiec Samsung NX300M różnią się od swoich poprzedników w bardzo, bardzo niewielkim stopniu.
Wtorkowe premiery aparatów, niektóre na papierze, niektóre w praktyce, upłyneły pod znakiem wielu nowości w Pentaxie K-3 i niewielkich zmian z lustrzance Nikon D610 i bezlusterkowcu Samsung NX300M. Zewnętrznie Nikon D610 poza numerkiem na obudowie i dodatkowym trybem seryjnego cichego fotografowania na lewym pokrętle trybów jest nie do odróżnienia do pokazanego rok temu Nikona D600. Z kolei Samsung NX300M jest modelem NX300 z usprawnionym mocowaniem odchylanego ekranu LCD.
Czy takie premiery zasługują na nadanie aparatom nowej nazwy? To kwestia dyskusyjna, ale może lepiej, że aparaty można szybko odróżnić od poprzednich wersji zerkając wyłącznie na symbol modelu.
Zmiany w Samsungu NX300M pozwalają na odchylanie 3,31” ekranu OLED nawet o 180 stopni do góry, co ułatwia wykonywanie portretów. I na tym koniec zmian. W przypadku Nikona D600 lista poprawek jest odrobinę dłuższa. Poprawiono prędkość trybu seryjnego, z 5,5 do 6 klatek/s, usprawniono działanie balansu bieli, dodano ulepszony tryb cichego fotografowania i... właściwie to wszystko. Resztę specyfikacji znajdziecie w newsie o D600.
Samsung NX300M z odchylonym całkowicie do góry ekranem.
Użytkownicy aparatów marki Nikon, a zwłaszcza modelu D600 podejrzewają jednak, że to nie jedyne zmiany warte wspomnienia. Nikon ich zdaniem przede wszystkim skupił się na wyeliminowaniu problemów z utrzymaniem matrycy w czystości. Poprodukcyjne zanieczyszczenia na szybce przed sensorem, a także osadzające się na bieżąco pyłki nie zawsze dawały się wyczyścić sposobami w zasięgu użytkownika D600. Do tego doszły głosy od niektórych osób o zanieczyszczeniach olejem wydostającym się z mechanizmu migawki, problemie, który i innym aparatom Nikona nie jest obcy. Serwis Nikona miał sporo roboty, choć sama firma wydawała się niezbyt zmartwiona występującym problemem i wydała oświadczenie z wielomiesięcznym opóźnieniem.
Warto zauważyć, że problem zanieczyszczeń faktycznie występował, ale raczej nie był czymś przypisanym do każdego modelu D600. Wydaje się, że im później kupiony aparat tym mniejsze prawdopodobieństwo niepożądanych zanieczyszczeń. A gdy na dodatek nie fotografowaliśmy z mocno domkniętą przysłoną, pyłkowy problem mógł pozostać dla fotografującego niezauważony.
Premiera Nikona D610 nie dała jednak spokoju firmie. Facebookowy wpis dotyczący premiery podobnie jak i komentarze na portalach branżowych zaroiły się od niepochlebnych opinii. Nowy model uznano za próbę wykręcenia się z wyjaśniania problemu zanieczyszczeń. A także jako poważny policzek dla osób już posiadających Nikony D600, które muszą ciągle walczyć z zanieczyszczeniami. Zwłaszcza jeśli faktycznie D610 okaże się przede wszystkim poprawioną D600, z nową migawką.
Nikon D610 i D600, a może D600 i D610. Widok od strony ekranu LCD.
Oliwy do ognia dolała również informacja o cenie aparatu. Nikon D610 będzie kosztował niespełna 2000 euro. Taki „podatek” od nowości wiele osób z pewnością uzna za nieuzasadniony. Zobaczymy jednak jaka będzie cena gdy D610 trafi do sklepów, a także co Nikon pocznie z posiadaczani D600tki.
Szkoda, że Nikonowi D600 i jego następcy tak mocno się obrywa. Bo pomijając ewidentne problemy z brudem przed matrycą, Nikon D600 jest bardzo dobrym aparatem i całkiem rozsądną alternatywą dla dużo droższego D800. Szkoda też, że przy okazji premiery Nikona D610 nie mogliśmy donieść o wbudowanym Wi-Fi czy GPS. Jakość zdjęć z tego powodu na pewno nie poprawiłaby się, ale komfort pracy w niektórych sytuacjach na pewno.
Źródło: Nikon, Samsung
Komentarze
8Osobiście spodziewałbym się, że jeżeli Nikon wie co było problemem to każdy D600 który trafia na serwis z okazji chlapania matrycy zostanie rozebrany i problematyczny komponent zostanie wymieniony na ulepszony, taki jak w D610.
Minęło tyle czasu, że recall całej linii D600 raczej nie wchodzi w grę.
Rozczarowujące jest, że Nikon ostatnio się opuścił. D600 i D7000 są oskarżane o bycie problematyczne (choć mój D7000 działa bez zarzutu) co firmie z taką historią po prostu nie powinno się zdarzyć.
wymaga zapewnienia, że każdy aparat z taką wadą zostanie naprawiony w ramach gwarancji. Nie trzeba wycofywać serii. Wystarczy uznać, że to wada fabryczna i zapewnić wsparcie. Tych aparatów tak znów dużo nie było ale nabywcy czują się oszukani.
Nikt ni będzie narzekał na D610 jeśli nie będzie miało tego problemu:)
Tak samo zresztą twierdzą że bezlusterkowce nie mają przyszłości bo ich system się nie sprzedaje - no tak ale czemu się nie sprzedaje? bo jest droższy od innych, robi gorsze zdjęcia i aparaty są cholernie nieporęczne, ale Nikon w ogóle nie zauważa problemu.
No cóż Nikon szybko powinien zmienić doradców od problemów bo będą mieli inny problem... z płynnością finansową.