Złoty Nikon Df czy pierwszy Hasselblad w kosmosie - który jest więcej wart?
Wartość każdego z aparatów uzasadniają inne powody. Hasselblad do kawał historii, a Nikon Df wykończono drogimi materiałami.
Gdy rzeczy staną się odpowiednio stare i będą odpowiednio rzadkie, a także będą uznane za kultowe, mają szanse stać się bardzo cenne. Tak jak pierwszy komputer Apple, który niedawno sprzedano za 950 tysięcy dolarów. Tym razem skupimy się na nieco mniejszych kwotach, ale w ciekawym kontekście. Porównania dwóch produktów, wiekowego Hasselblada z obiektywem Zeiss, który jako pierwszy aparat tej marki, co potwierdzone jest numerami seryjnymi, trafił w kosmos, oraz wykończonego 24-karatowym złotem Nikona Df wraz z obiektywem 14-24 mm f/2,8. Ten drugi aparat to jedna z najnowocześniejszych pełnoklatkowych lustrzanek.
Co łączy oba te aparaty, choć dzieli je ponad pół wieku? Elementem wspólnym jest kwota około 50 tysięcy dolarów. Za tyle można kupić złotego Nikona, a także wylicytować Hasselblada pod warunkiem, że spełnią się oczekiwania co do minimalnej kwoty. Zarówno Hasselblad jak i Nikon mają przede wszystkim wartość kolekcjonerską, choć można nimi również fotografować. Być może za pierwszy z aparatów uda się uzyskać znacznie większą cenę, ale gdyby oba kosztowały około 50 tysięcy dolarów, to który z aparatów waszym zdaniem jest cenniejszy? By pomóc w odpowiedzi i zagrzać do dyskusji przedstawmy pokrótce bohaterów tego zestawienia.
Zacznijmy od XXI-wiecznego produktu. Nikon Df i obiektyw 14-24 mm to sprzęt, którego od strony technicznej nie trzeba przedstawiać. Ważna jest tutaj edycja Lux, którą przygotował sklep Brikk w jedynie 77 egzemplarzach. Choć kosztuje 41395 dolarów to zaokrąglenie jej do 50 tysięcy niewiele zmienia z naszej perspektywy. Zewnętrzne elementy korpusu zostały pokryte warstwą 24-karatowego żółtego (bo jest też i białe) złota o grubości od około 4 do 5 mikronów (tysięczne części milimetra). Tam gdzie nie zastosowano złota, pojawiła się skóra płaszczki. Mówiąc inaczej blichtr pełną gębą. Złota jest nawet walizka Zero Haliburton, w której umieszczono aparat. Śmiesznym dodatkiem do tego zestawu jest tylko roczna gwarancja.
Znacznie więcej, nie ujmując oczywiście nic marce Nikon, możemy powiedzieć o aparacie Hasselblad 500C, który wyposażony jest w obiektyw Zeissa. Otóż ten aparat ma świetną historię. Nie tylko był produkowany w różnych wersjach aż do ubiegłego roku. To pierwszy aparat tej marki, który trafił w kosmos. Brał udział w trakcie załogowej misji Merkury-Atlas 8 w roku 1962 i Merkury-Atlas 9 w 1963 roku. Z tego drugiego lotu pochodzi również licytowany wraz z aparatem pojemnik na 100 klatek kliszy.
Zastosowany obiektyw to Carl Zeiss Planar f/2,8 z ogniskową 80 mm (pamiętajmy, że jest to średni format). Dzięki temu zestawowi Wally Shirra oraz Gordon Cooper wykonali piękne zdjęcia Ziemi z orbity.
Teraz tenże Hasselblad wystawiony został na aukcji, którą przeprowadzi RR Auction w Bostonie 13 listopada 2014 roku. Instytucja znana jest z licytacji rzadkich i ciekawych przedmiotów. Cena wywoławcza wynosi zwykle około 10 tysięcy dolarów, ale według szacunków na pewno zostanie osiągnięta kwota 50 tysięcy. Być może cena przekroczy nawet znacznie 100 tysięcy dolarów na co liczy wiceprezes RR Auction, Bobby Livingston.
Naszym zdaniem Hasselblad to ciekawszy kolekcjonersko produkt niż złoty Nikon Df. Jednak Nikon nie musi się martwić. Za kilkadziesiąt lat, być może i jego profesjonalne lustrzanki z serii Nikon D będą obiektem westchnień kolekcjonerów. Zwłaszcza te, które teraz są na orbicie.
Źródło: RR Auction, NASA, Brikk
Komentarze
9Z Hasselbladem wygladalbym jak dziad-hipster :D
Natomiast Hassellad podejrzewam, że trafi do Warszawskiego hipstera, który będzie wrzucał selfie ze swoim makadamiowym latte ze Starbucks na facebookowy profil "imię+nazwisko+photography" :D
Konkurs między dwoma wygra zawsze Hasselblad. Sprzęt, który ma niesamowitą historie za sobą. Aż dziw bierze, że tylko 50 tysięcy. Kiedy za jakieś psychodeliczne bohomazy "koneserzy sztuki" płacą idotyczne kwoty.