Nawet tysiąc osób mogło brać udział w demonstracji w nocy z 24 na 25 maja. Około godziny 00:40 studenci wyszli na ulice po tym, jak administratorzy sieci Miasteczka Studenckiego AGH zamknęli hub DC z obawy przed działaniami policji.
Wiadomość o konieczności zamknięcia hubu pojawiła się po opisaniu przez media policyjnych akcji w Koszalinie i Poznaniu. Zamknięto tam lokalne sieci umożliwiające studentom wymianę plików, a nawet przeszukano pokoje, rekwirując nielegalne oprogramowanie. Skala problemu jest ogromna - w samym Poznaniu przed sądem może stanąć 1,5 tysiąca studentów.
O godzinie 24:00 studenci postanowili głośną akcją zamanifestować swoje niezadowolenie. Setki osób uderzały w wystawione przez okno garnki. Słychać było głośną muzykę, a w oknach wielu akademikowych pokoi mrugały światła. Po zakończeniu tej akcji, studenci zgromadzili się na głównym dziedzińcu miasteczka studenckiego, gdzie usłyszeć można było okrzyki niezadowolenia i wezwanie do marszu na krakowski rynek.
Studenci informowali zaciekawionych przechodniów o powodach akcji, wyrażając niezadowolenie ze stróżów prawa. "Polska staje się państwem policyjnym" - mówił jeden ze studentów Akademii Górniczo - Hutniczej. "Obecne prawo z większości obywateli robi pospolitych przestępców" - żalił się drugi. Część żaków potraktowała demonstrację jako wyraz solidarnośli ze studentami z Poznania.
Pierwszy radiowóz pojawił się na ulicy Reymonta w okolicach domu studenckiego "Alfa". Następnie grupa kilkunastu członków policyjnej prewencja usiłowała zatrzymać studentów na ul. Czystej. Część młodzieży zawróciła w kierunku miasteczka, inni rozeszli się po okolicznych uliczkach, gdzie cały asystowały im policyjne samochody oraz kolejny, około 30-osobowy zespół policjantów. Na rynek dotarła rozbita grupa kilkudziesięciu studentów, którzy zaczeli klaskać na widok zbliżającej się policji i straży miejskiej, a następnie rozeszli się.
źródło: Krakownews.pl
Zapraszamy do opinii
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!