Jakie plany wiążą z grą Pokemon Go firmy Nintendo i Niantic? Przede wszystkim to dalsza ekspansja i większe przychody.
Globalne szaleństwo związane z Pokemon GO trwa – widać to także w polskich miastach, choć przez ten weekend i tak było dość spokojnie (raz, że gra dopiero u nas zadebiutowała; dwa, że posłuszeństwa zaczęły odmawiać serwery). Portale internetowe codziennie informują o kolejnych nietypowych zdarzeniach – korkach i dziwnych przypadkach z mobilnymi Pokemonami w tle. „Zombiaki” wpadają pod koła, blokują parki i spadają z klifów, ale nic nie jest w stanie zatrzymać tej karuzeli.
Jak wynika z najnowszych informacji, pokemony trenuje już kilkadziesiąt milionów osób na całym świecie, a będzie ich najpewniej tylko więcej. Obecnie gra Pokemon GO jest dostępna w nieco ponad 30 państwach, ale odpowiedzialna za tę „mobilkę” ekipa Niantic zapowiedziała, że już wkrótce – a cytując samych twórców: „stosunkowo szybko” – tytuł ten zadebiutuje na kolejnych 200 rynkach. Kolejnego skoku popularności można spodziewać się, gdy gra trafi do ojczyzny pokemonów, czyli Japonii.
Co dalej z Pokemonami poza nieprzerwaną ekspansją? Nintendo ma pewien pomysł na poprawę zagęszczenia stworków, a jednocześnie zwiększenie przychodów generowanych przez grę (a już i tak akcje Nintendo w ciągu ostatniego tygodnia wystrzeliły o 71 proc. w górę). Chodzi mianowicie o to, by właściciele restauracji, pubów i innych tego typu punktów mogli sprawić (tj. zapłacić), by ich knajpa stała się Stopem lub Gymem. Wiadomo już, że pierwszą współpracującą siecią ma być McDonald's.
Być może takie sponsorowane lokacje to faktycznie dobry pomysł. „Losowo” generowane punkty nie wszystkim bowiem się podobają:
Źródło: GameSpot, VG247
Komentarze
19