Amerykańscy naukowcy opracowali plan dla Polski. Co moglibyśmy zyskać na jego realizacji?
Ekolodzy i naukowcy od lat namawiają do przechodzenia na energię z odnawialnych źródeł. Wielu ludzi odpowiada jednak, że każdy teren rządzi się swoimi prawami i w efekcie nie jest to możliwe. Profesorowie Mark Z. Jacobson i Mark Delucchi z odpowiednio Uniwersytetu Stanforda i Kalifornijskiego odpowiadają: „nic bardziej mylnego”, po czym przedstawiają badania pokazujące w jaki sposób 139 krajów z różnych zakątków świata mogłoby całkowicie przejść na energię odnawialną i to w ciągu zaledwie 35 lat. Pojawił się także plan dla Polski.
Rezygnujemy z węgla, gazu i ropy naftowej, a elektrowni atomowej nie uważamy za żadną alternatywę. Co dalej? Naukowcy zdają sobie sprawę z warunków panujących w naszej części świata, dlatego też proponują, by zaledwie 4,8 proc. produkowanej energii pochodziło z pojedynczych paneli słonecznych i kolejne 10,7 proc. z większych farm solarnych. Znacznie większy udział powinny mieć turbiny wiatrowe – lądowe (43 proc.) oraz morskie (29 proc.). Do tego dochodzą jeszcze komercyjne instalacje na dachach budynków (10 proc.), hydroelektrownie (2 proc.) oraz generatory z energii fal (0,3 proc.) i energii geotermalnej (0,2 proc.).
Według naukowców przejście tych 139 krajów na energię z odnawialnych źródeł do 2050 roku doprowadziłoby do utraty 28,4 miliona miejsc pracy w przemyśle wydobywczym. Jednocześnie jednak wyliczają oni, że powstałyby 24 miliony nowych miejsc pracy przy tworzeniu infrastruktury energetycznej oraz kolejnych 26,5 miliona dla osób zajmujących się jej utrzymaniem. Zmiana polityki energetycznej mogłaby również ocalić życie około 4 milionów ludzi, którzy w ciągu najbliższych 35 lat mogą umrzeć z powodu zwiększającego się zanieczyszczenia powietrza. Warto też wspomnieć o oszczędnościach – naukowcy twierdzą, że po wdrożeniu zmian przeciętny Polak zapłaciłby w 2050 roku jakieś 700 złotych mniej za energię.
Źródło: KopalniaWiedzy, ScientificAmerican, 100.org
Komentarze
36Wszyscy normalni wiedzą, że jedyną elektrownią, która się sprawdza świetnie pod każdym względem jest elektrownia atomowa tylko trzeba jej po prostu pilnować.
I tyle na temat geniuszy ze Stanford University.
Energia wiatrowa jest cholernie droga i gdyby nie dotacje praktycznie wcale nie opłacałoby się tego rozwijać
Niech państwo pozwoli ją ludziom za darmo i bez większych regulacji wytwarzać, a nawet nią handlować! Wiecie ile osób by sobie postawiło w ogrodzie nieduży wiatrak i położyło parę solarów na dachu? Teraz nawet jak coś sobie wytworzycie to musicie to sprzedać firmie obsługującej łącza elektryczne co jest kompletnym absurdem! Sprzedać nikomu energii też nie można.
Wiecie ile firm by powstało by móc wypełnić nowy rynek osprzętem do produkcji energii elektrycznej z wiatru, słońca czy nawet wody (w niektórych przypadkach)? To nawet trudno oszacować. Dopóki jednak państwo trzyma na wszystkim łapę i nie chce dać wolności ludziom, dopóty wszystkie firmy będą nas doić (tak jak te które sponsorują takich "naukowców" jak w artykule).
Polska to nie południe Europy. Nasłonecznienie u nas jest znacznie niższe niż we Włoszech czy Hiszpanii. Miałem ostatnio szkolenie z fotowoltaiki jednej z czołowych firm na rynku (nazwy nie ujawniam). Jedne z najlepszych ogniw DOSTĘPNYCH na rynku osiągają ok. 25% sprawności. Do tego sprawność ta spada wraz z wiekiem paneli. Do tego dochodzą mikropęknięcia. Po około 25 latach panel przyjmuje się już jako zużyty i w zasadzie dalsza eksploatacja w ogóle jest nieopłacalna. Pytaliśmy przedstawiciela po ilu latach inwestycja się zwraca (jesteśmy na zero). Odpowiedź: po około 18-tu latach. Chyba że otrzymamy dotację to będzie szybciej (tak się to robi teraz!!!).
Idźmy dalej - turbiny wiatrowe. Przez jakiś czas pracowałem w tym biznesie.
Polska to nie Dania, Holandia czy Niemcy. U nas nie ma takich warunków wiatrowych jak tam. Kolejny problem to wiek instalowanych turbin. Duńczycy, Holendrzy i Niemcy instalują u siebie niemal wyłącznie NOWE turbiny. A co robią ze starymi??? Sprzedają np. do Polski! Podobnie jak z autami. Stara turbina, podobnie jak stare auto jest mało wydajna i dość awaryjna, stąd częsty widok w Polsce: stoi "nowa" farma wiatrowa i co druga turbina w pozycji serwisowej (ustawienie łopat), pomimo dobrych warunków wiatrowych. Poza tym stara turbina blokuje potencjał wiatrowy nawet najlepszego miejsca. Są ściśle określone miejsca, gdzie opłaca się postawić turbinę. Jeśli potencjał miejsca jest na turbinę 2,5MW
Polska to nie południe Europy. Nasłonecznienie u nas jest znacznie niższe niż we Włoszech czy Hiszpanii. Miałem ostatnio szkolenie z fotowoltaiki jednej z czołowych firm na rynku (nazwy nie ujawniam). Jedne z najlepszych ogniw DOSTĘPNYCH na rynku osiągają ok. 25% sprawności. Do tego sprawność ta spada wraz z wiekiem paneli. Do tego dochodzą mikropęknięcia. Po około 25 latach panel przyjmuje się już jako zużyty i w zasadzie dalsza eksploatacja w ogóle jest nieopłacalna. Pytaliśmy przedstawiciela po ilu latach inwestycja się zwraca (jesteśmy na zero). Odpowiedź: po około 18-tu latach. Chyba że otrzymamy dotację to będzie szybciej (tak się to robi teraz!!!).
Idźmy dalej - turbiny wiatrowe. Przez jakiś czas pracowałem w tym biznesie.
Polska to nie Dania, Holandia czy Niemcy. U nas nie ma takich warunków wiatrowych jak tam. Kolejny problem to wiek instalowanych turbin. Duńczycy, Holendrzy i Niemcy instalują u siebie niemal wyłącznie NOWE turbiny. A co robią ze starymi??? Sprzedają np. do Polski! Podobnie jak z autami. Stara turbina, podobnie jak stare auto jest mało wydajna i dość awaryjna, stąd częsty widok w Polsce: stoi "nowa" farma wiatrowa i co druga turbina w pozycji serwisowej (ustawienie łopat), pomimo dobrych warunków wiatrowych. Poza tym stara turbina blokuje potencjał wiatrowy nawet najlepszego miejsca. Są ściśle określone miejsca, gdzie opłaca się postawić turbinę. Jeśli potencjał miejsca jest na turbinę 2,5MW
cd. w następnym poście...
Poza tym popyt na energię wzrasta a nie jest na stałym poziomie i choćby z tego powodu te amerykańskie brednie są nieprawdziwe.
Wszystkie kraje rozwinięte gdzie gospodarka nie jest duszona tak jak u nas mają głęboko gdzieś emisje.
Jak się uda, to nie trzeba będzie się już w nic angażować.
Do tego czasu akumulatory też zyskają na gęstości mocy, więc samochody będą mogły przejść na energię elektryczną.
Jedynie statki pewnie zostaną wciąż na ropie. Za małe aby instalować reaktory fuzyjne, za duże aby pakować akumulatory.
Ekologia to największa zmora 21 wieku, rozumiem żeby dbać o środowisko ale 100 prcent energi elektrycznej to gdybania rodem z filmów o szalonych naukowcach..
Przyszłością jest atom i nic tego nie zmieni a zapotrzebowanie jak rosło tak będzie dalej rosnąć na energi
Ostatni przykład koszt kWh z atomowej 7 groszy z wiatrowej ponad 1,3 zł