Rosja rozmieściła przy Ukrainie pociski Iskander. Co to za broń i do czego jest zdolna?
Wojna w Ukrainie trwa już ponad dwa miesiące i niewiele wskazuje, by miała się szybko zakończyć. Rosja jednak ostatnio zaczęła straszyć przeciwnika pociskami Iskander. Czy rzeczywiście jest się czego bać?
Rosja rozmieszcza przy granicy z Ukrainą pociski Iskander
Sztab generalny Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował o niepokojącym zachowaniu wojsk Federacji Rosyjskiej.
Według zebranych danych, Rosja rozmieściła mobilne wyrzutnie rakiet Iskander-M w regionie Biełogrodu, czyli w odległości 60 km od granicy z Ukrainą.
Co to jest pocisk Iskander?
Iskander to mobilny system rakiet balistycznych krótkiego zasięgu, który może przenosić głowice konwencjonalne (kasetową, odłamkowo-burzącą, termobaryczną, penetrującą, elektromagnetyczną) lub nuklearne (termojądrową). System zamontowano na mobilnej platformie samochodowej.
Poniżej możecie zobaczyć materiał wideo przedstawiający ćwiczenia wojsk Federacji Rosyjskiej z tego typu systemem.
W omawianym przypadku mowa o pociskach Iskander-M, czyli wersji dla rosyjskich sił zbrojnych z pociskami o zasięgu 500 km. Oznaczałoby to, że w zasięgu rakiet znalazłyby się takie ukraińskie miasta jak np. Charków czy Połtawa.
Jaki jest cel rozmieszczenia tego typu systemu przy granicy z Ukrainą? Tego jeszcze nie wiadomo.
Źródło: Sztab generalny Sił Zbrojnych Ukrainy, Ukrinform, The Sun, Wikipedia, foto: Vitaly V. Kuzmin
Komentarze
18Dla przykładu szacuje się, że Rosja wystrzeliła już ponad 1100 pocisków rakietowych.
Czy w jakiś sposób zaszkodziło to działaniom operacyjnym wojsk ukraińskich?
Jakieś miasto z tego powodu padło?
A może jak przeważyło szale w jakieś bitwie?
Odpowiedź na wszystkie pytania brzmi NIE. Rosyjskie rakiety dały tylko efekt zastraszenia, gdy spadały na obiekty cywilne, np. bloki mieszkalne, czy dworzec kolejowy, gdzie było dużo ludzi.
Rosja pręży muskuły, ale nie wiele może zrobić, bo i tak aby zająć teren musi wejść piechota, a na tym polu jak wiemy armia rosyjska ponosi spore straty. I zadziwiające jest to, że ich w prawie w ogóle nie uzupełnia. Do tej pory nie ogłosiła poboru, a zamieszcza tylko ogłoszenia o pracę. Podobno na Ukrainę weszła z około 150 jednostkami, a aktualnie szacuje się, że zostało im około 75 (pewnie więcej gdyby policzyć je jako takie, ale wiele z nich jest nie pełnych z powodu zabitych i rannych).