Smartfon, który miał swoją premierę dwa razy, raz za szybko, drugi raz już poprawnie, doczekał się dostępności w Polsce. Od 18 października kupimy Galaxy Fold w polskich sklepach w znanej już nam cenie.
Samsung Galaxy Fold to produkt, który od dawna nie ma przed nami tajemnic od strony specyfikacji. Za to kopalnią pytań i wątpliwości jest kwestia użyteczności tej nowej w branży mobilnej klasy produktów. W tym przypadku smartfonu o składanej obudowie, z zewnętrznym 4,6-calowym ekranem i dużym 7,3-calowym panelem o proporcjach 4:3, który ukazuje się nam po rozłożeniu zamykanej niczym pudełko na okulary obudowy.
Samsung Galaxy Fold - wyczekiwana premiera, choć mało kto go kupi
Najbardziej flagowy smartfon Samsunga, demonstracja potencjału technologicznego w dostępnej dla użytkownika formie, zadebiutował jako produkt w lutym tego roku. A już w kwietniu dowiedzieliśmy się, że na oficjalne rozpoczęcie sprzedaży trzeba będzie poczekać. Na szczęście w naszej świadomości ciekawość została zasiana i z niecierpliwością czekaliśmy kiedy trafi on do Polski. Niedawno okazało się, że będzie to 18 października 2019. Wtedy smartfon pojawi się w sklepach Samsunga, a także galeriach handlowych.
Nie wszędzie, bo sprzedawcy będą musieli być przeszkoleni przez trenerów Samsunga, wszak taki produkt trzeba odpowiednio zaprezentować. Tak wiem, że pojawią się tu uszczypliwe komentarze, ale powstrzymajmy się od nich.
By móc sprzedawać Galaxy Fold, pracownicy wybranych sklepów przejdą specjalne szkolenie
Prezentować będzie się zresztą Galaxy Fold z pewnością okazale, bo przygotowane zostaną specjalne szafki z wystawionym produktem. W ten sposób każdy będzie miał szansę poznać Folda, nawet gdy nie zdecyduje się na zakup. A to na pewno nie będzie częste, czego świadom jest sam producent. Wszak Samsung Galaxy Fold wyceniono na 9000 złotych. A za taką kwotę można mieć świetny smartfon i świetny laptop, a pewnie jeszcze parę groszy zostanie.
W zestawie, w oryginalnym kwadratowym pudełku, znajdą się też bezprzewodowe Galaxy Buds, a także kevlarowa cienka osłona-etui dostosowana do zginanej konstrukcji smartfona. Chciałbym powiedzieć na osłodę, ale przecież to smartfon, który jak już kupimy to nie dla spodziewanych w zestawie dodatków.
Na przedpremierowym spotkaniu miałem okazję spędzić kilka chwil z Samsung Galaxy Fold w bardzo atrakcyjnie prezentującej się, mocno odblaskowej, wersji szarej. Szybko zbierającej też odciski palców. I oto moje pierwsze wrażenia.
Samsung Galaxy Fold - to skomplikowane urządzenie
Samsung Galaxy Fold to smartfon, który już od samego początku sprawia wrażenie bardzo skomplikowanej konstrukcji. W przeciwieństwie do zwykłego smartfona, mamy tu elementy mechaniczne, które od razu budzą pytanie o ich trwałość. Wiem, ten temat przerabialiśmy już wcześniej, ale nie sposób pozbyć się takich myśli trzymając Folda w dłoni.
Samsung Galaxy Fold powinien wytrzymać co najmniej 200 000 cykli rozłożenie i złożenie
Zostaliśmy zapewnieni, że obudowa (a w zasadzie ekran, bo on jest tutaj źródłem największego zamieszania) wytrzyma co najmniej 200 tysięcy zgięć, czyli około 100 razy dziennie przez ponad pięć lat. Teoretycznie bardzo dużo, ale czy wciąż nie za mało. Oczywiście należy wziąć pod uwagę, że z dużego ekranu nie musimy korzystać za każdym razem. Mniejszy panel ma wystarczającą jakość i jasność wyświetlanego obrazu, by zapewnić wszystkie spodziewane doznania. Da się z jego pomocą nawet grać i fotografować (po to Fold wyposażony został w aparaty na wszystkich powierzchniach - przód, tył i wewnętrzna).
Jednak 4,6-cala to dla mnie już trochę za mało. A przynajmniej w pierwszych chwilach, po przesiadce z wielkiego 6-calowego wyświetlacza. Poza tym dziwnie kontrastuje taki mały wyświetlacz z pękatym po złożeniu obudowy Foldem. Po otworzeniu obudowy trafiamy jednak do innego świata, który Samsung chce utożsamiać między innymi ze słowem wielozadaniowość.
Całkiem słusznie, bo Snapdragon 855, 12 GB RAM i 512 GB pamięci wbudowanej, dają ogromne możliwości. Podobnie jak świetny zestaw aparatów. Kadrowanie w proporcjach 4:3 z pomocą tak dużego i wysokiej rozdzielczości panelu Dynamic AMOLED to sama przyjemność. Czy samo fotografowanie też? Na to pytanie jeszcze nie udzieliłem sobie odpowiedzi. Na szczęście korzystając z małego wyświetlacza mamy do dyspozycji ten sam zestaw trzech różnych kątów widzenia przy optycznym zoomie.
Lecz funkcje fotograficzne to nie to co jest tutaj najważniejsze.
Dzielenie ekranu na trzy i pływające okienka jak w Windows
Do użycia dużego ekranu Samsung chce nas przekonać też w inny sposób. Oto prostym gestem przeciągnięcia od prawej krawędzi ekranu (niezależnie od orientacji wyświetlacza) wyświetlamy listę aplikacji, które możemy uruchomić w trybie podzielonego ekranu. Ekran da się podzielić na trzy pola. Przypomina to dzielenie ekranu w Windows 10 i w przypadku Folda doskonale się sprawdza.
Co więcej aplikacje możemy odczepić i wyświetlić w postaci pływających okienek, które można zminimalizować do ikonki, zachowując ciągle podział ekranu na trzy sekcje. Krótko mówiąc, prawdziwe Windows w Androidzie. Trzeba tu pochwalić Samsunga za działanie, które czyni duży ekran użytecznym. Bo oczywiście sam rozmiar przydaje się bardzo przy przeglądaniu stron internetowych, ale to wygodna wielozadaniowość jest tym czego wcześniej nie dało się dobrze zrealizować. I to nawet mimo możliwości dzielenia ekranu na pół i odczepianym okienkom w tradycyjnych smartfonach.
Jednak Samsung, a także deweloperzy aplikacji mają jeszcze wiele do zdziałania przed sobą. Interfejs nie wygląda bowiem na konkretnie zoptymalizowany pod kątem dużego wewnętrznego ekranu. On co prawda już jest wygodny w użyciu, ale czuję, że może być jeszcze lepiej.
W recenzji Galaxy Note 10 napisałem, że to smartfon o wielu talentach. Samsung Galaxy Fold jawi się jako smartfon uniwersalny pod każdym względem - gdyby jeszcze miał piórko. Może być smartfonem multimedialnym, gamingowym (na dużym, małym, rozłożonym, a nawet wpół zgiętym ekranie), a także narzędziem biurowym. Przy okazji, Samsung nie popełnił błędu i zastosował głośniki stereo, na przeciwległych krawędziach obudowy. Nie ma za to złącza 3,5 mm, ale to już naprawdę nie jest problemem.
Samsung Galaxy Fold - nie jest to mistrz minimalizmu
Wróćmy jednak do odczuć. Złożony Galaxy Fold nie zamienia się w jednolita bryłę. Jest trochę przerw, część z nich wymusza technologia, na przykład fakt, że ekranu nie da się zgiąć równo jak kartki papieru, ale musi on mieć pewną krzywiznę zagięcia. Dlatego obudowa przy zawiasie po złożeniu jest nieznacznie grubsza niż wzdłuż przeciwległej ścianki.
Krawędzie obudowy są zaokrąglone, co moim zdaniem nie sprzyja spójności obudowy po jej złożeniu. Wydaje się ona przekombinowana, choć wedle zapowiedzi, współpracowano z ekspertami od mikromechaniki, by żaden element nie zawiódł. Czytnik linii papilarnych umieszczony jest z boku na jednej z krawędzi. Waga 263 gramy nie sprawia problemu, dzięki podzieleniu zastosowaniu akumulatora składającego się z dwóch modułów umieszczonych symetrycznie względem zawiasu, obudowa jest świetnie wyważona, a jej grubość po złożeniu (choć spora) nie ma większego znaczenia.
Zamykaniu i otwieraniu obudowy towarzyszy charakterystyczny moment, w którym poczujemy, że zawias puścił lub zaskoczył. Ekran zgina się pośrodku wyświetlacza w widoczny sposób, choć nie wpływa to na jakość wyświetlanego tam obrazu. Jak na pierwsze kilka godzin pracy z Galaxy Fold byłem pod tym względem zadowolony.
Sam panel po wyłączeniu jest bardzo ciemny i ma charakterystyczną fakturę akrylowej sztywnej folii. Istotne są też krawędzie biegnące wokół dużego wyświetlacza, lekko wystające ponad jego powierzchnie, których celem jest zabezpieczenie krawędzi ekranu. Podobnie oddzielone są aparaty i sensory w wewnętrznej części fotograficznej smartfona.
Choć Galaxy Fold powinien pracować przede wszystkim w trybie zamkniętym lub otwartym, to bardzo zachęcała możliwość korzystania z tego smartfona w trybie, pozwolę sobie na taką nazwę, książki. Czyli z niecałkowicie otwartą obudową. Wtedy świetnie trzyma się go w jednej dłoni, można też wtedy fotografować mając jedną cześć wyświetlacza zajętą na podgląd obrazu. Również oddawanie się rozrywce przy trochę wygiętym wyświetlaczu jest ciekawym doświadczeniem.
Tylko co na to powie wyświetlacz? Niestety, odpowiedzi się nie doczekaliśmy. Jeszcze.
A w głowie - smartfon wciąż mi się składa i rozkłada
Bo w głowie wciąż tkwi świadomość tych 100 cykli otwarcie-zamknięcie dziennie. A ileż razy to miało miejsce podczas mojej krótkiej przygody z Foldem? Obawiam się, że niemało.
Podsumowując i abstrahując od kosmicznej ceny, Samsung Galaxy Fold to smartfon, który potrafił wzbudzić moje zainteresowanie. Gdybym mógł go kupić to oczywiście nie za wygląd, nie za wydajność, nie za jakość zdjęć, bo to dostanę w znacznie niższej cenie.
Samsung Galaxy Fold zapewni mi smartfonowe doświadczenie najwyższej klasy (tak jak seria Galaxy S10 czy Note 10), lecz istotniejsze są tu zalety jakie daje duży wyświetlacz i liczba informacji jaką możemy wyświetlić bez konieczności zmiany pola widzenia lub przesuwania strony. Na przykład przeglądając mapy Google’a, Rzekłbym że Fold kreowany jest na flagowy ekskluzywny produkt, a może znaleźć swoją niszę w jeszcze innym miejscu. Tam gdzie funkcjonalność dużego wyświetlacza i kompaktowość obudowy po złożeniu będzie przydatna.
Silną stroną Galaxy Fold jest fakt, że nie myśli się o nim tylko jak o drogim gadżecie, lecz też jako praktycznym urządzeniu
Gdy nadejdzie czas na testy, postaramy się ocenić przydatność Samsung Galaxy Fold. I to nie przez pryzmat ceny, ale praktyczności jako urządzenia, które spędza sporą cześć czasu w naszej kieszeni. A tam może wydarzyć się wiele nieoczekiwanych rzeczy.
Źródło: Samsung, inf. własna
Komentarze
13Jako milioner idę do salonu by kupić nowy smartphon...I wyskakuje pan przeszkolony i prezentuje mi to rozkładane cacko...Bawię się nim przez kilka minut po czym pytam o cenę a pan sprzedawca wyskakuje z zaskoczenia i rzuca "9 tys zł"...Przez chwilę następuje u mnie tzw. "zawieszenie systemu"...YYYYYY
Myślę ...myślę...On się ze mnie nabija czy jak ???
9 tys zł za coś takiego ??? Pytam ponownie - Panie, ile to kosztuje ?
- 9 tys zł , może i drogo ale mamy dziś promocję - dodajemy etui i ściereczkę gratis...
Na szczęście u mnie system się odwiesił - Jeden silny cios w kawalarza-sprzedawcę i gościu leży pod ladą...
Na szczęście to alternatywna rzeczywistość bo w realu poszedłbym siedzieć...z drugiej strony sprzedawca zapewne był przeszkolony na takie sytuacje :) A jak nie był to niech szuka frajera gdzie indziej...
btw. on w środku ma notha po prawej! szok!
czemu po złożeniu jest grubszy na zgięciu? przecież to się da zrobić bez zgrubienia. tyle że samsung ma giętki ekran, a ja mam patent. chyba się nie dogadamy :)