Smartfon bez modułu aparatu, ale identyczny pod każdym innym względem jak model foto. Ile powinien być tańszy, byś zdecydował się go kupić?
Dyskusje na temat wartości fotografii smartfonowej zawsze przybierają na sile po każdej premierze foto-smartfona. Proponuję tym razem odłożyć dyskusje nad porównaniami jakości zdjęć, a zastanowić się nad pewnym istotnym pytaniem - „Jak wiele jest dla mnie wart aparat w smartfonie?”
To pytanie można rozumieć wielopłaszczyznowo, skupmy się na tej najbardziej przyziemnej, czyli kosztach. Po zastanowieniu, to chyba najlepszy wskaźnik, gdyż każdy patrzy na przydatność smartfona z innej perspektywy, ale prawie każdy musi za niego zapłacić.
Wyceny podzespołów w smartfonach pokazują, że cena modułu fotograficznego to bardzo znikomy procent ceny całego produktu. Zwykle przedni i tylny moduł to co najwyżej 10% (wliczając w to koszt montażu). Czasem to nawet tylko 5%, o ile wierzyć dostępnym kosztorysom. Czasem więcej, ale nie każdy producent chętnie chwali się kosztami.
Załóżmy, że koszt modułu aparatu ma ten sam udział w dodatkowych narzutach, które pojawiają się na etapie dystrybucji. Wtedy 10% oznacza, że jeśli smartfon kosztuje w sklepie 2000 zł, to w wersji BezAparatu powinien kosztować 1800 zł. Teoretycznie nikt nie powinien mieć pretensji do takiego rozumowania, bo tak sugeruje rozliczenie cen podzespołów.
Konstrukcja aparatu w Lumii 925. Widać, że choć niewielki, to moduł fotograficzny jest skomplikowaną konstrukcją
Owszem nawet lustrzanka potrzebuje akumulatora, wyświetlacza itd., lecz raczej z niej nie zadzwonimy (są wyjątki), nie będziemy oglądali filmów na Youtube i nie zagramy (bo to po prostu niewygodne). Te dodatkowe poza matrycą elementy sprzętowe służą przede wszystkim funkcjom foto.
W smartfonie nie tylko - wyświetlacz, akumulator, wydajny (lub nie) czipset, głośniki i często masa sensorów, czynią go bardzo przydatnym wielofunkcyjnym gadżetem. Choćby do przeglądania zdjęć, które przez Wi-Fi zrzuciliśmy z lustrzanki. Dlatego przypominamy, że porównywanie smartfonu z aparatem przez pryzmat tylko tej jednej funkcji, bez korekty ceny urzadzenia, nie do końca ma sens.
Spróbujcie się zastanowić o ile procent tańszy musiałby być wasz wymarzony smartfon, by w wersji pozbawionej aparatu cyfrowego, skusił was do zakupu.
Wspomniane 10% uzasadnione jest jedynie kosztami hardware. Gdy dodane zostaną do tego oczekiwania użytkownika, straty na użyteczności smartfona jako urządzenia, to cena powinna być obniżona o?
No właśnie. Ile? Wystarczy 20%, czy raczej 50%, a może nigdy nie kupilibyście smartfona bez aparatu mimo identycznej reszty specyfikacji. Odpowiedź typu ”bez aparatu to tylko za darmo”, oznacza, że jaki by nie był ten smartfonowy aparat, to jednak do czegoś się przydaje.
Zapraszam do sondy.
Źródło: inf. własna
Komentarze
31Kiedyś to były komórki - co parę dni się ładowało...
Wiadomo że jak damy 20 megapixeli zrobimy crop 100%, to kompresja w smarcie zrobi swoje, ale do takich zdjęć które dają się przeglądać na ekranie monitora, to naprawdę przy takim zeskalowaniu te zdjęcia będą wyglądały naprawdę świetnie.
Sam kiedyś latałem z lustrzanką i torbą nie jednokrotnie dusząc się od niej ;) ale jak tak przeglądam starsze zdjęcia krajobrazu itp i te nowe zrobione S4, to muszę przyznać że nie ma czego się wstydzić ;) nie mówiąc już o zdjęciach z LG G4 czy S6 ;)
chociaż selfie z 2go i 3go dnia są tak radosne, że aż mleko kiśnie ;)