Choć od pogrzebu Steve'a Jobsa minął już tydzień, jego nazwisko wciąż pojawia się w nagłówkach prasowych. Pod niektórymi z nich kryją się artykuły o osiągnięciach współzałożyciela Apple. Inne odnoszą się do krótkich informacji o mającej ukazać się za niecałe dwa tygodnie biografii zmarłego lub do planów zekranizowania jego życia.
Nie brakuje także refleksji na temat Jobsa snutych przez jego bliższych lub dalszych znajomych. Do grona osób, które postanowiły podzielić się swoimi przemyśleniami na temat wizjonera dołączył jego biologiczny ojciec.
Obszerny artykuł, w którym zaprezentowano historię życia Abdulfattaha "Johna" Jandaliego zamieszczony został na łamach Wall Street Journal.
Jak wynika z opublikowanych treści syryjski imigrant, Jandali podjął studia na uniwersytecie w Madison w stanie Wisconsin. Podczas ich trwania poznał Joanne Schieble. Studenci zdecydowali się na zawarcie związku, pomimo wyraźnego sprzeciwu ojca kobiety.
Niedługo potem został poczęty Steve. Jego przyjście na świat nie doprowadziło do umocnienia rodzinnych więzów. Despotyczny tata dziewczyny nadal nie akceptował Jandaliego ani nieślubnego dziecka. Joanne ostatecznie uległa rodzicowi. Zdecydowała się na oddanie syna do adopcji.
W ten sposób Steve trafił do nowej rodziny. Od tamtej pory był wychowywany przez Paula i Clarę Jobsów. Jego biologiczni rodzice nie rozstali się od razu. Po śmierci ojca Schieble, para postanowiła uprawomocnić swój związek. Niedługo potem na świat przyszło ich drugie dziecko, córka Mona. Małżeństwo rozpadło się po kilku latach. Joanne wyszła ponownie za mąż.
Już dorosły Jobs zdołał odnaleźć matkę. Od tej pory regularnie kontaktował się zarówno z nią, jak i ze swoją siostrą. Jandali nie był świadomy kim jest jego porzucony niegdyś syn - aż do 2005 roku. Gdy dowiedział się prawdy, podejmował próby nawiązania kontaktu ze swoim sławnym potomkiem.
Starania te były szczególnie intensywne w okresie choroby Jobsa, jednakże w większości kończyły się niepowodzeniem. Były szef Apple zdecydował się na udzielenie odpowiedzi dwukrotnie. Ostatnia wiadomość zawierała krótkie "dziękuję".
Nie dziwią żal i gorycz związane z ostateczną utratą możliwości odzyskania miłości porzuconego dziecka lub choćby kontaktu z nim. Jednak czy dzielenie się swoimi uczuciami z każdym, kto zechce o nich przeczytać jest rozpaczliwą próbą autoterapii? Intencje Jandaliego w rzeczywistości były szczere, czy wręcz przeciwnie, jedynie wykorzystał dogodny moment na zyskania korzyści? Na te pytania nie sposób udzielić jednoznacznej odpowiedzi.
Więcej o Stevie Jobsie:
- Steve Jobs: biografię ojca Apple zekranizuje Sony Pictures
- Steve Jobs zmarł w wieku 56 lat
- Steve Jobs: biografia ukaże się w paźdznierniku - autoryzowana
Źródło: WSJ
Komentarze
10Mnie to obchodzi. W przeciwieństwie do Ciebie własnie ten człowiek zawsze będzie wiązany z rozwojem technologicznym, bez względu na Twoje opinie o nim. I choćbyś nie wiem jak się napinał i ile żyłek pierdzących miało Ci pęknąć nie zmienisz tego. Dlatego daruj sobie tego typu kretyńskie komentarze i wracaj na pudelka.
@Redakcja
To kiedy będzie szerszy rys biograficzny? ;-)
Zamieście jeszcze całą biografię Jobsa bo tak wielkim był przecież wizjonerem. Ten człowiek nie wymyślił absolutnie NIC pożytecznego.