Fikcyjne przeceny z wywindowanymi w kosmos cenami przed promocją? Koniec z tym. A przynajmniej będzie tak, jeśli prawo zmieni się zgodnie z pomysłem UOKiK.
Cel: ukrócić sprzedażowe oszustwa
Już wkrótce odróżnienie faktycznych promocji od tych fikcyjnych ma być zdecydowanie łatwiejsze. Te drugie mają bowiem właściwie zniknąć. Sprzedawcy będą mieli obowiązek pokazania, o ile rzeczywiście tańszy jest produkt dostępny w ofercie specjalnej.
A wszystko to za sprawą zawnioskowanego przez Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów projektu ustawy o zmianie ustawy o prawach konsumenta oraz niektórych innych ustaw. Ten 14-stronicowy dokument wpłynął w miniony poniedziałek i zawiera wiele interesujących zapisów. UOKiK proponuje między innymi zmiany mające zredukować liczbę oszustw związanych ze sprzedażą garnków, przyrządów medycznych i innych przedmiotów po znacząco zawyżonych cenach. W Internecie natomiast wyraźnie zaznaczona ma być informacja, czy sprzedającym jest osoba prywatna czy jednak firma. Ja jednak chciałbym się skoncentrować na innym zapisie…
UOKiK kontra fikcyjne promocje
Prezes UOKiK chciałby, aby w artykule 4. ustawy o informowaniu o cenach towarów i usług pojawił się zapis, że „w każdym przypadku obniżenia ceny towaru lub usługi uwidacznia się obok informacji o obniżonej cenie również informację o najniższej cenie tego towaru lub usługi, jaka obowiązywała w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki”. Krótko mówiąc: jako konsumenci mamy widzieć o ile faktycznie zmalała cena produktu. Koniec z przekreślaniem nie-wiadomo-skąd-wziętych cen.
Takie fikcyjne promocje to prawdziwa plaga w polskich sklepach internetowych. Objawia się przede wszystkim w Black Friday (nie bez powodu nazywanego czasem Fake Friday), ale tak naprawdę na wymyślone przeceny można natknąć się każdego dnia. Taka zmiana zdecydowanie byłaby więc zmianą na plus.
Pełną treść dokumentu oraz dodatkowe informacje znajdziesz na stronie Rządowego Centrum Legislacji – o, tutaj.
Źródło: RCL, informacja własna
Komentarze
27Sprzedajacy poniosa koszt dostosowania systemow i trzymania historii cen przez miesiac.
Nie beda mozliwe promocje towaru, ktorego wartosc na rynku wzrosla. Na przyklad pamieci RAM byly miesiac temu po 100 PLN, potem nastapil pozar fabrki rynkowa cena wynosi obecnie 200 PLN, ale sklep chce zrobic promocje na 180 PLN.
System bedzie dziurawy jak sito, na przyklad sprzedawcy beda sprzedawac plyte glowna po 500 PLN, na Black Friday zrobia zestaw "plyta glowna plus smycz, przecena z 800 na 500 PLN" i wszystko jest na legalu bo taki zestaw pojawil sie w sprzedazy minute przed polnoca Black Friday i kosztowal 800 PLN zeby za chwile spasc do 500 PLN.
Beda niemozliwe promocje po korektach bledow cen. Czasami sie zdarza w sklepie towar za 0.00PLN w wyniku jakis bledow. No ale historycznie to byla najnizsza cena, wiec przeprowadzenie promocji "znizka na 150 PLN z 0.00 PLN" bedzie bez sensu.
Podsumowujac: legislacyjny bubel, kosztowny, nieskuteczny, zwiekszajacy biurokracje, bedzie wylacznie narzedziem do karania przedsiebiorcow stanowiacych konkurencje dla lokalnych PiSowskich kacykow na zasadzie "kontrola, prosze nam na dyskietce w formacie Word 95 udostepnic historie cen wszystkich produktow a mu juz czegos sie dopatrzymy".
Może w końcu skończy się małpowanie w stylu Mariana, że "taniej".
Najczesciej cena do której sie odwołuje na BF to cena premierowa i to powinno byc dla wszystkich jasne.
I to od tej ceny wszyscy powinni robić upusty - wtedy by był zachowany jakis ład.
Wymaganie utrzymywania cen przez jakis dłuższy okres czasu nic nie wnosi tak naprawde tylko zrobi bałagan za który zapłaca tak naprawde kupujący.
Wiele firm stosuje jednodniowe promocje na jeden okreslony towar - teraz bedzie to wymagało by udokumentowac ze ten towar co najmniej miesiąc był w okreslonej cenie co czesto jest niemozliwe szczegolnie gdy dostawy tego towaru odbywaja sie czesciej niz 30dni.
Obowiazek ten nie spadnie na dystrybutorów tylko na detalistów.
Tym sposobem ceny n a BF beda 2-5% nizsze tak naprawde a wystarczylo by by kazdy sklep stosował tą samą regułę przeceniania produktu czyli od ceny premierowej. Wtedy te procenty mają sens.
jesli cos takiego zostanie wprowadzone nie bede mial np. mozliwosci ani sensu w tym by obnizac cene produktów okazjonalnie np. z powodu dnia dziecka, gdzie zawsze na nizszą cenę mogły liczyc dzieciaki na gry. Nie bedzie to oplacalne.