Firma Nintendo ogłasza koniec produkcji i wsparcia dla konsoli Wii U. Czy robi to przedwcześnie?
W sklepach trudno ją znaleźć od dłuższego czasu, ale dopiero teraz możemy oficjalnie powiedzieć, że Wii U jest konsolą martwą. Jej historia kończy się w tym roku, zaledwie cztery lata po debiucie, wraz z zakończeniem produkcji i wysłaniem do sklepów ostatnich tysięcy egzemplarzy.
Skończyło się zanim się zaczęło
Konsola Wii U zadebiutowała na rynku pod koniec 2012 roku. Miała być godną następczynią sześcioletniej już wówczas Wii, ale brak rewolucji, a nawet konkretnego pomysłu na to urządzenie sprawiło, że nigdy swojej siostrze nie zdołała dorównać.
Firma Nintendo chwytała się różnych sposobów, by zachęcić graczy do kupna jej Wii U, ale zacofanie technologiczne, zbyt wysoka cena i niemal zupełny brak interesujących tytułów sprawił, że konsola poległa. W ciągu czterech lat urządzenie to doczekało się jedynie kilku hitów, w postaci Splatoon, Xenoblade Chronicles X, Super Smash Bros. czy Mario Kart 8, ale to zdecydowanie za mało.
Wii U najgorzej sprzedającą się konsolą Nintendo
Nie mogło być inaczej, biorąc pod uwagę wszystkie te elementy. Konsola Wii U na całym świecie znalazła jedynie 13,56 miliona nabywców. To nawet mniej niż dotychczasowy „lider”, GameCube (21,74 mln). I choć liczba ta może jeszcze nieco wzrosnąć, najpewniej nie uda się przekroczyć i tak marnej granicy 14 milionów. Marnej tym bardziej że pierwsze Wii rozeszło się w nakładzie ponad 100 milionów egzemplarzy.
Nintendo nie zdołało sprzedać nawet 100 milionów gier na Wii U (choć to – za sprawą The Legend of Zelda: Breath of the Wild – może się jeszcze zmienić). Na razie licznik pokazuje 96,6 miliona, a w TOP-5 znajdują się: Mario Kart 8 (8,26 mln), New Super Mario Bros U (5,62 mln), Super Mario 3D World (5,47 mln), Nintendo Land (5,16 mln) i Super Smash Bros. for Wii U (5,16 mln).
Czy można jeszcze zaufać Nintendo?
Z jednej strony Wii U nie osiągnęło sukcesu, ale z drugiej – czy (zresztą nie pierwszy raz) Nintendo nie zwija interesu zbyt szybko? Ci, którzy kupili ostatnią konsolę Japończyków na pewno nie mają teraz powodów do radości, wręcz przeciwnie: nie można mieć do nich pretensji, jeśli będą zirytowani. Tym bardziej że zakończona jest nie tylko produkcja sprzętu, ale też gier.
Decyzja o zakupie Nintendo Switch jest więc pełna dylematów. Nie tylko dlatego, ze o tej konsoli wiemy mniej niż nie wiemy, ale też dlatego, że nie możemy być pewni, czy – jeśli tylko coś pójdzie nie tak – „wielkie N” znowu nie zostawi nas z niewspieranym już urządzeniem po upływie zaledwie kilku lat. Nie wygląda to dobrze w porównaniu z Sony czy Microsoftem, które wciąż mają co nieco do zaoferowania posiadaczom PS3 i Xbox 360.
Źródło: SlashGear, VG247, Nintendo Japan, inf. własna
Komentarze
192) Użyć podzespołów sprzed dobrej dekady
3) Ponownie odgrzać TE SAME tytuły po raz 20.
4) Zażyczyć sobie jak za pełnoprawną konsole
Efekt: Zdziwienie, że mario kart 1500100900 się nie sprzedał.
Dziwne, ale po nintendo, korpo pełnym hipokryzji i chciwości więcej nie oczekiwałem.
Co do samego Swtich'a, pewnie kupie pod koniec 2018 kiedy bedzie kilka gier, spadnie trochę cena i zobaczymy co z tego wyjdzie.