„Zostawcie Titanica…” śpiewał zespół Lady Pank w 1988 roku. Dla Stocktona Rusha jednak te słowa okazują się wyzwaniem. Nie chce on jednak wyciągać słynnego statku na powierzchnię, ale zabrać nas na wycieczkę po nim.
Ekstremalna turystyka
Nie jest tajemnicą, że już od wielu lat istnieją firmy, które pozwalają tym, którym nie brak odwagi i środków na przeżycie tak niezwykłych przygód jak zdobycie bieguna albo szczytu Mount Everest. Ty płacisz, a oni ogarniają sprzęt, przygotowują cię i zabierają ze sobą w miejsca, na dotarcie do których trzeba specjalistycznej wiedzy i sprzętu. O takim (spojler: średnio udanym) podejściu na najwyższą górę świata opowiada film Everest (tutaj parę słów o nim i innych katastroficznych propozycjach Netflixa).
W podobny sposób, ale za dużo większe pieniądze będzie można pewnie za kilka lat polecieć na orbitę, nad czym skrzętnie pracują w końcu firmy takich biznesmenów jak Elon Musk czy Jeff Bezos. A po kolejnych latach rozwoju, kto to wie, może nawet urzeczywistni się swego rodzaju astro-turystyka w ramach najbliższych sąsiadów w naszym systemie słonecznym.
Tutaj na arenę wbija się Stockton Rush i jego firma OceanGate, którzy mają zamiar do ekstremalnych celów wycieczek na lądzie i ponad nim dołożyć atrakcje pod powierzchnią wód. Głęboko pod powierzchnią. Konkretnie jakieś 3800 metrów pod wodą i jakieś 400 mil od wybrzeża Nowej Funlandii, w miejscu katastrofy najsłynniejszego transatlantyku wszech czasów, który zatonął tam w 1912 roku.
Misja na Titanica
Rush zrealizował swoje marzenie o Titanicu. Jego firma stworzyła nowy typ lekkiej łodzi podwodnej, która zabrała pięć osób ze statku na powierzchni do wraku leżącego na dnie. Załogę stanowili zwykli ludzie, którzy zapłacili za możliwość zanurkowania do Titanica po około 250 tys. dolarów. Poza pilotem łodzi i oceanografem pasażerami była bankier Renata Rojas, biznesmen Oisin Fanning i telewizyjny dokumentalista Jaden Pan. Pełnili oni w załodze funkcję pomocniczą do zbierania danych na temat środowiska i samego wraku. Sami określili się mianem pasjonatów, dla których odwiedzenie Titanica jest niezwykle ważnym wydarzeniem w życiu.
Pierwszą rzeczą jaką widziałam, były kawałki węgla. To był moment, który połączył mnie z ludźmi płynącymi kiedyś Titanikiem. Fakt, że ktoś ten węgiel odkopał, wniósł na statek, a podczas tonięcia wszystko po prostu się wysypało.
Pomimo pewnych trudności ta misja na słynny wrak zakończyła się powodzeniem. Łódź podwodna eksplorowała pole gruzu i przedmiotów jakie wypadły z przełamanego statku a swą podróż zakończyła na oględzinach dziobu, na którym w filmowej interpretacji tragedii odbyła się scena romansu Jacka i Rose.
Zebrane przez zespół dane będą analizowane jeszcze przez wiele miesięcy, ale sukces o jaki chodziło OceanGate jest niezaprzeczalny. Można wysłać w głębiny grupę laików, którzy zapłacą za bilety. Jeśli jeszcze te bilety trochę potanieją to bez wątpienia znajdą się kolejni ludzie chętni na odbycie takiej wycieczki.
Źródło: bbc.com
Komentarze
8