Microsoft podpisał się pod złośliwym oprogramowaniem dla Windows
Sterownik dla Windows ze złośliwym oprogramowaniem zdobył certyfikat bezpieczeństwa Microsoftu. Jak to się stało i jakie szkody może powodować?
Na sterownik o nazwie FiveSys uwagę zwrócili specjaliści Bitdefender. Zauważyli oni, że choć ma ona legalny podpis cyfrowy Microsoftu, to dla systemu Windows nie jest żadnym przydanym dodatkiem. Działa jak infekcja typu rootkit, jedno z zagrożeń charakterystycznych dla ataków malware.
Jak działa rootkit, którym jest wtyczka sygnowana przez Microsoft?
Celem funkcjonowania programu rootkit jest przekierowanie ruch internetowego na przygotowany serwer proxy. Przeglądarka nie jest w stanie zweryfikować nieprawidłowej łączności, ponieważ oprogramowanie instaluje w zainfekowanym systemie ścieżkę certyfikatu głównego dla niepożądanego serwera. Dzięki temu użytkownik nie zobaczy alertu o podejrzanym proxy, niezależnie czy łączy się po http, czy po https.
Wtyczka FiveSys miała jeszcze jedną dodatkową funkcję: nie dopuszczała do zmian w rejestrze Windows. Dzięki temu aktywnie walczyła z ewentualną konkurencją, która chciałaby zainfekować system, w którym się zadomowiła.
Jak wtyczki dla Windows otrzymują certyfikację Microsoftu?
Sterowniki dla Windows to popularne rozwiązanie, które uchodzi za bardzo bezpieczne. Chociaż programiści Microsoftu nie przykładają do nich ręki, to istnieje Windows Hardware Compatibility Program (WHCP). Uczestniczący w nim twórcy oprogramowania mogą starać się o wydanie swoim produktom certyfikatu Windows Hardware Quality Labs (WHQL). Jego otrzymanie oznacza, że MS gwarantuje kompatybilność i bezpieczeństwo wtyczki.
Taką ścieżkę certyfikacji przeszła wtyczka FiveSys, która jest oprogramowaniem złośliwym. Za winnego wydania certyfikatu WHQL są prawdopodobnie procedury weryfikacji stosowane przez Microsoft. Choć gigant z Redmond nie przesłał użytkownikom Windows infekcji, to ją zarekomendował. Tym samym jeszcze poważniej naraził ich bezpieczeństwo.
Jakie znaczenie ma wydanie certyfikatu bezpieczeństwa MS dla złośliwego oprogramowania?
Od około doby uwierzytelnienie Microsoftu dla wtyczki FiveSys jest wycofane. Ona też rozpowszechniła się głównie wśród chińskich użytkowników Internetu i dla właścicieli komputerów z systemem Windows w innych rejonach świata nie miała większego znaczenia. Mimo to, sytuacja, w której Microsoft uznaje złośliwe oprogramowanie za bezpieczne, jest ogromnym zagrożeniem dla każdego użytkownika końcowego.
Wirus naraża bezpośrednio, ale opatrzony certyfikatem WHQL nie jest możliwy do identyfikacji przez oprogramowanie antywirusowe. Cyfrowa sygnatura Microsoftu musi skutkować uznaniem programu za bezpieczny, ponieważ jej umieszczenie wyklucza możliwość powiązania go z odpowiedzialnym za produkt programistą. Alternatywą byłoby wykluczenie z użycia wszystkiego, co Microsoft uwierzytelnia, a to skutkowałoby bezużytecznością.
Źródło: Bitdefender
Komentarze
7Oczywiście, dobrze byłoby, gdyby MS skanował otrzymane sterowniki, badał ich zachowanie, dekompilował itp., ale tego nie robi, albo robi pobieżnie, tzn. automatycznie. Jeszcze lepiej byłoby, aby MS otrzymywał źródło sterownika do wglądu, ale to już jest niemożliwe, ze względu na prawa autorskie, patenty itp.
To co jest istotne tutaj, to fakt, że jak ktoś wysyła sterownik do certyfikacji, to oczywiście może coś tam paskudnego ukryć, ale nie zostanie anonimowy...