Witam wszystkich w drugiej części „Artystów związanych z grami” poświęconej kompozytorom soundtracków do gier wideo, będącym zarazem ósmym odcinkiem całego cyklu. Dziś padło na następujących artystów: Mark Morgan, Jeremy Soule, Norihiko Hibino, Stuart Chatwood, Inon Zur, Koji Kondo oraz polski akcent – Adam Skorupa.
“Artyści związani z grami” to cykl artykułów, opowiadający o artystach, którzy udzielają się w grach wideo w jakiejkolwiek formie. Kolejne odcinki pojawiać będą się mniej/więcej co tydzień, a w każdym z nich przedstawione zostaną kariery growe jakiejś grupy artystów (ok. 4 osób), łączących się ze sobą w pewien sposób.
Witam wszystkich w drugiej części „Artystów związanych z grami” poświęconej kompozytorom soundtracków do gier wideo, będącym zarazem ósmym odcinkiem całego cyklu. Dziś padło na następujących artystów: Mark Morgan, Jeremy Soule, Norihiko Hibino, Stuart Chatwood, Inon Zur, Koji Kondo oraz polski akcent – Adam Skorupa. Standardowo zachęcam do czytania, oceniania i komentowania.
Kto, jak, gdzie, kiedy, z jakim skutkiem.
22. października 1961r. w Los Angeles w Stanach Zjednoczonych na świat przyszedł Mark Morgan. Jest on kompozytorem, który swoją profesjonalną przygodę z muzyką rozpoczął od gier wideo, a dziś współpracuje także z telewizją i kinem. Jego pierwszym projektem był soundtrack do wydanej przez Activision w 1996r. przygodówki zatytułowanej „Zork Nemesis: The Forbidden Lands”. Gra ta spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem i nawet dziś wielu graczy chętnie do niej wraca. Cała oficjalna ścieżka dźwiękowa jest dziełem Morgana i trzeba przyznać, że wyszła mu ona znakomicie i świetnie buduje nastrój w tym jakże klimatycznym tytule.
Jeden z wielu niezłych utworów z „Zork Nemesis”
Jeszcze w tym samym roku światło dzienne ujrzała kolejna gra przygodowa, w której słyszymy kompozycje Morgana – „Dark Seed II”. W ciągu kolejnych dwóch lat na rynku pojawiły się następne trzy takie produkcje, które już tylko podtrzymywały, że Amerykanin jest dobry w tym co robi. Pierwszą grą na skalę światową, na rzecz której stworzył on ścieżkę dźwiękową jest hit z 1997r. zatytułowany „Fallout” (który z graczy nie zna tego tytułu). Muzyka stała w nim na bardzo wysokim poziomie i na prawdę jest godna uwagi. Któż inny więc mógł skomponować soundtrack’a do kontynuacji zatytułowanej „Fallout 2”, jak nie Morgan. Gra ta została wydana w roku 1998 i znalazła więcej nabywców niż poprzedniczka, choć była znacznie mniej „wciągająca”.
Kolejny świetny utwór Morgana
Jego najbardziej rozpoznawalnym i jak dotąd ostatnim projektem growym był soundtrack do eRPeGie stworzonego wspólnie przez Black Isle i BioWare pt. „Planescape: Torment”. Tytuł pojawił się na rynku pod koniec 1999r. i jest to na tyle dobra gra, że do dziś wymienia jest w gronie najlepszych produkcji tego gatunku. Średnia ocen z sieci mówi zresztą sama za siebie – 90,63 %. Zdobyła rzesze fanów także w naszym kraju, dokąd trafiła kilka miesięcy później. W powstawaniu ścieżki dźwiękowej, Amerykanina wspomagał Richard Band, jednak to właśnie Mark Morgan skomponował utwory do tych najbardziej pamiętnych momentów w grze.
„Planescape: Torment” – najważniejsza gra w karierze Morgana
Choć Mark Morgan zrobił wiele dla branży elektronicznej rozrywki, to zdecydowanie więcej hitowych soundtrack’ów ma na swoim koncie Jeremy Soule. Urodził się on w 1975r. w Keokuk w Iowa w Stanach Zjednoczonych. Amerykanin swoją karierę muzyczną skupia głównie na grach wideo, a tylko co jakiś czas jego muzyka pojawia się w jakimś filmie. Pierwszy tytuł growy, w którym pojawiają się kompozycje Soule’a był zarazem jego debiutem w roli głównego autora ścieżki dźwiękowej, a jest to RPG pt. „Secret of Evermore”. Muzyka w tej, jak i w kolejnych grach, do których muzykę napisał Amerykanin to klasa światowa! Warto wspomnieć w ogóle, że jest on uznawany za jednego z najlepszych twórców muzyki do gier w historii.
„Secret of Evermore” - mocny debiut Soule’a
Artysta ten ma na swoim koncie tak wiele soundtrack’ów do gier, że ciężko byłoby wymienić je wszystkie, dlatego postanowiłem przybliżyć Wam tylko te tytuły, które miały większe znaczenie dla kariery Soule’a, m.in. dlatego, że znalazły na całym świecie miliony nabywców, a to, jak wiadomo – przynosi sławę. Biorąc pod uwagę ten powód, niewątpliwie nie może zabraknąć wydanej w 2000 roku gry fabularnej pt. „Icewind Dale”. Oprawa dźwiękowa tej produkcji jest fenomenalna i bardzo pasuje do stylu rozgrywki. Muzyka Soule’a znalazła się także w oficjalnym rozszerzeniu zatytułowanym „Heart of Winter”.
„Icewind Dale” - ważny tytuł w karierze Amerykanina
Jego kompozycje umieszczone zostały także w obydwóch odsłonach znanej serii cRPG, mianowicie „Neverwinter Nights”. Soule współpracował później z twórcami gier z nazwiskiem Harry’ego Pottera w tytule, konkretnie przy „HP i Kamień filozoficzny”, „i Komnata Tajemnic”, „i Więzień Askabanu”, „i Czara Ognia” oraz „Harry Potter: Mistrzostwa świata w quidditchu”. Jeremy Soule został wielokrotnie wyróżniony za swoją twórczość na rzecz gier komputerowych. Jedno zwycięstwo zaliczył dzięki muzyce właśnie do gry „Harry Potter i Komnata Tajemnic” podczas prestiżowego festiwalu BAFTA. Jak już wspominałem – oprawa dźwiękowa „Icewind Dale” stała na wysokim poziomie i ona także została wyróżniona. Soule otrzymał dwie nagrody od cenionych portali o grach za „ID” właśnie.
Harry Potter umocnił pozycję Soule’a
Ostatnie, jak dotąd, zwycięstwo Amerykanina miejsce miało w 2006r. za kompozycje do czwartej części słynnej eRPeGowej serii – „The Elder Scrols IV: Oblivion”. Nie była to jednak pierwsza odsłona „Starszego zwoju”, w której nad soundtrack’iem czuwał Soule, gdyż w przypadku poprzedniczki miejsce miała taka sama sytuacja. Seria ta jest jedną z najważniejszych w karierze tego artysty. Najwięcej sławy i respektu jednak przyniosła mu współpraca z firmą ArenaNet, która odpowiada za słynną i całkiem nieźle przyjętą serię multiplayerowych RPG – „Guild Wars”. Twórcą muzyki do każdej z wydanych jej odsłon jest właśnie Jeremy Soule. Tutaj Amerykanin także nie zawiódł i wykonał kawał dobrej roboty.
„Guild Wars” i Soule – połączenie doskonałe
Warto wspomnieć o jeszcze jednej grze, tym raz strategii czasu rzeczywistego zatytułowanej „Total Annihilation”. Soundtrack ten został okrzyknięty jednym z najlepszych w historii. Nie dziwi więc fakt, że Soule za oprawę dźwiękową tego RTS’a otrzymał nagrodę serwisu GameSpot w 1997r., kiedy to miejsce miała jego premiera. Rok później na rynku zawitało rozszerzenie do tego tytułu, w którym także usłyszeć można kompozycje Amerykanina. Innymi ważnymi produkcjami w jego karierze były: „Company of Heroes”, „Prey”, „Supreme Commander” oraz „IL-2 – Sturmovik”, które posiadają niezłe ścieżki dźwiękowe.
Po prostu „Total Annihilation”
4. lipca 1965r. w Izraelu a świat przyszedł Inon Zur – jeden z najsłynniejszych kompozytorów muzyki do gier wideo wszechczasów. Poza grami, współpracuje on także z twórcami filmów oraz seriali telewizyjnych. Mimo, iż swoją karierę grową rozpoczął dopiero w 2000r., to nic nie stanęło na przeszkodzie jemu talentowi i każdy, kto trochę bardziej interesuje się tego typu przedsięwzięciami zna jego nazwisko. Pierwszą produkcją, w której usłyszeć można muzykę skomponowaną przez Zura jest gra akcji pt. „Star Trek: Klingon Academy” i trzeba przyznać – był to mocny debiut i wielu krytyków jest pod wrażeniem niesamowitego utrzymania dramatyzmu w tych utworach. W przypadku Izraelczyka jest bardzo podobna sytuacja, jak przy Soule’u – ma na swoim koncie tyle tytułów, że zajmę się tylko tymi najważniejszymi.
„Klingon Academy” – uniwersum Star Treka odżyło
Do takich gier zalicza się wydane w 2002r. cRPG pt. „Icewind Dale II”. Ścieżka dźwiękowa skomponowana przez Inona Zura na jej rzecz prezentuje się wprawdzie tylko nieźle, ale mimo wszystko jest to nadal „muzyka na poziomie”. W roku 2004, światło dzienne ujrzała średniawa, pierwszoosobowa strzelanka zatytułowana „Men of Valor”. Tutaj jednak Izraelczyk pokazał na co go stać! Za soundtrack do tej gry, został on nominowany w trzech kategoriach na słynnym festiwalu „Game Audio Network Guild”, z czego w jednej – „Najoryginalniejsza aranżacja instrumentalna roku”, muzyka ta okazała się nie do przebicia i statuetka powędrowała do Zura. Artysta jest także autorem muzyki do bardzo popularnych (głównie ze względu na oczywisty aspekt) gier „Crysis” oraz „Crysis Warhead”. Soundtrack nie jest może jakoś szczególnie wyjątkowy, ale tego, że miło się go słucha odmówić nie można.
„Men of Valor” – popis Zura
W międzyczasie pojawiało się wiele znanych lub mniej znanych tytułów i lepszych czy gorszych soundtracków, ale współpraca tego artysty z twórcami gier wideo świetnie wyszła jeszcze w trzech tytułach. Pierwszym z nich okazała się być wydana pod koniec 2008r. produkcja łącząca elementy gry akcji oraz klasycznego RPG, mianowicie „Fallout 3”. Jest to tytuł, który znalazł na świecie bardzo wielu nabywców, a recenzenci wykazali do niego ogromne uznanie. Ścieżka dźwiękowa także stała na bardzo wysokim poziomie, tak jak zresztą i w drugiej, wydanej w 2008 roku słynnej grze – „Prince of Persia”. Tutaj wprawdzie, Zur nie był samodzielnym kompozytorem, ale niewątpliwie efekt końcowy można uznać za zadowalający.
„Fallout 3” – no, no...
Inon Zur, w swojej growej karierze otrzymał jeszcze jedną nagrodę – „Najlepsza najoryginalniejsza piosenka w grze” na gali „Hollywood Music In Media Award 2009”. Był to jeden z utworów do ścieżki dźwiękowej tego „trzeciego tytułu”, którym jest hit BioWare’u – „Dragon Age: Początek”. No i co tu dużo mówić? Jest to po prostu kawał dobrego soundtrack’a (i tyle w tym temacie!). Izraelczyk został także zaproszony do współpracy przy tworzeniu muzyki do gry „James Cameron’s Avatar” w wersji na przenośną konsolę Nintendo – DS.
Soundtrack w „Dragon Age” robi wrażenie
Nadszedł w końcu czas na polski akcent w muzycznym odcinku. Kto nim będzie? Urodzony w 1975r. we Wrocławiu Adam Skorupa, znany też pod pseudonimem Scorpik. Stworzył on muzykę do kilku znanych, polskich gier wideo. Od czegoś jednak trzeba zacząć. Debiut Scorpika w branży elektronicznej rozrywki miał miejsce w 1995r., przy okazji premiery rodzimej strzelanki z widokiem z perspektywy pierwszej osoby zatytułowanej „Za Żelazną Bramą”. Gra była całkiem niezła, lecz większość z Was pewnie wie, jak brzmiały soundtracki w tamtych czasach, więc przejdźmy do pierwszej, znanej szerszej społeczności gry...
“Za Żelazną Bramą” – debiut Scorpika
...a jest nią “Gorky Zero”. Produkcję tą jedni kochają, a drudzy nienawidzą. Soundtrack jest przeciętny, ale mimo wszystko widać już jakiś postęp. Prawdziwy przełom, spowodowany rewelacyjną ścieżką dźwiękową, nadszedł w roku 2004, kiedy to swoją premierę miała najsłynniejsza produkcja polskiej firmy People Can Fly oraz jedna z najpopularniejszych i najlepszych polskich gier w ogóle, mianowicie „Painkiller”. Ścieżka dźwiękowa „dawała czadu”, choć z pewnością znaleźli by się także przeciwnicy. Według mnie jednak jest to wyśmienity, jeden z najlepszych soundtrack’ów w rodzimych produkcjach wszechczasów.
Scorpik daje czadu w „Painkillerze”
Muzykę z „Painkiller’a” przebija chyba tylko oprawa dźwiękowa bardzo słynnej (również za granicą) grze z gatunku RPG pt. „Wiedźmin” (oczywiście jeśli chodzi o rodzime projekty). Soundtrack w tej produkcji jest niesamowity, a dodatkowym, bardzo cieszącym potwierdzeniem tego jest nagroda za najlepszą (i najoryginalniejszą) muzykę do gry wideo roku 2007 przyznana Scorpikowi przez ceniony na świecie, amerykański serwis IGN. Tak więc pozostaje mieć już tylko nadzieję, że Polak wiele jeszcze osiągnie w branży elektronicznej rozrywki, a jego utwory umilą czas spędzony przed monitorem.
Adam Skorupa - „Wiedźmin”
Przejdźmy teraz do kompozytorów, którzy tworzą muzykę przede wszystkim dla jednej wybranej serii. Będzie to taki ekspresowy przegląd trzech najpopularniejszych tego typu muzyków! Takim artystą jest m.in. Stuart Chatwood. Urodził się on w 1969r. w angielskim mieście Lancashire. Jest autorem wielu soundtracków do filmów i gier. Jak już pisałem – związany jest on z jedną, konkretną serią, którą w jego przypadku są przygody Księcia Persji. Od 2003r. w każdej odsłonie „Prince of Persia” soundtrack jest tworzony przez Chatwooda właśnie. Jego muzyka zatem znajduje się w „The Sand of Time”, „Warrior Within”, „The Two Trones”, „Battles of...”, “Revelations”, “Rival Swords”, “The Fallen King” oraz wydanej w 2008r. odsłonie, która nie otrzymała podtytułu. Artysta ten za każdym razem dawał z siebie wszystko i soundtrack do każdej z wymienionych części utrzymuje poziom, a Chatwood postawił sobie poprzeczkę na prawdę wysoko.
Seria „Prince of Persia”, czyli muzyka Chatwooda
Kompozytorem takim jest także pochodzący z Japonii Norihiko Hibino. Przyszedł on na świat w grudniu 1961r. Jest twórcą muzyki do gier wideo, a instrument, na jakim gra to saksofon. Skomponował ścieżki dźwiękowe do wszystkich odsłon słynnej serii Hideo Kojimy, czyli „Metal Gear Solid”. Wyniki jego twórczości zostały umieszczone w każdej części od roku 2000 do 2008. Oprawa dźwiękowa MGS’a powszechnie wzbudza respekt i generalnie jest uznawana za jedną z najlepszych na świecie. Warto więc dodać, że przy większości z tych projektów współpracował też Anglik Harry Gregson-Williams.
Najzwyczajniej w świecie „Metal Gear Solid”
I ostatni już dziś człowiek związany w tym przypadku z dwoma seriami gier wideo – „Super Mario” i „The Legend of Zelda”. Jest nim urodzony w 1960r. w mieście Nagoya Japończyk Koji Kondo. Jego muzyka z „Mario” jest znana jak mało które „nuty” z gier. Po raz pierwszy przygodom sympatycznego hydraulika towarzyszyła muzyka Kondo w 1985r. i od tego czasu najczęściej on właśnie jest zapraszany do współpracy przy nowych odsłonach „Super Mario”. Rok później, bo w roku 1986, na rynku pojawiła się pierwsza część serii „The Legend of Zelda”, w której za soundtrack odpowiada ten właśnie Japończyk. Jest on niewątpliwie jednym z najbardziej znanych kompozytorów growych, a jego piosenki są łatwo wpadające w ucho, a dzięki temu miło się przy nich bawi.
„Super Mario” - legenda
Ocena.
Na początek „oceny” pozwolę sobie powtórzyć ostatnie zdanie z poprzedniego odcinka, gdyż jest ono tutaj jak najbardziej na miejscu: Dobrze, że producenci gier nie zapominają o dobrym soundtracku i zapraszają do współpracy takich muzyków jak Tom Salta, Garry Schyman, Bill Brown czy zespół Daft Punk. Niewątpliwie, do tego grona należą też: Mark Morgan, Jeremy Soule, Norihiko Hibino, Stuart Chatwood, Inon Zur, Koji Kondo oraz Polak - Adam Skorupa. Można mieć już tylko nadzieję, że developerzy nie zapomną o nich oraz że ciągle na ich miejsca pojawiać będą się młodzi zdolni artyści...
Zakończenie.
I to już koniec, jeżeli chodzi o muzykę w grach, a właściwie o ich autorów. Pozostaje mi więc już tylko zachęcić Was do oceniania i komentowania tego artykułu.
Wojtek_K
Trzy poprzednie części:
#7 – Soundtrack – ważna rzecz
#6 – Z papieru na ekran monitora
#5 – Polacy też potrafią
Komentarze
27Planescape: Torment mam nawet orginal fajna gra
@dr.elich i Drakedh: No wiadomo, jest bardzo wielu znanych i bardzo utalentowanych twórców muzyki do gier wideo. Starałem się jednak wybrać tych najsłynniejszych, oraz tych, którzy wieśli wiele do tej branży...
i Michaelu Giacchino
A nie ma Mecha z painkillera?
1) Mateo Pascual - Commandos 2
2) Michael Hoenig - Baldur's Gate 2
3) Haiko Ruttmann - The Settlers IV
Mogłeś zamiast niego dać w zestawieniu Nobuo Uematsu
A.Zakharov i inni za muzyke do serii X (X-tension było genialne)
oraz
Hans Zimmer i muzyka do Modern Warfare 2