MultiSync 2470WNX sprzedawany jest w dwóch wersjach kolorystycznych - srebrno-czarnej oraz srebrno-białej. Jak widać na zdjęciach, ja testowałem tę pierwszą. Jedyny srebrny element stanowi w niej gładka i lekko połyskująca ramka wokół ekranu. Reszta obudowy NECa pozostaje zupełnie czarna. Ramki są bardzo cienkie, co według mnie stanowi dużą zaletę, choć osobiście wolałbym, aby były czarne, jak pozostała część obudowy. Monitor sprawiałby wówczas wrażenie jeszcze bardziej smukłego.
Wykonanie NECa jest bardzo przyzwoite, ale mam do niego pewne zastrzeżenia - ramka trochę odstaje w niektórych miejscach od tylnej części obudowy. Innym problemem jest to, że wbudowany w monitor zasilacz potrafi czasem trochę bzyczeć podczas pracy, co można usłyszeć korzystając z 2470WNX w domowym zaciszu (ale na pewno nie w głośnym biurze).
Regulacja pivota oraz wysokości ekranu odbywa się wygodnie, choć z lekkim oporem - trzeba przyłożyć trochę więcej siły, niż w innych monitorach, takich jak np. wspomniana iiyama ProLite B2403WS. Z tyłu nogi NECa widoczne są wygodne prowadnice do kabli, które choć częściowo pomogą zmniejszyć bałagan na biurku.
Z tyłu monitora znajdziemy bardzo klasyczny zestaw wejść - jedno DVI, jedno D-Sub, miejsce na kabel zasilający oraz... wejście USB. Dzięki tym ostatnim, NEC 2470WNX może służyć jako hub USB 1.1/2.0. Na lewym boku znajują się dwa porty w tym standardzie, a na tylnej ściance kolejne dwa. To wygodne rozwiązanie, które ułatwia chociażby podłączenie pendrive'a, czy aparatu fotograficznego, kiedy np. obudowa komputera nie dysponuje zewnętrznymi wyjściami USB albo schowana jest głęboko pod biurkiem.
Dwie ciekawostki: Pierwsza - w pudle z 2470WNX oprócz zwykłego, europejskiego kabla zasilającego znalazł się również jeden typu BS 1363, używany między innymi w UK i Hong Kongu. Druga - zapakowany monitor owinięty był dokładnie w dużą folię antystatyczną. Może to i drobiazg, ale po raz pierwszy spotykam się z taką dbałością producenta monitora o zabezpieczenie produktu podczas przechowywania i transportu.
