ARMIGA doczekała się solidnej aktualizacji - zniknął uciążliwy input-lag i dostaliśmy obsługę układów AGA!
Na naszych łamach niedawno prezentowaliśmy test ARMIGI - prototypu retro-konsolki dla amigowych fanów. W momencie testu, oprogramowanie ARMIGA OS nosiło numerek 0.7 i najpoważniejszą wadą całej konstrukcji był potężny input-lag, który psuł zabawę w dynamiczne gry, a nawet te obsługiwane za pomocą myszy.
Twórcy ARMIGI obiecali nam rychłą aktualizację i dotrzymali słowa. Update w wersji 0.8 przynosi między innymi redukcję input-laga oraz - niespodzianka - obsługę układów AGA (Amiga 1200 i 4000).
Obsługa układów AGA
Aby zachować maksymalną kompatybilność twórcy ARMIGI zdecydowali się na przełączanie trybów A500/A1200 w menu. Obsługa układów AGA jest na razie w wersji beta.
Sprawdziliśmy w działaniu kilka gier wykorzystujących układ graficznych AGA - niewielka cześć gier wciąż ma problem z poprawnym działaniem, a czasami można się natknąć na błędy w wyświetlaniu grafiki (np. Alien Breed 3D) - tym niemniej generalnie to działa. Czekamy na aktualizację w wersji 0.9.
Koniec z input lagiem
Najpoważniejsza wada tej retro-konsolki wraz z aktualizacją 0.8 przestała istnieć. Rozgrywka w dynamiczne gry i te obsługiwane myszą w końcu jest komfortowa - kursor nie "pływa" i wszystko działa jak należy.
Lure Of The Temptress - jedna z niezapomnianych przygówek point'n'click
Wspomnień czar
Miłośników retro grania z pewnością dziś nie brakuje. Wystarczy zobaczyć jaką popularnością cieszą się wszystkie imprezy z udziałem starych komputerów, czy wręcz retro-stoiska na różnych targach. Czy odpalając ARMIGĘ wciąż poczujemy magię dawnych dni?
Gramy - Shadow Of The Beast
Na pierwszy ogień poszła klasyka - Shadow Of The Beast. Pamiętam jak z otwartą paszczą podziwiałem słynną "Bestię" na giełdzie komputerowej i gra ta była zresztą jednym z powodów, dla których kupiłem swoją pierwszą Amigę (500). Przypomnijmy, że całkiem niedawno, gra ta doczekała się remake'u, z którego recenzją można zapoznać się na naszych łamach.
Shadow Of The Beast
Shadow of The Beast wyróżniała się dopracowaną oprawą graficzną (efekt paralaksy świetnie współgrał z rozgrywką) oraz klimatyczną muzyką. Gra nie była skomplikowana - należało przeć do przodu (w prawo lub lewo) i rozprawiać się z hordami przeciwników. Zagrałem z przyjemnością wsłuchując się w pamiętną muzykę. Zginąłem dość szybko. Raz, drugi, trzeci... Hmmm. Dziś nie miałbym cierpliwości do przechodzenia tej gry ;-).
Gramy - Lotus Esprit Turbo Challenge 2
Lotus Esprit Turbo Challenge 2
Dawno dawno temu, kiedy jeszcze nikt nie słyszał o Need For Speed to właśnie Lotus był kultową grą wyścigową. Ach, ta muzyka z intra i zróżnicowane graficznie trasy. Można było śmigać nocą, w deszczu, czy śniegu. Na deser możliwość gry na dwóch graczy na split screenie. Złapałem za pada i... poległem kilkukrotnie na pierwszej trasie. Kurde, te gry były trudne! Już sama muzyka przywołuje wspomnienia.
Gramy - Agony
Agony
Wspaniała oprawa audiowizualna i nieskomplikowana rozgrywka po raz kolejny. Generalnie nasze zadanie polega na locie w prawo i strzelaniu do wszystkiego co się rusza. Zaraz. Strzelająca sowa? Dlaczego mnie to wtedy nie dziwiło? Dobra, mniejsza o to. Gram. Argh. Teraz przypominam sobie, czemu przeszedłem tę grę z cheatami ;-). Wstyd mi do dzisiaj, ale rozumiem dawnego siebie.
Gramy - Battle Squadron
Battle Squadron
Tym razem kosmiczna strzelanka z lotem do góry i możliwością gry na dwie osoby. Battle Squadron przyciągnął mnie na znacznie dłużej. Gra jest wymagająca, ale nie przesadnie trudna, nawet jak na dzisiejsze standardy (obniżenie poziomu trudności). Kolorowa grafika wtedy przypominała gry z automatów. Przypomnijcie sobie - strzelanka o jakości prawie jak z automatów, za którą nie trzeba było płacić w brzęczącej walucie. Amiga po prostu przeniosła salony gier komputerowych do naszych domów.
Gramy - Alien Breed
Alien Breed
Fabryka hitów, czyli zespół Team 17 był w formie przez całe lata. Alien Breed to labiryntowa strzelanka z widokiem z góry. Naszym zadaniem jest nie tylko walka z hordami obcych, ale i z brakiem dostępu do kolejnych lokacji czy kończącą się błyskawicznie amunicją. Trudna i wymagająca zaangażowania gra. Przypomnijmy, że doczekała się ona kolejnych części (cześć 2, czy Tower Assault), a także swoich kolejnych odsłon już w trójwymiarze (Alien Breed 3D i 3D II).
Cóż, to był przyjemny powrót do przeszłości - a czeka na mnie jeszcze wiele amigowych hitów do przypomnienia, więc ARMIGA z pewnością nie będzie się nudzić.
A czy wy trzymacie jeszcze w domu dawne komputery i odpalacie je czasami by przypomnieć sobie "lata młodości"? Dajcie znać w komentarzach!
Komentarze
28-----
Widze, ze nie znasz historii Amigi i co ja tak naprawde zabilo. Nie bylo to ani PSX, ani 3dFX i pecety (z ktorymi Amiga i tak mogla nie tyle konkurowac poprzez swoje konstrukcje oparte na Zorro, co zwyczajnie przejac czesc hardware na wystepujacym wowczas PCI, czy nawet zrobic w kolejnych modelach Amigi zlacze AGP - co i tak pewnie przyjete by zostalo z pewna doza nieufnosci - wystepujace w PCtach od 1997).
Firma Commodore (ktora produkowala Amige) padla przez fatalne zarzadzanie balwanow, ktorzy chcieli zrobic wpierw z C= fabryczke klonow PC (i wychodzily Commodore PC przez jakis czas) - ktore to zadanie samo w sobie nie byloby moze zle, bo przeciez byly firmy jak Compaq, Dell i tym podobne, ktore wychodzily na tym na plus - ale to byly drogie klony, przez co nie sprzedawaly sie dobrze. Dodatkowo zarzadzanie firmy polegajace na cieciu kosztow w kierunku R&D przez "genialnego" pana Ali powodowalo, ze nowe modele, jak CD32 (pierwsza 32-bitowa konsola z CDkiem na swiecie) nie mialy wystarczajacego wsparcia w postaci gier, czy tez nowe modele, jak Amiga 4000 nie byly wystarczajaco dobre na swoje czasy (uciete R&D przy Amidze 3000+, ktora miala zarowno DSP, jak i kosci AA - pozniej AGA, czy zlacze SCSI). Firma zamiast pakowac kapital w rozwoj, tylko ograniczala straty i odcinala kupony ze sprzedazy innych modeli, co mogla sie skonczyc tylko plajta w 1994. Pozniejsi wlasciciele marki tez tylko chcieli odcinac kupony i rowniez ponosili sromotna kleske - wlasnie dlatego, ze Amiga jako marka komputerow wymagala dobrego R&D i utrzymywania sie na topie rozwoju technologicznego. Az sie boje pomyslec, gdzie dzis bylaby marka Amiga, gdyby taki na przyklad Steve Jobs wykupil chlopakow w 1984, zamiast slynnej 24-milionowej kapuchy od Commodore.
Nie wspomnę, że nadal posiadam swoja Amigę 500...
Tak sobie myśle, że produkcja nowych gier na stare komputerki mogła by być opłacalna, prostota i miodność starych gier jest lepsza niz wielu obecnych
Prawie każda gra to swoistego rodzaju arcydzieło.
Dziś tego nie ma albo nie potrafią zrobić porządnie gry...
Prawie każda gra to swoistego rodzaju arcydzieło.
Dziś tego nie ma albo nie potrafią zrobić porządnie gry...
A to moje "baby" oparte na hyperspinie (około 5 tys klasyków)
https://www.dropbox.com/s/82jbpdgw6fup9hk/DSC_0182.JPG?dl=0
https://www.dropbox.com/s/03qwps503iu2e41/DSC_0183.JPG?dl=0
https://www.dropbox.com/s/x0maekuvvcehfz2/DSC_0184.JPG?dl=0
https://www.dropbox.com/s/6cmgtfd8dq79j2n/MOV_0311.mp4?dl=0
Oczywiście dalej gram w SF V online + czekam na teczkę 7 na PC
A do przetwarzania obrazu kabel RGB i Framemeister z customowymi ustawieniami. Jakość nawet na LCD prawie jak na Emu, a wszystko odpalone na oryginalnym sprzęcie.
Natomiast zapomnijcie o dyskietkach jeśli chcecie bawić się z oryginalnym sprzętem - oryginały dość szybko gubią dane, a zastępcze 2HD (zamiast amigowych 2DD) miały inną gęstość zapisu, więc błędy wkradają się jeszcze częściej.
O wiele lepiej pobrać nawet skonfigurowanego WinUAE lub dla mobilnych UAE4Droid i bez obaw przypomnieć sobie dawne czasy.
Ale Amiga500 i gra North&South to była miłość od pierwszego wejrzenia. Do dziś pamiętam ten zapach nagrzanego plastiku :-)
jak pozdzierałem wszystkie gumki na dżoju to sklejałem je klejem albo jak zepsuły się mikrostyki to niestety trzeba było nowy dżojstik kupić