Fani MMO wysoko stawiają poprzeczkę myszom dla graczy. Asus ROG Spatha przeskakuje ją jednym susem i spełnia niemal wszystkie potrzeby sieciowych weteranów.
- „kosmiczny” wygląd,; - duża liczba przycisków,; - wysoka rozdzielczość sensora,; - praca w trybie bezprzewodowym lub „na kablu”,; - możliwość łatwej wymiany przełączników,; - przystępne oprogramowanie,; - podświetlenie RGB.
Minusy- spadki częstotliwości raportowania przy komunikacji bezprzewodowej,; - brak możliwości „dociążenia” myszy.
Mysz w sieci
Przyjęło się uważać, że gry MMO wymagają odmiennych peryferii, niż cała reszta gatunków. Jest w tym trochę prawdy, bo przecież myszy do sieciowego erpega nikt nie pomyli z – dajmy na to – gryzoniem przeznaczonym dla fanów FPS-ów. Główną różnicę stanowi tu, rzecz jasna, liczba przycisków, choć ta jedna cecha wcale nie wyczerpuje tematu.
Po sukcesie stosunkowo prostego w konstrukcji Asus ROG Gladius gigant z Tajwanu postanowił wypuścić na rynek taki właśnie „wieloprzyciskowy” sprzęt dla kombatantów bitew sieciowych. Asus ROG Spatha prezentuje się jak wirtualna bomba atomowa, czyli broń tak potężna, że sam jej widok wciąga białe chorągwie na maszty wrogów. Jednak nie oceniamy książki po okładce, ani myszy po obudowie i dlatego postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej najnowszemu dziecku Asusa.
The truth is out there...
Przed chwilą zasugerowałem, że wygląd to tylko jeden z elementów myszy i w dodatku dla wielu graczy nie najważniejszy. Tym niemniej nie sposób nie zacząć od niego w przypadku Asus ROG Spatha, bo ten sprzęt wprost uwodzi swoimi estetycznie kanciastymi kształtami.
Tak, tak, nie mamy tutaj do czynienia z opływowym gryzoniem przywodzącym na myśl sportowe autko. Jeśli pozostać w motoryzacyjnej metaforyce, to bardziej adekwatny wydaje się wóz opancerzony. I chociaż zdaję sobie sprawę, że w Asusie pracują Ziemianie, kiedy patrzę na Asus ROG Spatha zaczynam w to wątpić. Tak wyglądającą mysz agent Mulder od razu zabrałby do laboratorium.
Nie chodzi tylko o to, że szara bryła o ostrych kształtach sprawia wrażenie, jak gdyby ktoś ją wyciosał z kosmicznego minerału. Do tego dochodzą jeszcze wzory na ściankach, które równie dobrze mogłyby uchodzić za marsjańskie hieroglify.
Nawet sam projekt przycisków jest daleki od klasycznego. Nie mówię o tak niewinnym zabiegu jak pełne rozdzielenie dwóch głównych przycisków, ale o kompozycji klawiszy bocznych. Zamiast znajomo wyglądającej „klawiaturki” z numerami, projektanci serwują nam mozaikę, która przypomina odłamki pokruszonego kryształu.
Dodajmy jeszcze do tego podświetlenie, które wyziera spod szarych przycisków znajdujących się pod kciukiem. Efekt jest naprawdę wyśmienity i żal byłoby nie odwołać się do wieszcza, żeby go dobrze opisać. Asus ROG Spatha z wierzchu przypomina skamieniałą magmę, ale „wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi”.
A skoro już mowa o podświetleniu, mamy tu do czynienia z bijącym obecnie rekordy popularności RGB. Na czym to polega? Na tym, że sprzęt każdego może świecić, tak jak pasuje użytkownikowi. W grę wchodzi cała paleta barw i do tego efekty świetlne, takie jak „oddychanie” czy cykliczna zmiana kolorów. Kombinacji jest wiele, bo Asus ROG Spatha posiada trzy strefy, dla których możemy ustawić odmienne podświetlenie (logo na grzbiecie, rolka i klawisze boczne).
Na koniec części traktującej o estetyce Asus ROG Spatha warto też wspomnieć o czymś, co nie wiąże się bezpośrednio z warstwą wizualną. Otóż, jak na swoje grubo ciosane kształty, gryzoń spod znaku Republic of Gamers jest zaskakująco lekki (niecałe 180 g).
Oczywiście, jedni wolą myszy masywniejsze, inni bardziej filigranowe, ale dla dużej części graczy tak niska waga będzie zdecydowanym plusem. Pozostali będą musieli do niej przywyknąć lub zainwestować w innego gryzonia, bo Asus ROG Spatha nie posiada opcji „dociążenia”.
Najmłodsze dziecko tajwańskiego giganta robi wrażenie. Zwłaszcza boczne przyciski, które przypominają pokruszony kryształ i wspaniale błyszczą w półmroku, potrafią na dłużej przyciągnąć wzrok. Tym niemniej po tym krótkim wprowadzeniu dotyczącym powierzchowności bojowej myszy, czas przejść do technicznych konkretów.
Specyfikacja techniczna:
- Typ myszki: laserowa
- Rozdzielczość: do 8200 DPI
- Częstotliwość raportowania: do 2000 Hz
- Liczba programowalnych przycisków: 12
- Przełączniki: Omron
- Łączność: przewodowa/ bezprzewodowa
- Przewód: 210 cm
- Wymiary: 137 mm x 89 mm x 45 mm
- Waga: 178,5 g
- Dodatkowe opcje: wymienne przełączniki, podświetlenie RGB
Z sercem na podkładce
Asus ROG Spatha to złożona bestia. Już sam wygląd robi nie lada wrażenie, a jeszcze trzeba do tego dodać całą masę funkcji tego urządzenia. Wszystkich naraz nie omówię, choćbym się dwoił i troił. Dlatego też na początek wykroję z całego urządzenia jedynie jego mysie serce, czyli sensor.
Mamy tutaj do czynienia z czujnikiem laserowym o rozdzielczości 8200 DPI. Choć spotyka się myszy o większej rozdzielczości to, co oferuje Asus ROG Spatha, w zupełności wystarczy lwiej części graczy.
W dodatku software ROG Armoury (więcej o nim w dalszej części tekstu) pozwala na ustawienie dowolnej rozdzielczości z dokładnością do 1 DPI. Możemy także ustawić odmienną czułość dla osi X i Y. Tym samym możliwości personalizacji nie brakuje.
Postanowiliśmy jednak sprawdzić, jak sensor Asus ROG Spatha sprawdza się w kontekście zjawiska predykcji i efektu jitter. Pierwsze to korekcja naszych ruchów przez oprogramowanie urządzenia, drugie natomiast powoduje drobne drgania przy wyższej rozdzielczości.
Jak widać, w testach na predykcję i jitter Asus ROG Spatha poradził sobie naprawdę nieźle.
Przycisk pod rolką pozwala na przełączanie się „w locie” między dwoma uprzednio skonfigurowanymi rozdzielczościami