ZBIÓÓRKAA!!!
Do prawego równaj!
Witam w kolejnym tygodniu pięknie się rozpoczynającym i zapowiadającym… któremu się na ziewanie zebrało? Szeregowy Zieliński, po apelu do mnie.
- Wyśpi się za dnia a w nocy się kanarki we łbie lęgną.
- Panie…
- I drze mordę w nocy, na kompani dym robi.
- Śniło…
- Na badania wyślemy, sprawdzić czy tam żadnego syfu nie bierze. Co tam w nocy się jak wściekły szympans drze? Mów, ja tu coś sprawdzę w komputerze (odgłos rozpędzającej się w napędzie płyty)
- Śniło mi się, że byłem amerykańskim żołnierzem, brałem udział w tajnej operacji w trakcie drugiej wojny, wraz z trzema kumplami z oddziału ganiałem za japońskim naukowcem. Ale zanim tam dopłynęliśmy…
- U którego tak mokro było w łóżku?
- Nie u mnie, sny o morzu nie oznaczają wcale, że się moczę… ale było gorąco, ostrzelali nas a na koniec jakiś wielki wybuch. Ostatecznie sen zmienił kierunek na współczesne realia. Obserwowałem czterech amerykańskich żołnierzy, świetnie wyposażonych. Było zimno, jak na mój sen otoczenie wyglądało rewelacyjnie, przeważnie nie mam tak dokładnych snów. Brałem udział w konflikcie z Rosją, wraz z tymi trzeba ratowaliśmy świat...
- Tak, tak…
- Przemierzyłem kawał świata, począwszy od zimnych górzystych krain… uwierzy pan, zgubiłem się w zamieci śnieżnej i żeby nie zamarznąć biegałem od domu do domu. A ile domów zniszczyłem po drodze? Jeszcze nigdy wcześniej nie widziałem ani nie przeżywałem takiej destrukcji. W śnie jak w śnie, miałem ograniczone możliwości poruszania się i to wyjątkowo, nie mogłem się czołgać ani wychylać zza ściany… Hmm używałem wielu pojazdów, w tym czołg.
- Czołg…
- Tak to było świetne przeżycie. Odgłos pracy silnika tej maszyny zagłuszał ciągle gadających frajerów z drużyny. Żaden z nich nie zginął ani razu, a ja ginąłem dość często, na szczęście nie budziłem się, jedynie przenosiło mnie do miejsca, w którym byłem wcześniej bezpieczny. A jaki ja byłem wszechstronny… Posługiwałem się wieloma rodzajami broni, chociaż przy sobie mogłem mieć tylko jej dwa modele, oraz nóż. Odgłosy pola bitwy są rewelacyjne, mógłbym ich słuchać co dziennie, to lepsze niż orkiestra. Na miejsce dolatywaliśmy BlackHawkiem, lecz o mało nie strącili nas z rpg, bo nasz pilot nie chciał mieszać się w śmierć tamtych ludzi… eh z kim ja pracowałem… A krajobrazy i miejsca, które odwiedzałem były prześliczne, aż się chciało walczyć . Zadania wykonywaliśmy rozmaite…
- Ja też wam daję wiele zadań, misja specjalna: opieka sprzętem WSW- wiadro, szmata, woda, nie podobają się?
- … i bardzo zróżnicowane, działaliśmy w różnych warunkach pogodowych, klimatycznych. Niestety nie wiem jak to wszystko się skończyło, zaraz zaczęli dzwonić abym w końcu wstał.
- Psycholog ma urlop, a z ciebie niezły świr… jak każdy kto sam chce iść do wojska, ekhm… Znasz się na tych komputerach? Za 30zł kupiłem jakąś grę… A pułkownik mówił, że to rozmóżdża, weź mi to włącz, multiplayer. Słyszałem, że umiesz w to dobrze grać, wieczorem w kasynie.
Tryb single jest ciekawy ale do pokonania konkurencji w postaci Modern Warfare 2 potrzeba było stworzyć jeszcze mocne Multi. Tryb dla wielu graczy okazał się najmocniejszą spośród wielu zalet Bad Company 2. O ile w singlu słychać aluzje w stosunku do konkurencji, wraz ze stwierdzeniem jednego z naszych, że ‘skutery śnieżne są dla mięczaków’, to Multi jest tak rewelacyjne, że DICE kompletnie nie powinno się martwić produktem wydanym przez Activision.
Mamy tu pomysły znane ze ‘zwykłych’ Battlefieldów, czyli zdobywanie sektorów z flagami, ale też szturm czy obrona miasteczka , zadanie polegające na zniszczeniu stacji przekaźnikowych i drużynowy deatchmatch. Akcja jest bardzo intensywna a mapy jak już wspominałem- rozległe. Za projekt miast, dzielnic przemysłowych czy pustyni, twórcom należą się ogromne brawa. Wymiany ognia sprawiają wiele frajdy, głównie dzięki temu, że naprawdę widać efekt naszych działań- odpadający tynk ze ścian czy walące się pod ostrzałem domy- pod koniec rundy rejony najostrzejszych zmagań przypominają powierzchnię księżyca- zwłaszcza gdy do zabawy dołączy czołg lub helikopter.
Jeśli chodzi o zespoły, w których przyjdzie nam grać to mamy tu Rosjan i „Jankesów”. Oczywiście ubranych w odpowiednie dla siebie mundury i posługujących się swoim językiem, upiększonym wojskowym slangiem. Dzięki temu to co słychać w słuchawkach czy głośnikach jest tak dobre- soczyste wybuchy, seria z karabinu dopełniona jest podsumowującym wszystko to co się dzieje słownictwem. A krzyki brzmią naprawdę autentycznie.
Jedną z istotniejszych cech trybu dla wielu graczy jest podział na klasy. Gdy już władujemy się na jeden spośród wielu dedykowanych serwerów, wybieramy kim chcemy grać. A możemy wybrać jedną z pośród czterech zbalansowanych specjalizacji. Za postępy w grze otrzymujemy punkty doświadczenia, które odblokowują lepszą broń, przyrządy celownicze, poprawione granatniki, ulepszenia naszego bohatera czy kierowanego przez nas pojazdu. A doświadczenie tu zdobywa się dosłownie za wszystko, nawet jeśli ktoś nas zabije, gdy później padnie z rąk członka teamu, mamy doświadczenie za asystę przy zabiciu wroga, o ile przed śmiercią trafiliśmy go chociaż raz. Profity należą nam się również gdy strzelec pokładowy kosi wrogów kierowanego przez nas pojazdu. Często po śmierci możemy odrodzić się obok kolegi z oddziału, gdy ten jest blisko celu. Dzięki temu rozrywka jest cały czas ciekawa i napięta. Wróćmy jednak do kwestii doświadczenia. Za specjalne ‘triki’ otrzymujemy dodatkowe odznaki, np. gdy zabijemy w ciągu rundy kilku wrogów jedną bronią, czy nożem. W grze radziłem sobie dosyć kiepsko- pierwsze zestawy broni są bardzo niecelne, podczas gdy większość graczy odblokowało już praktycznie wszystko. „Ikspeki” ładują się nam na każdej specjalizacji oddzielnie, toteż gdy siejemy pogrom jako strzelec wyborowy otrzymujemy lepsze karabiny snajperskie, gdy natomiast preferujemy nieść wsparcie CKMem, po jakimś czasie odblokujemy ciężką broń z wielkim magazynkiem. Multi wymaga taktycznego podejścia do gry, działania wraz z zespołem, wtedy nasze szanse na zwycięstwo rosną. Brawa dla twórców za położenie nacisku na współpracę, bycie jak Rambo niezbyt często nam się opłaca. Jakkolwiek gorąco by się nie zrobiło, całość działa płynnie nawet na maksymalnych ustawieniach.
Gra nie grzeszy realizmem, gracze przyzwyczaili się już do wybuchających beczek z benzyną, nieśmiertelnych kompanów, skryptów czy zdarzających się problemów z fizyką w grze i wiszącymi w powietrzu obiektami. Tutaj trzeba będzie jeszcze przyzwyczaić się do braku możliwości czołgania się i wychylania. Nie każdemu podpasują przejaskrawione postacie z jakimi przyjdzie nam współpracować. Natomiast wszystko to są wady Singleplayer, Multi jest tak dobre, że wciągnie nawet przeciwnika gier sieciowych.
Battlefield Bad Company 2 jest świetnym, dopracowanym FPS-em. Chociaż kampania dla pojedynczego gracza nie powala na kolana, jest po prostu dobra, to multiplayer wymiata jak swego czasu Enemy Territory . Uważajcie, bo możecie się obudzić z głową na klawiaturze a najlepsze akcje będziecie wspominać w czasie snu. Wszystko to można znaleźć już w cenie około 30zł. Polecam najmocniej.
Plusy:
+ Tytułowa ‘zła kompania’
+ Niezły tryb singleplayer
+ Spory wybór pukawek
+ Grywalne pojazdy
+ Rozległe, ciekawe lokacje
+ Zniszczenia budynków
+ Rewelacyjny multiplayer
+ Serwery dedykowane
+ Oprawa gry
+ Obecnie cena
Minusy:
- AI przeciwników
- Niewielkie błędy
Komentarze
35gre przeszłem bardo dobra 8+/10
BF 3 bd jeszcze lepszy czkeam !
wiem jak to jest sobie po pykaż w Bad Company ale ja mam już tyle godzin wystukanych że mam już dość, choć gdybym teraz bo długiej przerwie wrócił do gry, to by mi nieźle skopali tyłek ;D
Tekst troche kuleje, ale to wina wieku. Poczytasz troche ksiazek to sie wyrobisz chlopaku.
Tak, czy siak - lapa w gore.
Benchmark to serwis nastawiony na zyski. System punktowy, ktory tu obowiazuje ma zachecac i motywowac uzytkownikow, aby ci pisali teksty. To co, ze trzeba napisac milion recenzji (najczesciej srednich lotow), wazne, ze dostanie sie punkty i za 10 lat "tworzenia" mozna je wymieniac na dysk, czy kostke pamieci.
Taki mechanizm jest lepszy i wychodzi taniej. Przeciez lepiej wdrozyc dany system anizeli zatrudnic kogos na pelen etat.
Pisanie tekstow i punkty - w porownaniu z tym co zarabiam, to pieniadz o wartosci zera. Rozumiem jednak, ze dla miernot zyciowych, ktore najczesciej daja sie tu sprowokowac, to naprawde wiele.
Nie oczekujcie jednak, ze osoba wyksztalcona, ktora zarabia duze pieniadze, da sie przerobic w internetowego czarnucha, ktory bedzie zapieprzal z jakimis zenujacymi recenzjami, za smieszne punkciki. Dla mnie jestescie zerem, sieciowa rzygnowina, ktora odrzucil swiat rzeczywisty - wasza opinia na moj temat, kompletnie mnie nie interesuje, a szacunek i uznanie? Wasz? A kim wy w ogole jestescie? Jestescie zwykla szara masa baranow, ktorych mozna sprowokowac uzywajac najglupszych slow.
Oczywiście masz rację, ale nie musisz zdradzać tych faktów ciemnej masie, ona będzie tylko oburzona i tak tego nie zrozumie ;)
Nie czytałem, bo mnie akurat ta tematyka nie interesuje :/
ISTVAN ma trochę racje ale chodzi w tym o to żeby się podzielić doświadczeniem ja coś kupie ktoś inny i zrobimy recenzje testy przydaje się to dlatego jest benchmark a to ze ktoś ma z tego kasę to normalne bo utrzymanie tego kosztuje obawiam się tylko żeby cały ten marketing nie zamazał idei serwisu