
Chyba każdy gracz komputerowy słyszał coś o serii The Settlers. Wygnani to odświeżona wersja tego kultowego klasyka. Dobra zabawa jest więc gwarantowana!
Przyznam się bez bicia zawsze byłem wielkim fanem serii The Settlers, szczególnie pierwszych dwóch odsłon. Spędziłem setki godzin budując swoje królestwo, a wszystko to jeszcze za czasów świetności Amigi 500. Dlatego z dużym entuzjazmem przywitałem wiadomość, że ktoś w końcu podjął się stworzenia gry opartej na podobnych zasadach. Dodatkowym plusem był fakt, że za Banished nie stoi żadne duże studio deweloperskie, a dosłownie jedna osoba. Wszyscy wiemy jak skończyła się reinkarnacja kultowego SimCity w wykonaniu Maxis/EA, a i kilka ostatnich części Settlersów zdecydowanie nie błyszczało. Produkcja Shinning Rock Software idealnie oddaje realia budowania wioski w średniowiecznych realiach. Momentami bywa trudno, a zima potrafi naprawdę dać w kość, ale takie przecież były realia w tamtym okresie. Co prawda brakuje tu trochę jakiegokolwiek trybu zabawy wieloosobowej, ale jeśli ktoś lubi tego typu gry, to z całą pewnością spędzi w świecie Banished wiele satysfakcjonujących godzin.
Kilof w dłoń i do dzieła
Banished oferuje tylko jeden tryb rozgrywki, bez żadnych szczególnych wytycznych czy celów do osiągnięcia. Wybieramy jedynie rodzaj i wielkość terenu, na którym rozpoczniemy zabawę, stopień trudności, klimat oraz decydujemy czy naturalne katastrofy mają się pojawiać w trakcie rozgrywki. Zabawę rozpoczynamy mając określoną ilość zasobów oraz kilka rodzin, które tylko czekają, aby wziąć się do pracy. W początkowej fazie gry skupiamy się głównie na budowie domów oraz co najważniejsze - zapewnieniu wyżywienia naszemu małemu społeczeństwu. Surowce zbieramy zaznaczając teren, z którego mają być „wydobyte”. Jest ich dookoła tyle, że bez problemu wystarczy nam na kilka pierwszych lat. W miarę rozbudowy naszej wioski warto postawić leśnika lub nawet kilku, bo bez drzewa nie ma opału, a bez tego elementu wielu naszych mieszkańców nie przetrwa zimy.
Jedzenie można i należy pozyskiwać z kilku różnych źródeł. Farmy są najbardziej oczywistym rozwiązaniem, ale warto również pamiętać o rybołówstwie czy pastwiskach. Różnorodność żywności bezpośrednio wpływa na zdrowie naszych mieszkańców. Jak już zapewnimy im dach nad głową, pożywienie i opał na zimę, to możemy zająć się tworzeniem miejsc, które podniosą ich zadowolenie. Mowa tutaj o karczmach, kościołach i kilku innych możliwościach. Szczęście naszych obywateli jest jednym z czynników wpływających na ich chęć posiadania dzieci. Te ostatnie pisząc bezpośrednio są kompletnie bezużyteczne przez pierwsze kilkanaście lat, a do tego pustoszą nasz magazyn jak nikt inny. No ale to tak jak w życiu - zło konieczne.:-)
Cała zabawa sprowadza się generalnie do balansowania zasobami, tak aby wspomniane dobra podstawowe były zawsze dostępne dla naszych mieszkańców. Wymaga to dobrego planowania oraz szczegółowego śledzenia rozgrywki. Nie licząc katastrof naturalnych nic tak szybko nie zdziesiątkuje naszej populacji jak brak jedzenia w trakcie zimy. Pod tym względem w Banished nie ma przebacz –dwa bądź trzy gorsze sezony zbiorów dosłownie kończą zabawę. Z drugiej strony, jeśli nie zadbamy o odpowiedni poziom zadowolenia naszych mieszkańców to nie będziemy mieli przyrostu naturalnego. W konsekwencji społeczeństwo się zestarzeje i kolejny raz musimy rozpoczynać zabawę od zera. Z tego powodu poziom trudności na początku może wydawać się nieco zbyt wysoki, ale po kilku godzinach zabawy bez problemu się w niej odnajdziecie.
Praca podstawą każdego społeczeństwa
Nasi mieszkańcy nie mają z góry przypisanych ról i każdemu trzeba ręcznie przydzielić określone zadanie. Mamy tutaj pełną swobodę wyboru, każdy może pracować w dowolnym zawodzie. Warto jednak pamiętać, że np. farmerzy mają co robić jedynie w okresie wiosna-jesień i jeśli nie przypiszemy im po tym czasie innej pracy, to skupią się tylko na zbieraniu surowców z wyznaczonych przez nas miejsc. Każdy zawód ma określoną z góry maksymalną ilość pracowników zależną od liczby posiadanych budynków danego fachu. Wszystko tutaj jest oczywiście połączone nitką zależności. Każdy surowiec jest do czegoś przydatny, a niektóre produkty wymagają kilku różnych materiałów, aby można było je stworzyć. Mowa tutaj o lepszych ubraniach czy trwalszych narzędziach niezbędnych do pracy.
Jak to w naturze bywa, tak i naszą wioskę od czasu do czasu nawiedzają różnego rodzaju kataklizmy. Nie wszystkie powodują niesamowite straty, ale jak trafi się nam np. tornado to od razu możemy planować odbudowę osady od zera. Na takie zjawiska nie możemy nic poradzić, ale z innymi pokroju epidemii czy plagi szarańczy jesteśmy w stanie szybko i skutecznie powalczyć. Wystarczą odpowiednie budynki i ludzie na właściwym miejscu. Najlepiej więc, szczególnie w późniejszym stadium rozgrywki nie oszczędzać na szpitalu czy studni, bo zapewne to się na nas zemści. Warto również w pewnym momencie postawić ratusz, który pomimo że nie daje żadnych bezpośrednich korzyści dla mieszkańców udostępnia bardzo szczegółowe statystyki odnośnie praktycznie każdego istotnego elementu naszej społeczności.
Surowy klimat ma swój urok
Trudno oczekiwać od tego typu gry jakieś niesamowitej oprawy audiowizualnej. Mogę jednak śmiało powiedzieć, że Banished w tym aspekcie przedstawia się całkiem nieźle. Taki minimalizm ma swój urok. Muzyka niczym szczególnym się nie wyróżnia, ale co znacznie ważniejsze nie irytuje nawet po kilku godzinach rozgrywki. Jak łatwo się domyśleć w związku ze stosunkowo prostą oprawą gra bez problemu działa nawet na słabszych konfiguracjach, w tym i na netbookach, co z pewności ucieszy ich posiadaczy. Nie można natomiast nie wspomnieć o drobnych problemach technicznych, które dotycząc głównie synchronizacji pionowej (vsync) potrafią na kartach Nvidii sztuczne zablokować ilość wyświetlanych klatek na sekundę na stosunkowo niskiej wartości (24).
Wygnani do lepszego świata
Banished to dobra gra dla fanów gatunku. Z całą pewnością jednak nie każdemu przypadnie ona do gustu. Trzeba kochać symulacje, umieć stawiać czoła wyzwaniom i potrafić przymknąć oko na pewne uproszenia. W tej produkcji nie znajdziecie ani trybu wieloosobowego ani też rozwiniętego aspektu militarnego. Być może pojawią się one w przyszłości, bo autor gry już zapowiedział kilka rozszerzeń, ale na tę chwilę ich brak w niczym nie przeszkadza. Dobrej zabawy jest tu przynajmniej na kilkanaście godzin. I choćby dlatego już dziś warto spróbować swoich sił w świecie „wygnanych”.
Moja ocena: | |
Grafika: | ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
Dźwięk: | ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
Grywalność: | ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
Ogólna ocena: | ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
Sugerowana cena w dniu publikacji testu: ok. 70 zł (wersja cyfrowa) | |
Komentarze
29na gogu do kupienia za 60zł, steam jest za drogi
o.O chyba tylko to że obie gry są RTS'em i posiadaja cechy tego gatunku o.O
'klasyczni osadnicy w nowym wydaniu'?