Ale dość już może tego bezkresnego wbijania szpil i znęcania się nad mimo wszystko przyzwoitą kampanią dla pojedynczego gracza. Jak już się rzekło, sercem każdej części Call of Duty jest przecież multi i to głównie na bazie tego elementu powinno oceniać się dostarczony produkt. I chwała Sledgehammer, że w tym miejscu ciężko jest się tak prawdziwie do czegoś przyczepić. Szkielet pozostał bowiem ten sam – szybka i dynamiczna rozgrywka wieloosobowa, krótkie czasy respawnów, ostre wymiany ognia w zamkniętym i miejscami ciasnym środowisku. Co jest zaś nowe, to zestaw zaprezentowanych w fabule umiejętności naszego wojaka, opierających się w dużej mierze na noszonym przez niego egzoszkielecie.
Początkowo do całego pomysłu podchodziłem nieco jak do ognia – silnie wyczuwalny w multi Advanced Warfare posmak genialnego Black Ops 2 mógł w tym momencie zderzyć się z jakąś dziwną mieszanką skakania i latania w stylu Titanfalla, jak i sprzedawania przeciwnikom potężnych lamp oraz okrywania się niewidzialnością rodem z Crysisa. Charakter Call of Duty jest tu jednak na tyle silny i wyrazisty, że implementacja skoków na kilka metrów nie zmąciła charakterystycznego dla serii zestawu wrażeń płynącego z zabawy w sieci. Obiecuję Wam, że jeśli ten element w pewnym stopniu zniechęcał Was do zakupu, obawy możecie odstawić już w kąt – każdy, kto zna się z tą serią nie od wczoraj, w wieloosobowych starciach Advanced Warfare poczuje się jak w domu. Nawet jeśli ten dom zaczął szybować w powietrzu i częściej wpuszczać gości oknami, niż przy pomocy drzwi.
W ten oto sposób, weterani w kilka chwil odnajdą się tu w każdym z 11 dostępnych trybów rozgrywki (od Dominacji po klasyczny Deathmatch), standardowo przyprawionych listą gier z trybu hardcore i co ciekawe, segmentem klasycznym. W nim, wielokrotnie wymienione już w tekście egzoszkielety i podążające za nimi umiejętności żołdaka zostają wyłączone. Jeśli więc kogoś taka wola, może pozostać przy bardziej przyziemnym sposobie eliminacji przeciwnika. Stawiam jednak browara, że gdy raz zaczniecie szybować w przestworzach, po rozpoczęciu rundy i dotarciu do pierwszego budynku, automatycznie klepniecie przycisk skoku dwa razy. Wertykalność rozgrywki naprawdę bardzo szybko wchodzi tu w krew i bez niej gra robi się… no cóż – klasyczna.
Oczywiście sam skafander i zwiększona mobilność graczy to nie jedyne zmiany w najistotniejszym elemencie każdego z Call of Duty. Z rozgrywek multi Advanced Warfare wyleciało między innymi C4 czy obrażenia od upadku, a sygnał komunikacji głosowej przesunięty został na środek ekranu – dziwne i momentami dezorientujące nas zagranie. Na wyższe poziomy doświadczenia wskakuje się jednak zdecydowanie szybciej niż w Ghosts, a system Pick 10 z Black Ops 2 rozrósł się tutaj do Pick 13, dając nam większe możliwości modyfikacji wyposażenia oraz umiejętności. Zmodyfikować można tu bowiem nie tylko bronie, perki i słynne już Scorestreaki, ale i też umiejętności naszego Exo. Tarcza na przedramieniu, zwiększona szybkość bądź żywotność – jest w czym wybierać, a sam system regularnie podsuwa nam pod nos coś nowego, w czym dużą zasługę ma tu także dodany do multiplayera… loot.
Legendarny!
Ostatni z wymienionych elementów wiąże się z możliwością modyfikacji wyglądu naszego żołnierza, zmieniając jego płeć, hełm czy egzoszkielet. W związku z tym, wraz z końcem rundy na nasze konto wpaść może teraz odznaczający się unikatowym wyglądem element pancerza, ale i również ukochana broń – tym razem z nieco zmienionymi statystykami bądź lansiarskim malowaniem. W pierwszej chwili brzmi to jak niewiele ważna popierdółka, jednak ostatecznie i ta z wprowadzonych przez Advanced Warfare nowości okazała się być dla mnie świetnym motywatorem do dalszych zmagań po sieci. Pomijając jak zawsze obecny Prestiż czy odblokowywane z każdym poziomem emblematy. Podobny system świetnie działał na mnie w Borderlands i Destiny – dlaczego nie miałby działać na mniejszą skalę i w Call of Duty?
Tryb kooperacji – Exo SurvivalChociaż zbudowano ją w oparciu o 13 świetnych, wielopoziomowych map z trybu multiplayer, kooperacja w Advanced Warfare rozwiązana została nieco na skróty. Nie zrozumcie mnie źle – frajda z eliminacji kolejnych fal coraz to potężniejszych i losowych przeciwników ramię w ramię ze znajomymi w dalszym ciągu dostarcza tu sporo zabawy. Problem jednak w tym, iż Sledgehammer nie pokusiło się o rozwinięcie tego elementu. Tryb grupowej rozwałki jest więc obecny i bawi jak dawniej, ale jest to w zasadzie wszystko, co można o nim powiedzieć. Skoro ogólnie w multi pojawiły się grupowe Scorestreaki, czy sam tryb kooperacji nie mógł dorobić się również jakiś dodatkowych, dedykowanych akcji w zespole? Wyposażone w exo-szkielety armie zombiaków, pojawiające się na mapie Riot nie wszystkich zaspokoją tu jednakowo. |