Każdy foto marzyciel chciałby mieć aparat tak dobry jak lustrzanka, łatwy w obsłudze jak kompakt i niewielki jak smartfon. Czy jest to możliwe?
Teksty poświęcone fotografii, technologiom i testy czyta wiele osób. Jednak do komentowania zabierają się tylko najaktywniejsi użytkownicy portali. Abstrahując od tego czy ich komentarze wnoszą coś do dyskusji czy nie, są to osoby, które żywo interesują się fotografią i nie dadzą sobie dmuchać w kaszę, gdy staną przed kwestią wyboru aparatu. Jednak wiele osób boi się zadać pytanie, nie wie czy nie zostanie skrytykowane, a to ciemna strona nadaktywnych komentatorów, a przecież nie można od każdego wymagać by był ekspertem w dziedzinie fotografii, nawet takim niewielkim. Fotografować chce prawie każdy i niekoniecznie smartfonem. W tym momencie dochodzimy do tytułowego pytania.
Okres przedświąteczny sprzyja zakupom, czy to w sklepach internetowych czy to bezpośrednio w fizycznie istniejących punktach sprzedaży. Klienci odwiedzający sklep mają różne wątpliwości: APS-C czy pełna klatka, bezlusterkowiec czy lustrzanka, Panasonic czy Sony, ten czy inny ultrazoom? Z takimi problemami w miarę łatwo jest się rozprawić, przedstawiając odpowiednie argumenty. Jednak, gdy ktoś zechce, by kupiony przez niego aparat był super uniwersalny, to próba wyjaśnienia, że taki w zasadzie nie istnieje, urasta do niemożliwego.
Profesjonalnie jak w lustrzance i prosto jak w amatorskim kompakcie.
Najpierw zdefiniujmy sobie aparat uniwersalny. Nie jest to wbrew pozorom takie łatwe. Często przykładem uniwersalnego aparatu jest ultrazoom. Ogromny zakres ogniskowych, w miarę przyzwoita jak na tę klasę aparatów jakość zdjęć i dość zaawansowane ustawienia. Jednak ultrazoom jest uniwersalny tylko w tym zakresie, w jakim może być. W rzeczywistości mianem uniwersalnego aparatu można określić nawet lustrzankę, którą przeciwstawiamy ultrazoomowi. Dlaczego? Bo lustrzanka oferuje świetną jakość zdjęć, pozwala przy odpowiednich inwestycjach osiągnąć zakres ogniskowych ultrazoomu, a na dodatek ma także tryb Auto i w przypadku nieprofesjonalnych modeli rozbudowane funkcje tematyczne. Niestety, lustrzanka swoje kosztuje, zwłaszcza gdy uwzględnimy zakup dodatkowych szkieł. Zabawa zaczyna się od około 1500 złotych i to tylko ze szkłem 18-55 mm (ekwiwalent około 27-83 mm).
Podstawowy model lustrzanki Canon 1100D z obiektywem 18-55 mm.
Jak więc zatem określić aparat uniwersalny? W głowach kupujących najczęściej taki aparat miałby cechy każdej z kategorii, czyli lustrzanki, prostego kompaktu i ultrazoomu. A na dodatek byłby w miarę tani. Najczęściej ludzie zdają sobie sprawę, że za 300 złotych próżno szukać wypasionej cyfrówki, ale już w zakresie 1000-2000 złotych chętnie widzieliby taki aparat.
A tak niestety się nie da, ponieważ trudno połączyć w niskiej cenie:
- jakość zdjęć z lustrzanki, a jednocześnie spory zakres ogniskowych, komplet szkieł dla lustrzanki pokrywający zakres 24 mm do ponad 1000 mm to wydatek co najmniej kilkunastu tysięcy złotych
- rozmiary niewielkiego kompaktu z rewelacyjnymi osiągami, Nikon Coolpix A z sensorem APS-C czy Sony Cyber-shot RX1 z sensorem pełnoklatkowym kosztują kilka i więcej tysięcy złotych
A co najważniejsze, nie można wymagać, by aparat zawsze robił dokładnie takie zdjęcia, jakich oczekujemy. Owszem, tryby automatyczne są stale ulepszane i w coraz większym stopniu starają się zdjąć z nas obowiązek myślenia, ale aparat jasnowidzem nie jest. Niekoniecznie musi wpaść na pomysł, że to właśnie ten odległy motyw ma być ostry, a ten bliższy nie, albo że chcemy, by dokładnie było widać to co się czai w ciemności. Każdy wybór automatyki to szkoła kompromisu, coś za coś. By poprawić jej działanie, musimy w minimalnym przynajmniej zakresie spróbować poznać zasady działania aparatu.
Spróbujmy zatem zebrać razem kilka zasad, o których trzeba pamiętać, decydując się na aparat, a także dyskutując o fotografii ze znajomymi czy w internecie.
- wysoka jakość zdjęć (a ta utożsamiana jest często z niskimi szumami) wymusza kupno aparatu z dużym sensorem - kompakt z matrycą klasy 1/1,7” czy 1/2,3” cala nie ma szans dać takiej samej jakości zdjęć przy ISO 1600 czy w bardzo słabym oświetleniu
- obiektywu o zakresie ogniskowych 24-1200 mm (takiego jak w Canonie Powershot SX50 HS) do lustrzanki nie znajdziemy w sklepach. Nawet obniżając nasze oczekiwania do 10x zoomu, musimy liczyć się z kilogramami, które przyjdzie nam dźwigać,i, co gorsza, kilkoma tysiącami mniej w kieszeni.
- totalnie automatyczna obsługa w praktyce nie istnieje, jednak trzeba pamiętać, że nie jest niczym śmiesznym korzystanie nawet w lustrzance z trybów auto - tak naprawdę to nawet tryby priorytetowe (preselekcja czasu lub przysłony) są automatyczne, tylko że ograniczamy aparatowi nieco jego wybór.
- nie da się pogodzić niskiej ceny z wysoką jakością zdjęć, a przynajmniej niskiej rozumianej jako kilkaset złotych
- świetnie wyglądające zdjęcia, przy których opisie pada nazwa lustrzanki, niekoniecznie są zdjęciami prosto z aparatu. I nie chodzi tu nam o retusz, ale po prostu o najzwyklejszą selektywną korektę ekspozycji w różnych partiach obrazu.
Sony SLT-A58 i kompatybilne szkła. Aparaty systemowe z sensorami APS-C i większymi wymagają sporej liczby szkieł by uzyskać zakres ogniskowych porównywalny z ultrazoomem. Ale i jakość zdjęć będzie z innej półki.
Dobrze. Wiemy już, że pewnych granic, przynajmniej na razie, nie da się przeskoczyć, jednak czy musimy aż tak bardzo wysoko mierzyć? Zaszumione zdjęcia z kompaktu nie będą, co prawda, tak czyste jak z lustrzanki, ale czy naprawdę jest to nam potrzebne? Spory zoom w lustrzance, która ma 24 Mpix, można zasymulować przycinając nieco zdjęcie. Oczywiście są pewne granice, ale zawsze jakaś swoboda działania istnieje. I na koniec ogólna jakość fotografii.
Wbrew pozorom, a mówi to osoba, która dość krytycznie podchodzi do zdjęć i na co dzień fotografuje lustrzanką, fotografie z kompaktu wcale nie muszą być rozczarowujące. Obejrzyjmy je nie na ekraniku LCD, ale na ekranie komputera. Niestety nie jest to regułą, czasem zasada działa odwrotnie - świetny ekran podglądu, już nie tak rzadki w tańszych kompaktach, może sprawić, że pozornie będziemy mieli wrażenie, iż zdjęcia wyszły lepiej niż w rzeczywistości.
Obecnie kompakty, a także coraz więcej smartfonów, całkiem przyzwoicie robią zdjęcia. Jeszcze raz przypominamy, trzeba zawsze pamiętać, że pewnej granicy nie przekroczymy bez dodatkowych nakładów finansowych czy konieczności pogodzenia się z inną ergonomią lub nauką zasad fotografowania.
Niech fotografie cieszą nie tylko nasze oczy.
Podsumowując. Odpowiedź na tytułowe pytanie nie będzie niestety satysfakcjonująca dla osób poszukujących pełnoklatkowej lustrzanki ultrazooma z jednym przyciskiem i trybem Auto, która kosztuje 1500 złotych. Coś tak uniwersalnego na razie nie istnieje. Istnieją za to uniwersalne aparaty, które są uniwersalne w zakresie swoich możliwości. A najbardziej uniwersalna jest satysfakcja z wykonanych zdjęć. Możemy równie mocno cieszyć się ze zdjęć z lustrzanki, jak i z kompaktu. Starajmy się chwalić częściej nimi niż pudełkiem, które nosimy na pasku na ramieniu czy w kieszeni.
Źródło: Inf. własna, mozaika zdjęć: Flickr
Komentarze
23"bo kamera która dorówna lustrzance kosztuje ze 3000tyś" cholera, kamera za 3mln zł? ;)
A co do oprogramowania matrycy, to nigdzie nie napisałem, że Sony nie potrafi tego robić :) To, że Sony produkuje pierdyliard różnych urządzeń, nie oznacza, że muszą być najlepsi w każdej dziedzinie. I jak wieksz, nie są, co widać niestety po osiąganych wynikach finansowych. A wracając do oprogramowania matrycy, to nie jest to takie hop-siup. d7000 i K-5 miały dokładnie tę samą matrycę. I dziwnym trafem dłubacze znacznie uboższej firmy z problemami napisali lepsze oprogramowanie niż bogaty Nikon, co potwierdziły testy dxomark.
Nikony D3200 i D5200 to nieudane puszki i tak piszą wszędzie a początkującego raczej nie stać na D7200 z resztą i tak nie dała by mu żadnych korzyści.
A to d7200 już zostało pokazane światu? Załóżmy, że tak. A czemu niby taki aparat nie dałby żadnych korzyści? Idiotyczne rozumowanie. Zawsze myślałem, że lepiej uczyć się na sprzęcie lepszym niż gorszym, zwłaszcza, że ergonomia droższej puszki bije na łeb ergonomię tańszej (klawisze, pokrętła, górny wyświetlacz)
Wg mnie nie koniecznie osoby się boją co nie czują się na siłach na komentowanie danych artykułów.
Przykład? ostatni test serwera bodajże firmy Netgear. Czytając cały tekst po prostu nie docierało do mnie co czytam, zaś z pewnością dla osoby której całym życiem są serwery,Linuxy i inne tego typu sprawy - temat/artykuł będzie ciekawy.
Chciałbym podkreślić to że ludzie się nie boją a nie czują na siłach.
Według mojej opinii osoba która zna się na fotografii nie będzie szukać/czytać o aparatach/lustrzankach na tego typu stronach (np Benchmark) a wejdzie na pierwsze lepsze forum o fotografii.
Przeczyta o nowinkach i wie po prostu co szukać.
Zauważyłem że na Benchmarku czy konkurencyjnych stronach gorzej mają ci którzy się znają i próbują pomóc - przez co chęć niesienia pomocy jest jeszcze mniejsza.
Dlatego (może za bardzo kategoryzuję) - jeśli osoba się nie zna wcale - nie odzywa się bo się nie czuje na siłach,osoba średnio rozeznana (tak też się czuję) stara się pomóc,skomentować. Osoby znające się dosyć dobrze szukają osób na swoim poziomie, komentują rzadko.
To jedna sprawa.
Druga sprawa
Artykuł dosyć ciekawy chociaż po przeczytaniu tytułu byłem bardziej pewny tego że otrzymamy porównanie kilku aparatów które są odpowiednie dla jednych,drugich i trzecich osób.
Trzecia sprawa
"Podstawowy model lustrzanki Canon 1100D z obiektywem 18-55 mm."
Znając swoje możliwości finansowe i po obejrzeniu "promocji" na wspomniany model postanowilem o nim poczytać - byłem pewny zakupu "bo lustrzanka" - dla "potomnych. Nie warto-lepiej dozbierać i kupić coś bardziej profesjonalnego niż totalnie amatorskiego. Można co prawda kupić coś za xxx złotych - ale co gdy p
Przyłączę się do wypowiedzi, na temat prawie uniwersalnych aparatów.
Kiedyś, w czasach negatywów, szanowało się KAŻDE zdjęcie. Trzeba było wiedzieć o czasie naświetlania i czułości nawet na najprostszym aparacie o nazwie Smiena.
Teraz wielokrotnie będąc w przybytkach handlowych słyszałem jak "znawcy z całej rodziny" podpowiadają - bierz lustrzankę, bo robi lepsze zdjęcia.
A później taka lustrzanka za czterocyfrową z dwójką lub trójką na początku kwotę pstryka właśnie "u cioci na imieninach". Jeszcze co gorsza w tylko trybie Auto i patrząc na LCD.
Podobnie wizjer. Robiłem zdjęcia Zenitem i do dziś nie wyobrażam sobie porządnego aparatu bez wizjera, choćby elektronicznego.
Natomiast w drugą stronę. Szczerze, gdy idziecie z rodziną na plażę, to chce się Wam zabierać cały zestaw szkieł, statywów itd?
Poza tym ja bym raczej miał obawy jeszcze o zapiaszczenie mechanizmów obiektywów.
Zatem... Aparat uniwersalny? Tak ale określić trzeba przedział możliwych zastosowań. Ja uważam, że jeśli ktoś już ma jakieś pojęcie o fotografii, ale nie zamierza wydawać wielkich kwot na wielką torbę akcesoriów, to kupi Ultra Zoom-a z wyższej półki i wystarczy. Teraz korzystam z Olka SP-560 UZ i przyznam, że szybko nie zmienię - bo teraz większość podobnych konstrukcji już nie ma wizjera!
Aparat systemowy? Hmmm... Ile to kosztuje... Poza tym kolejny aspekt - znów torba ze szkłami.
W powyższym artykule są dwa skrajne światy lustra vs tani kompakt. Ciut mało...
I tak jak wspomniał ktoś z przedmówców - nie tylko sprzęt, jeszcze operator się liczy.
Masło maślane z tego wyszło. Może lepiej po prostu napisać:
Istnieją aparaty, które są uniwersalne w zakresie swoich możliwości.
Warto dodać, że ważny jest też cel robienia zdjęć. Niektóre zdjęcia mogą być na prawdę marnej jakości ale oprócz utrwalenia obrazu utrwalają też wspomnienia, uczucia osób, które wykonały to zdjęcie bądź na nim są.
I tej "jakośc"i nie zdoła osiągnąć żadna technologia.
Sam zaczynałem od Panasonic FZ-30, którego do tej pory używam jak nie chce mi się brać torby z lustrem i soczewkami... np. plaża, łódka itp. przynajmniej w przypadku uszkodzenia nie będzie szkoda, w końcu fotografia to ma być przyjemność.
Fajne jest to, że dla 99% procent ludzi aparat w telefonie albo małpka w zupełności wystarczy co okazjonalnych fotek na wakacjach i zjazdach rodzinnych.
Ale jeżeli ktoś się chce w to bawić na poważnie to inna bajka.
Czy 'ajfonem' można zrobić prosefjonalne zdjęcie? Pewnie, że można. Trzeba mięc świetne warunki ale można.
Problem pojawia się w warunkach oświetleniowych innych niż idealne bo kontrolę nad aparatem masz nikłą albo wręcz żadną.
Czy można to skorygować w 'fotoszopie'? Do pewnego stopnia tak. Tylko pomyślcie ile czasu spędzicie korygując dziesiąt albo set zdjęć.
- kompletny amator powinien zacząć od kompaktu. I to takiego, z obiektywem typu Wide Angle, czyli maksymalnie szerokątnego (odpowiednik 28mm lub 24mm) z niekoniecznie dużym zoomem, nawet 4x czy 5x wystarczy. Dlaczego ? Ponieważ większość amatorskich zdjęć wykonywana jest 'u cioci, na imieninach' czy też w trakcie rodzinnych/szkolnych wyjazdów. I tu maksymalnie szeroki kąt widzenia obiektywu jest najbardziej pożądaną cechą. Z największych zbliżeń tego zooma amator korzystać będzie raczej dość rzadko, zatem jest to cecha drugorzędna. Należy unikać wręcz, bardzo długich zoomów w kompaktach, ponieważ mimo wielu dostępnych obecnie systemów stabilizacji obrazu, prawie niemożliwe jest, zrobienie ostrego ujęcia, z ręki, mini pudełeczkiem, w niezbyt dobrych warunkach oświetleniowych, zoomem powiedzmy 10x. Tu już niezbędne staje się minimum wiedzy fotograficznej, jak sobie radzić w tego typu sytuacjach. A tej wiedzy nasz amator jeszcze się nie dorobił.
- osoba dotknięta już 'bakcylem fotografii' powinna zacząć zgodnie z jednym z moich przedmówców od tzw setu/kitu, czyli korpus+obiektyw. Jednak powinna wybierać nie wersję podstawową, a jedynie podstawowe body i trochę lepsze szkło, np 18-105 lub podobne. Dlaczego ? Ano dlatego, że różnica w cenie będzie około 300zł, a różnicę w jakości zdjęć da się dostrzec już po kilku tysiącach fotek :) Osoba która 'zassie', zacznie porównywać swoje zdjęcia z innymi, na forach czy wśród znajomych i szybko dostrzeże różnice. W wypadku rozwoju 'choroby fotograficznej', dokupi drugi zoom o dłuższych ogniskowych, np 55-200, zewnętrzną lampę błyskową i dopiero wtedy ewentualnie zmieni 'puszkę'. Już w pełni świadomie, wiedząc czego szuka w fotografii.
Potem wymieni szkiełka na 2.8, dokupi statyw, kolejną lampę błyskową, kolejne body i jakoś już dalej pójdzie ;)
Mikołaju - przybywaj :))
Wniosek: da się dostać uniwersalny aparat ;), 300mm to ogniskowa która większości z nas wystarcza (ja na niej robię najmniej zdjęć, moja rodzinka też), najczęściej potrzeba nam zakresu 28-50mm - KIT.
Biorac pod uwage potrzeby kowalskiego oraz zdjecia na urodzinach u ciotki zwykly kompakt za 150zl wystarczy, a jesli chodzi o kogos kto lubi robic zdjecia a ma mniejszy budzet niz kilka tysiecy zlotych na lustrzanke z kilkoma obiektywami to wystarczy bardziej zaawansowany kompakt.
Jako amator fotografii nie mam ani funduszu za XXXX zlotych na obiektywy, ani jeszcze sie nie przekonalem do konca do lustrzanek.
Uwielbiam duzy zoom optyczny i dlatego kilka dni temu kupilem
Sony DSC-HX300, ktory jest troszke lepszy od Canona Powershot SX50.
Rowniez 50x zoom optyczny, 20 Mpx, bardzo dobry obiektyw i matryca wg mnie jak na kompakt = masa mozliwosci :)
Wszystkie zdjecia robie na trybie manualnym badz pol-automatycznym, preselekcja przyslony itd...
Zdjecia wychodza rewelacyjnie, a od 2ch dni badac posiadaczem taniego wg mnie bardzo dobrego amatorskiego statywu jest rewelacja.
Zaczynajac moja przygode z fotografia, jako amator, kilkukrotnie mniejszym kosztem mam aparat dajacy mozliwosci znacznie drozszej lustrzanki z kilkoma obiektywami.
Oczywiscie mozna by sie doczepic szczegolow ktore opferuje wiekszosc lustrzanek za xxx zl, ale co wiecej trzeba amatorowi ktory robi zdjecia dla przyjemnosci, a zawodowo.
Zreszta jak to mowia: ''nie wazne jaki aprart tylko kto za nim stoi'' :)