Diablo 3 - jakie wymagania sprzętowe ma ta gra? Przekonaj się, zobacz testy na 14 kartach graficznych i sprawdź ocenę redakcji.
niesamowita grywalność!, spory wachlarz umiejętności i modyfikujących je run, pięć zróżnicowanych postaci do wyboru, cztery poziomy trudności, ciekawa (choć krótka) fabuła, doskonałe filmy przerywnikowe, fizyka w grze, system tworzenia przedmiotów, niskie wymagania sprzętowe, Pastorał Nathanka i Mięsny Jeż!
Minusyzbyt uproszczony system liczenia obrażeń, dyskusyjny poziom trudności na "inferno", tryb single tylko online (wersja PC), brak słów runicznych
Diablo 3 |
Platformy: PC |
Gatunek: action RPG / hack'n'slash |
Tryb gry: Single/Multi |
Premiera w Polsce: 15 maja 2012 |
Demo gry: nie |
Cena: 169 zł |
PEGI Ograniczenia wiekowe |
Wymagania Procesor: Pentium D 2,8 GHz lub AMD Athlon 64 x2 4400+ Pamięć: 1 GB RAM (4 GB dla Vista/7) Karta grafiki: GeForce 7800 GT lub Radeon X1950 Pro Dysk twardy: 12 GB wolnego miejsca System operacyjny: Windows XP/Vista/7 |
Diablo 3 |
Oczekiwania, które narosły przez dwanaście lat w dużej mierze przyczyniają się do mocno krytycznego nastawienia środowiska do gry. Diablo 3 to dobry hack'n'slash, ale próżno w nim szukać uderzających podobieństw do poprzednika. Przebudowano system umiejętności, usunięto słowa runiczne, dodano dom aukcyjny, odświeżono grafikę i... w zasadzie to tyle. Szkoda, że Blizzard nie zaoferował graczom nic więcej. Nic, poza grywalnością, która ratuje ten tytuł. Bez względu na wszystko Diablo 3 jest hitem. Dlaczego? Cóż, magia marki. |
Mocne strony |
niesamowita grywalność! • spory wachlarz umiejętności i modyfikujących je run • pięć zróżnicowanych postaci do wyboru • cztery poziomy trudności • ciekawa (choć krótka) fabuła • doskonałe filmy przerywnikowe • fizyka w grze • dom aukcyjny i sprzedaż przedmiotów za gotówkę • system tworzenia przedmiotów • niskie wymagania sprzętowe • Pastorał Nathanka i Mięsny Jeż! |
Słabe strony |
wysoka cena • zbyt uproszczony system liczenia obrażeń • brak możliwości tworzenia własnych buildów • dyskusyjny poziom trudności na "inferno" • brak PvP w dniu premiery • tryb single tylko online • brak słów runicznych |
Po 12 latach zło powróciło
W świecie Diablo minęło wprawdzie lat 20, ale nieco ponad dekadę graczom kazano czekać na kontynuację hitu, który po dziś dzień przyciąga na Battle.net setki tysięcy osób. Teraz, gdy częściowo opadły już emocje, a na moim liczniku gracza nabitych jest kilkadziesiąt godzin zabawy - mogę podzielić się z Wami moimi przemyśleniami. Diablo 3 to rasowy hack'n'slash - krwisty, dynamiczny i wciągający. Będzie murowanym kandydatem to tytułu gry roku. Ale czy słusznie?
Należy zdać sobie sprawę, że Diablo 3, pomimo tego, że ma fabułę i jako taki tryb jednoosobowy, stawia na zabawę z innymi. Jeżeli ktoś liczy na długą kampanię, to się przeliczy. Rekordzista zabił Diablo (IV akt) w ciągu nieco ponad czterech godzin. Normalny poziom trudności nie stanowi żadnego wyzwania i stworzony został chyba tylko po to, aby gracz zaznajomił się z grą, poznał fabułę i... mógł przejść do tego, co stanowi esencję Diablo 3. Jest nią zbieranie coraz to silniejszych przedmiotów, odblokowanie poziomu trudności Inferno i granie w najlepiej czteroosobowym zespole. Zabawa solo nawet przy maksymalnym poziomie postaci jest frustrująca - pokonanie niektórych potworów graniczy z cudem i nie mówię tutaj nawet o bossach pod koniec każdego z aktów. W chwili gdy do rozgrywki dołączają kolejni sprzymierzeńcy, gra automatycznie podnosi wytrzymałość wrogów. Ale ab ovo!
Łatwe trudnego początki
Swoją przygodę rozpoczynamy od wyboru jednej z pięciu klas postaci: barbarzyńcy, łowcy demonów, czarownika, szamana lub mnicha. W oczy rzuca się konieczność ciągłego połączenia z internetem - nawet w trakcie rozgrywki jednoosobowej! Musimy cały czas być zalogowani do konta Battle.net. Po obejrzeniu doskonałego filmiku (wszystkie w grze są wyborne!) zaczynamy przygodę bogatsi w cenną wiedzę. Na katedrę w Starym Tristram spada tajemnicza gwiazda. W drodze pod palisadę Nowego Tristram spotykamy bandę ożywieńców i już wiemy, że ciało niebieskie przyniosło kłopoty.
Pomimo tego, że Diablo 3 jest zwykłym hack'n'slashem, prosta fabuła jest niesamowicie absorbująca. Na przestrzeni kilku godzin, które spędzicie na przechodzeniu gry na poziomie normalnym, będziecie świadkami często zaskakujących wydarzeń. Dość powiedzieć, że postacie NPC z poprzednich części serii zaliczą wielki come back. Śmierć jednej z nich dla fanów serii będzie niemałym szokiem. Podczas podróży przez zróżnicowane lokacje napotkacie mnóstwo zapisków, dzienników i innych źródeł wiedzy, które jeszcze lepiej pozwolą zrozumieć świat gry. Gdy po raz pierwszy zabijecie jakiś gatunek stwora, głos Deckarda Caina przybliży jego charakterystykę. Mała rzecz, a cieszy.
Rozwój fabuły doskonale podkręcają rewelacyjnie zrobione filmiki przerywnikowe. Wiele osób (graczy i recenzentów) narzeka na polski dubbing. Nie podzielam tych opinii. Oczywiście, kilku aktorów można by wymienić, ale większość odpowiednio wczuła się w swoje role. Jeśli kogoś boli polonizacja, zawsze może zmienić język gry. Wtedy jednak nie spotka na swojej drodze krwiożerczego Mięsnego Jeża oraz Pastorału Nathanka, na którym wyryty jest bardzo ciekawy napis... :-) Blizzard jak zawsze przygotował kilka easter eggów.
Jak jednak prezentuje się rzecz najważniejsza, czyli rozgrywka? Diablo 3 to gra w zasadzie przebudowana od podstaw. Ubolewam nad tym, że nie ominęły jej liczne uproszczenia. I tak zamiast drzewka umiejętności i punktów, które możemy rozdzielać samodzielnie, dostaliśmy automatyczny system awansowania na kolejne poziomy. Umiejętności jest wprawdzie dość dużo, a każdą z nich można modyfikować za pomocą run (czyli umiejętności dodatkowych), ale dzięki temu zapomnijcie o jakiejkolwiek personalizacji postaci. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że przeważnie użyteczne są tak naprawdę maksymalnie dwie umiejętności w obrębie jednego klawisza. Reszta jest jakby na siłę. Jedyne co tak naprawdę będzie w stanie was wyróżnić ponad innych graczy to wypasiony ekwipunek. I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Cel Diablo 3 jest dzięki temu jasno określony. Nabić 60 poziom, znaleźć trzech kumpli, tłuc potwory do upadłego i zbierać kolejne wartościowe przedmioty. Aktualnie trybu PVP nie ma, więc jedyne co możecie robić to intensywne grindowanie. Ostrzegam więc: nie każdemu się będzie to podobać.
Diabelnie trudna
Ostatni poziom trudności, czyli Inferno stanowi barierę niemal nie do przejścia dla osób grających samotnie. Często elitarny potwór powodował będzie serię kilkunastu zgonów, co z pewnością skłoni wiele osób do poszukiwania pomocy. Wystarczy jedno kliknięcie myszy, aby gra prywatna przemieniła się w ogólnodostępną grę publiczną. Niemal w momencie dołączą do niej maksymalnie trzej gracze. Nie muszę chyba jednak zaznaczać, że najprzyjemniej gra się w gronie osób znajomych. Potwory na każdym poziomie trudności wyglądają tak samo. Zmienia się jednak wachlarz ich możliwości. O ile w Diablo 2 czas przejścia poszczególnych aktów był porównywalny, to Diablo 3 zostało skonstruowane nieco inaczej. Zaryzykuję stwierdzenie, że blisko 1/3 czasu gry zajmuje przejście aktu pierwszego. Akt IV to zabawa dosłownie na chwilę. DLC w drodze?
Przedmioty (jak w każdej poprzedniej odsłonie Diablo) opisane są kilkoma kolorami, w zależności od ich powszedniości. Niezrozumiałym jest dla mnie system naliczania obrażeń. Nie chodzi tu o jego zawiłość, wręcz przeciwnie. W zasadzie jedyną cechą, która określa przydatność broni są obrażenia, nie zaś pozostałe bonusy, które oferuje. O ile system ów byłby dość logiczny w przypadku postaci walczących w zwarciu, to dotyczy on też na przykład maga. I tak Battle.net pełen jest magów biegających z kuszami, toporami dwuręcznymi i innymi dziwactwami. To wprawdzie drobnostka, ale czy uproszczenia nie poszły za daleko? W Diablo 2 do budowania obrażeń służyły starannie kalkulowane synergie, a tu...
Powiew świeżości
Na nieszczęście grających szlag trafił zapowiedzi Blizzarda dotyczące możliwości ułożenia aż 9 miliardów (!) unikalnych słów runicznych w przedmiotach. Z pomysłu jakiś czas temu się wycofano. W zamian dostaliśmy kowala i złotnika. Do czego można wykorzystać obu jegomości? Złotnik pozwoli przekuwać klejnoty, pobierając za to często niemałe pieniądze. U kowala natomiast wykujecie sobie całą resztę ekwipunku. Materiały do produkcji pobierzecie z przedmiotów, które postanowicie "rozłożyć" na czynniki pierwsze. Skąpiradło z młotem od każdego przedmiotu pobierze stosowną zapłatę. Dostęp do lepszych przedmiotów i recept uzyskacie podnosząc poziom umiejętności owych postaci. Na początku wystarczą do tego pieniądze (dużo większe niż w wersji beta). W późniejszej fazie gry potrzebne będą karty kowalstwa i złotnictwa, które ochoczo pośmiertnie wyrzucają przeróżne stwory. Głównym i jedynym środkiem płatniczym w grze są monety. Nie ma już jako takiego substytutu run, które znacie z Diablo 2.
Taki stan rzeczy pozwolił na wprowadzenie bardzo ciekawego systemu sprzedaży. Dom aukcyjny doskonale znają osoby, które grały w World of Warcraft. Tutaj Blizzard postanowił nieco bardziej namieszać. Dzięki wprowadzeniu takiego a nie innego systemu wymiany towarowo gotówkowej zniknie w zasadzie problem oszustw. Nie będzie już duplikowanych znikających przedmiotów i drobnych kradzieży z wykorzystaniem naiwności graczy. Wyszukiwanie precjozów jest bardzo intuicyjne. System autouzupełniania nazw działa bardzo dobrze. Żyć nie umierać. Po dziś dzień nie wprowadzono jednak funkcjonalności, na wieść o której wielu graczy zaciągnęło kredyty na bajońskie sumy. Chodzi o możliwość sprzedaży (oraz rzecz jasna zakupienia) przedmiotów za prawdziwe pieniądze. Jaki biznes ma w tym Blizzard? 15% od sprzedaży. Genialny pomysł, czyż nie? Gracze będą zadowoleni, a producent zarobi znaczące sumy pieniędzy. Oczywiście moje słowa dotyczące kredytów to ironia. Wiele osób myśli jednak, że na graniu zarobi spore pieniądze. W moim odczuciu zarobią jedynie firmy trudniące się power levelingiem i profesjonaliści żyjący z takich działań. Jak wiadomo ceny będą dyktowane przez najsilniejszych "biznesmenów", więc... Nie ma chyba co robić sobie nadziei. :-)
Mogło być lepiej
Czy Diablo 3 jest grą na miarę dzisiejszych czasów? I tak i nie. Na tle innych gier sieciowych wypada bowiem... dość blado. Ja wiem, że to hack'n'slash i kluczowym elementem jest zarówno hack jak i slash, ale... czy to obecnie nie za mało? Czy gdyby Diablo 3 było zatytułowane inaczej i nie było kojarzone z wielką serią, odniosłoby taki sam sukces? Narażę się wam, ale nie jestem pewien czy z Diablo nie zrobiono odpowiednika Torchlighta z trybem multiplayer. Oczywiście nie sposób nie docenić ciekawie pociągniętych wątków fabularnych i ogólnej szeroko pojętej miodności rozgrywki, ale czy gra za 179 złotych nie powinna oferować nieco więcej? Nie zrozumcie mnie źle - zagrywam się w Diablo 3 od dnia premiery i tytuł ten przykuwa do monitora. Zastanawiam się po prostu czy po 12 latach nie powinniśmy dostać nieco więcej. Poprawiono grafikę (choć ta akurat wydaje się momentami zbyt kolorowa), zadbano o odpowiednią oprawę audio i postawiono na głowie wszystko inne. Diablo 3 pod jednym względem mocno przypomina swojego poprzednika. Pogracie w nią kilkadziesiąt godzin, znudzi wam się do bólu, a mimo to po jakimś czasie do niej wrócicie z niemal takim samym entuzjazmem jak w dniu premiery.