E-sport dawniej, teraz i w przyszłości – okiem organizatora i zawodowego gracza
O e-sporcie rozmawiamy z Kosmą „Carmonem” Baniewiczem – zawodnikiem ligi World of Tanks oraz Mohamedem Fadlem, Dyrektorem E-Sportu w Wargaming.
Czy to w DuckHunt na odkrytym pod choinką Pegazusie, czy też w sieciowych zmaganiach w Quake’a kilka lat później, możliwość udowodnienia naszej wyższości młodszej siostrze bądź grupie znajomych w grze wideo od zawsze stanowiła źródło niezapomnianych doznań i emocji. Takie z nas bowiem dzikie bestie, że po prostu kochamy nieskrępowaną niczym rywalizację, na przestrzeni wieków przyjmującej przeróżne formy i postaci. Jej wirtualną manifestacją i swoistym rozwinięciem jest właśnie e-sport – kiedyś termin znany wyłącznie nieposiadającym znajomych i nie odchodzącym sprzed komputera „nerdom” (jeśli tylko wierzyć legendzie), dzisiaj światowy fenomen i prężnie rozwijająca się gałąź rozrywki.
Mohamed Fadl – dyrektor eSportu na Europę i Amerykę Północną
Czym e-sport A.D 2014 różni się jednak od swoich wcześniejszych „wersji” i co kryje dla niego przyszłość? O tym mieliśmy okazję porozmawiać z Mohamedem Fadlem- dyrektorem E-sportu na Europę i Amerykę Północną w Wargaming oraz Kosmą „Carmonem” Baniewiczem – profesjonalnym graczem w World of Tanks, światło na całą sprawę rzucającym z nieco innej strony.
Benchmark.pl: Mohamedzie, w Wargaming obejmujesz funkcję dyrektora E-Sportu Europy i Ameryki Północnej, czyż nie?
Mohamed Fadl: Zgadza się, całkowita prawda.
Benchmark.pl: W takim razie zdradź proszę, jakim cudem udaje Ci się to wszystko ogarnąć. Wydaje mi się, że to strasznie dużo zajęcia jak na jednego gościa.
Mohamed Fadl: [śmiech] Racja, dla jednej osoby byłoby to nieco zbyt wiele – na całe szczęście nie jestem sam. Co prawda stoję na czele wszystkich operacji, ale ich powodzenie gwarantują mi dwa zdolne i oddane sprawie zespoły zarówno w Europie, jak i Ameryce. Te zespoły mają oczywiście swoich liderów, którzy dowodzą jeszcze bardziej wyspecjalizowanymi na konkretny region oddziałami, zajmującymi się szczegółowym planowaniem i realizacją wszelkich działań związanych z e-sportem. Wśród nich znajduje się zaś nie tylko organizacja wydarzeń, ale i kontakt z lokalną społecznością. Moja rola w tym wszystkim opiera się na opracowaniu wizji i pomysłów, kierunku dalszych działań, zebraniu drużyny i zastanowieniu się, co dobrego możemy tym razem zrobić i jak to zrobić – by konkretna akcja miała sens zarówno dla graczy, jak i dla nas.
Benchmark.pl: Wybierzmy się teraz w małą podróż w przeszłość. W jednym ze swoich wywiadów przyznałeś, że e-sport i World of Tanks to połączenie, które nigdy w waszych oczach nie było brane pod uwagę. Tak naprawdę cała inicjatywa i prośba o jej realizację pojawiła się ze strony graczy i społeczności zgromadzonej wokół produkcji, na którą to musieliście odpowiedzieć. Zastanawiam się więc, jak wyglądały przygotowania do realizacji tego przedsięwzięcia – zarówno firmy jako całości, jak i Twoje.
Mohamed Fadl: Myślę, że przygotowania to trochę zbyt duży wyraz. Po prostu wzięliśmy się wtedy do dzieła, odnosiliśmy sukcesy, ale też wielokrotnie przyszło nam upaść i podnieść się na nowo. To prawda, iż w pierwszej kolejności World of Tanks nie był produktem nastawionym na e-sport. Wśród graczy odnalazła się jednak naprawdę duża grupa utalentowanych i pragnących rywalizacji na wyższym poziomie czołgistów i nie mogliśmy powiedzieć im „nie”. Zaczęliśmy od małych kroków, odpowiadając i dostosowując się do sugestii uczestników, powoli budując e-sportową twarz naszej gry. I myślę, że najcenniejszą nagrodą z ostatnich dwóch lat pracy jest dla nas wiedza i doświadczenie, jakie udało się wynieść z całego procesu. Zrozumieliśmy, że jeśli World of Tanks i e-sport mają stać się jednym, musimy słuchać społeczności. Rozwiązanie spod szyldu „tak to powinno być i tak zostawimy” nie przyniosło oczekiwanych efektów.
Benchmark.pl: Jeśli mówimy już o nauce – poza zwiedzaniem północnej części Finlandii i grą w WoT, bardzo lubisz też multi-boxing [granie kilkoma różnymi postaciami – dop. red.] w World of Warcraft, jak i rozegranie rundki lub dwóch w Leauge of Legends, prawda?
Mohamed Fadl: [śmiech] Prawda!
Benchmark.pl: Czy w takim razie, w szczególności w odniesieniu do tej ostatniej produkcji, udało Ci się coś podpatrzeć i nauczyć od konkurencji jeśli chodzi o e-sport? O ile oczywiście Leuage of Legends można w tym przypadku w ogóle nazwać Waszą konkurencją.
Mohamed Fadl: Faktycznie i na całe szczęście, League of Legends to nie nasza konkurencja. Myślę, że na swój sposób każdy z zespołów stojących za e-sportową produkcją walczy ramię w ramię w tej samej sprawie. Czy to League of Legends czy też World of Tanks, chcemy doprowadzić do pewnej ewolucji rozrywki, jaką jest e-sport. Razem budujemy coś zupełnie nowego – nie tylko świeży rodzaj widowiska i zmagań, ale i społeczność i kulturę, jaką one tworzą. Co sam osobiście nauczyłem się na przykładzie League of Legends to fakt, jak zakręconą na punkcie szczegółów i najmniejszych detali społeczność potrafi zgromadzić e-sportowa produkcja. Interesuje ich każdy szczegół i pomiędzy żadnym z elementów gry nie pozostawiają miejsca na wątpliwości. To właśnie ta miłość, pasja, ogień i oddanie najbardziej zapadła mi w pamięć, i osobiście jest to dla mnie niesamowite, że dokładnie te same elementy odnajduję wśród naszej społeczności. Koniec końców, dlatego też ciężko jest mi inaczej odpowiedzieć na pytanie co podpatrzyłem od konkurencji – bo tak naprawdę, wydaje mi się że wszyscy działamy jako całość. Jak nigdy wcześniej razem starając się zbudować coś dawniej w świecie gier niespotykanego.
Benchmark.pl: Mówiąc o detalach, masz też na myśli to, jakie doświadczenie dostarcza gra? Jakie doznania są z nią związane?
Mohamed Fadl: Całkowicie! To bowiem właśnie doświadczenia i doznania graczy są głównym powodem do powstania naszej nowej aktualizacji oznaczonej numerem 9.4, wyposażonej w specjalny tryb do zmagań e-sportowych. Jego zadaniem jest eliminacja powolnego tempa rozgrywki, campingu, strategicznej, lecz często pasywnej rozgrywki wśród graczy. Wszystko to w celu przeniesienia emocji z zawodników, na osoby oglądające widowisko.
Benchmark.pl: A czy nie obawiacie się, że osoby preferujące obecne tempo nie zrażą się teraz do gry i jej nowej „prędkości”?
Mohamed Fadl: Spokojnie – udostępniony tryb e-sportowy nie jest standardowym trybem bitwy. Poza nim cała gra pozostaje bez zmian. 9.4 to jednak nasz pierwszy krok w kierunku dalszego rozwoju e-sportowej twarzy World of Tanks jak i oddanie szansy na spróbowanie związanego z nim doświadczenia tym z graczy, którzy chcieliby zasmakować rywalizacji na, nazwijmy to, zawodowym poziomie.
Benchmark.pl: Pierwszy krok? A więc w przyszłości możemy spodziewać się większej ilości związanych z e-sportem aktualizacji?
Mohamed Fadl: Absolutnie. Mogą być to aktualizacje obejmujące rozgrywkę, drobne usprawnienia lub całkowicie nowe tryby. Innymi słowy wszystko, czemu obecnie się przyglądamy. Po 9.4 nie mamy zamiaru stać w miejscu, chcemy pokazać, że przed nami jeszcze długa droga oraz że mamy zamiar ją przebyć.
Benchmark.pl: Wracając do społeczności, czy byłbyś w stanie określić, jak duża część graczy World of Tanks to na chwilę obecną osoby nastawione na rozgrywki e-sportowe?
MohamedFadl: Raczej ciężko byłoby mi podać dokładną liczbę, jednak na podstawie rozgrywanych turniejów, eliminacji i testów, śmiało mogę zdradzić, iż mówimy tu o setkach tysięcy graczy – bo zazwyczaj z taką liczbą spotykamy się obserwując wspomniane zmagania.
Benchmark.pl: Czy więc obecnie planujecie jak jeszcze bardziej zwiększyć tę liczbę, czy też duża część pomysłów na rozwój e-sportu w World of Tanks wychodzi z ich strony, jak dawniej?
Mohamed Fadl: Obecnie, za nic w świecie nie możemy pozwolić sobie na stanie w miejscu i czekanie. Jeśli zdecydujemy się na taki ruch, pociąg, którego wypatrujemy już dawno minie naszą stację, a my pozostaniemy na straconej pozycji. Na tym poziomie rozwoju jaki osiągnęliśmy, gracze nie będą na nas czekać, jeśli się zagapimy. Dlatego też nie możemy tracić z oczu tego, do czego dążymy. Zawsze musimy być o krok do przodu względem oczekiwań graczy, jednocześnie wsłuchując się w to, co mają do powiedzenia.
Benchmark.pl: A więc czasy, w których to społeczność sama pchała pociąg, o którym mówisz, już nie wrócą? Jesteście na pokładzie i macie wszystko pod kontrolą?
Mohamed Fadl: I znów, „wszystko pod kontrolą” to trochę za dużo powiedziane [śmiech]. W naszej historii kilka razy zdarzyło nam się już upuścić piłkę i najzwyczajniej w świecie zagapić. Niemniej jednak, i takie wydarzenie okazało się być dla nas owocne, chociażby w – ponownie – zebrane doświadczenia.
Benchmark.pl: A jak tam kondycja xboksowej wersji World of Tanks? Czy również w niej dostrzegacie e-sportowy potencjał? Myślę, że połączony turniej dwóch, rywalizujących w obrębie własnego podwórka platform były ciekawym widowiskiem.
Mohamed Fadl: Tak, zgadza się! Widzimy spory potencjał na e-sport i w tej części „czołgowej rodziny”, nie wykluczając przy tym World of Tanks: Blitz, którego liczba graczy również rośnie w niesamowitym tempie. Możliwości zatem są, musi pojawić się potrzeba. Jeśli społeczność zgromadzona wokół tych tytułów stwierdzi, że chce rywalizacji na zawodowym poziomie i za pieniądze, umożliwimy jej to. Planujemy i jesteśmy przygotowani na taką możliwość. Nie będziemy już z niczym naciskać – wszystko działa najlepiej, gdy przychodzi naturalnie.
Benchmark.pl:Którąz pozostałych gier Wargamingu określiłbyś jako następny w kolejce do powtórzenia e-sportowego sukcesu World of Tanks? Warships, na których to premierę wciąż czekamy, czy może Warplanes?
Mohamed Fadl: To bardzo dobre, ale i trudne pytanie. Jeśli dobitnie nauczyłem się czegoś w ciągu ostatnich trzech lat pracy, to że nie ważne jak bardzo przekonany będę na temat słuszności i pomyślności swojej decyzji, społeczność i tak ma wszelką możliwość by udowodnić, jak bardzo się myliłem. Obydwie z wymienionych gier posiadają niezbędny do sukcesu pierwiastek rywalizacji, ale która z nich jako następna osiągnie e-sportowy poziom World of Tanks – o tym zadecyduje już społeczność. My koncentrujemy się na pomyślnym przejściu przez trwającą właśnie, ewolucyjną fazę e-sportowych doznań związanych z World of Tanks.
Benchmark.pl: A czy jest coś, co absolutnie zaskoczyło Cię w kontakcie ze społecznością zgromadzoną wokół World of Tanks, także pod względem e-sportu?
Mohamed Fadl: Tak, i ma to bezpośredni związek z finałami WoT w Warszawie. Widzisz, możliwość zobaczenia tych wszystkich ludzi, w każdym możliwym wieku, czasem z całymi rodzinami, było dla mnie bardzo zaskakującym, ale i nagradzającym wszelki trud włożony w organizację tego widowiska wydarzeniem. Zupełnie nie spodziewaliśmy się tak wielkiej i zróżnicowanej wiekowo frekwencji. Pamiętam, że w pierwszy dzień Wiktor Kisłyj zapytał mnie czy sądzę, że ktoś dzisiaj do nas przyjdzie – bo jest piątek, wczesna godzina, ludzie są w pracy lub w szkole. Ze smutkiem stwierdziłem, że pewnie jeszcze dzisiaj nie. Jednak to co wydarzyło się później, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Gdy pytałem ludzi stojących w kolejce jakim cudem udało im się dotrzeć na finały tak wcześnie, okazało się, że większość z nich wzięła wolne by zobaczyć je na żywo, i to od samego początku. Dla mnie było to coś absolutnie dotąd niespotykanego.
Benchmark.pl: Czy w związku z tak dużym – i widocznym – zainteresowaniem, uważacie się za grubą rybę w tym e-sportowym morzu?
Mohamed Fadl: Wręcz przeciwnie. Oczywiście można mówić tu o większych bądź mniejszych, bardziej lub mniej liczących się tytułach, jednak tak naprawdę na pierwszym miejscu jest tu cały, ogólnie pojęty e-sport. Bo e-sport to nie tylko jedna duża marka czy produkt. To nasze wspólne dzieło, nowe źródło rozrywki i na nim powinniśmy oprzeć naszą dalszą pracę. Bo koniec końców, to właśnie on będzie towarzyszyć ludziom w przyszłych latach – nawet w chwili, w której tworzące go obecnie, potężne produkcje stracą swoją popularność.
Benchmark.pl: Ciekawym jest fakt, iż podczas rozmowy o e-sporcie nie boisz odnosić się do innych gier. Czy myślisz, że zorganizowanie imprezy z połączonymi siłami dwóch różnych, e-sportowych produkcji: World of Tanks i dowolnej innej, byłoby możliwe?
Mohamed Fadl: Dla mnie byłoby to coś pięknego. W końcu wszyscy działamy na rzecz tej gałęzi rozrywki. Sama już możliwość bycia jej częścią właśnie teraz, w tym momencie rozwoju, to spełnienie moich marzeń. Jeśli chodzi zaś o same połączenie, bezpośrednie stworzenie czegoś w duecie – pewnie, chociaż nie w ciągu następnych 12 miesięcy. Według mnie e-sport do wydarzenia tego formatu musi jeszcze trochę dojrzeć.
Benchmark.pl: Jakie są Twoje plany na przyszłość względem e-sportu w World of Tanks? Jakich usprawnień, już niekoniecznie związanych z grą możemy się spodziewać? Może jesteś też w stanie zdradzić conieco na temat miejsca organizacji następnych finałów?
Mohamed Fadl: Niestety i z wielkim smutkiem, tego zdradzić Ci jeszcze nie mogę. Zapewniam jednak, że w tym temacie coś już się dzieje i wkrótce poznasz odpowiedź na to pytanie. Odnosząc się zaś do samej gry, naszym głównym zadaniem, pod względem e-sportu, będzie uczynienie go bardziej spójnym i jednolitym. Chcemy, by nawet niedzielni bądź niskopoziomowi gracze World of Tanks otrzymali możliwość zasmakowania e-sportowych doznań osobiście, bez potrzeby mozolnej walki i wspinania się po szczeblach tabeli, aż po złotą ligę.
Benchmark.pl: Rozumiem więc, iż prośba „przyjedźcie jeszcze raz do Polski” będzie nieco nad wyraz? Czy jednak w najbliższej przyszłości planujecie wrócić do Poznania lub Warszawy?
Mohamed Fadl: Polska społeczność i miasta są cudowne – mogę więc Ci obiecać, że prędzej czy później wrócimy do Was, bez dwóch zdań.
Benchmark.pl: A co nazwałbyś największą i najważniejszą dla Ciebie zmianą bądź różnicą pomiędzy e-sportem dzisiaj, a dawniej?
Mohamed Fadl: Dawniej, e-sport istniał w świadomości naprawdę niewielkiej i wyłącznie związanej z nim grupy, najczęściej dodatkowo zarabiającej na nim pieniądze. Dzisiaj, przynajmniej w moim odczuciu, e-sport to coś o wiele więcej – nie tylko rozrywka, a styl życia, element łączący ludzi na całym świecie niezależnie od wieku, przekonań, jakichkolwiek innych granic. Wraz z rozwojem technologii świat staje się coraz mniejszy, a ludzie otrzymali szansę by tym samym zbliżyć się do siebie. W przyszłości także e-sport pomoże nam w realizacji tego celu. I jest to coś, w co głęboko wierzę.
Benchmark.pl: Pozostaje nam więc trzymać kciuki za taką przyszłość, jak i Wasze umiejętne balansowanie pomiędzy pozostawaniem o krok do przodu przed Waszą społecznością, oraz jednoczesne dostosowywanie się do ich rad i wymagań.
Mohamed Fadl: Wielkie dzięki, za kciuki i za rozmowę!