Generacje przemijają, a zemsta Kratosa trwa w najlepsze - God of War powraca
Co się wydarzy, gdy mitologia grecka zderzy się ze współczesną tradycją remasterowania wszystkiego, co tylko możliwe?
- poprawiona oprawa graficzna w 60 klatkach na sekundę,; - stary, dobry i wkurzony Kratos,; - klimat
Minusy- poza ulepszeniem grafiki niewiele się zmieniło,; - system walki nieco już się zestarzał, podobnie jak i niektóre elementy rozgrywki
Ósma generacja konsol całkiem zasłużenie doczekała się już łatki „generacji remasterów”. Mimo, że moda na odświeżanie klasyków rodziła się już pod koniec cyklu życiowego poprzednich konsol, tendencja podbijania rozdzielczości i ponownej sprzedaży produkcji wciąż jeszcze świeżych to trend nowy w branży.
Jest on w prostej linii wypadkową doskonałego rynkowego debiutu PlayStation 4 i Xboxa One (a więc szerokiego grona potencjalnych odbiorców, zarówno „świeżaków” jak i zadeklarowanych fanów), oraz relatywnie niskich nakładów finansowych przeznaczonych na powstanie odświeżonych wersji gier, które w przeszłości już na siebie zarobiły.
Oczywiście sytuacja, w której na cztery wysokobudżetowe tytuły przypada jeden remaster nie musi podobać się każdemu. Niezależnie od narzekań - gry tego typu często przygotowywane są przez zewnętrzne studia, a więc w teorii nie powinny nieść ryzyka niepotrzebnego zaangażowania najtęższych umysłów zasiedlających ulubione studia deweloperskie.
Tym trudniej wytłumaczyć jest, dlaczego debiut ósmej generacji po raz pierwszy w historii nie wiązał się z pojawieniem nowych, flagowych marek. PlayStation 4 dostało co prawda The Order 1886 (którego ciężko nazwać sukcesem), zaś Xbox One ciekawostkę w postaci Sunset Overdrive, ale dość blado wyglądają te próby, gdy zestawi się je z takimi gigantami jak Gears of War, Halo czy właśnie God of War.
Pojawienie się Kratosa na nowej generacji było jedynie kwestią czasu. Jak zatem wygląda syn Zeusa w nowych szatach? Cóż, jeśli wciąż pamiętacie jak pięć lat temu prezentował się God of War III w wersji PS3, nie doszukacie się naprawdę znaczących zmian wizualnych. Niekoniecznie jest to wada, głównie dlatego, że nawet materiał wyjściowy wygląda wyjątkowo dobrze jak na dzisiejsze standardy.
Rozdzielczość została zatem podbita do 1080p, gra działa w stabilnych 60 klatkach na sekundę, podrasowano też system oświetlenia. Nie zdecydowano się natomiast na jakiekolwiek zmiany w mechanice rozgrywki. Być może to i dobrze, bo poprawianie rzeczy niemal doskonałych zawsze jest zagraniem ryzykownym. Nawiasem mówiąc, te kilkadziesiąt klatek więcej w tak dynamicznej grze robi wyśmienitą robotę – mordercza wirtuozeria Kratosa jeszcze nigdy nie wyglądała tak pięknie.
Niestety, na skutek jednej decyzji wymierzono serii bolesny cios. God of War III stanowi zamknięcie dość misternie utkanej fabularnie trylogii. Gracze, dla których odświeżona edycja przygód Kratosa będzie pierwszym zetknięciem z cyklem, zafundują sobie niezobowiązującą i płytką w gruncie rzeczy podróż w głąb świata mitów greckich. Oczywiście gra obroni się grywalnością (pod tym względem nie zestarzała się ani trochę!), ale raczej nie pozwoli na zrozumienie fenomenu Kratosa jako bohatera – bądź co bądź – tragicznego.
Nie znając podstaw fabularnych przedstawionych w dwóch pierwszych odsłonach, gracz może odnieść błędne wrażenie, że ma do czynienia z zaślepionym zemstą furiatem uwikłanym w nie do końca umotywowaną, prywatną wojenkę z bogami Olimpu.
Tymczasem klasyczne elementy tragedii greckiej stale przewijają się w konstrukcji fabularnej trylogii, włączając w to powracający motyw ojcobójstwa, nieuchronności losu, a nawet luźne oparcie całości na zasadzie trójjedności. Części z tych powtarzających się zabiegów - zakładając, że nasze podwaliny literackie opierają się głównie o podstawę programową dla szkół średnich – nie będziemy w stanie wyłapać rozpoczynając (i kończąc jednocześnie) zabawę na trzeciej części God of War.
W tym kontekście dziwi postawa studia Santa Monica, którego strateg społecznościowy uspokajał fanów obietnicami braku planów związanych z wydaniem odświeżonych edycji wcześniejszych gier z serii. Być może rzeczywiście sprzedawanie ich oddzielnie (jak zrobiono w przypadku remasterów „jedynki” i „dwójki” na poprzedniej generacji konsol) byłoby przesadą, ale wrzucenie całości do jednego pudełka wyszłoby serii na zdrowie.
Na taki pomysł postawiło zresztą Sony, ogłaszając zremasterowaną trylogię Uncharted ochrzczoną jako „Kolekcja Nathana Drake’a”. Dość powiedzieć, że pierwsza odsłona serii (która zestarzała się ekhm… nieelegancko) po latach otrzyma profesjonalny dubbing, dając każdemu możliwość prześledzenia fabularnych początków wielkiej przygody. Szkoda jedynie, że praktyka taka nie jest standardem, zwłaszcza w obliczu panującego przekonania, że bardziej od produkcji raptem kilkuletnich, na wersje odświeżoną zasługują tytuły mające swe lata świetności za sobą.
Nawiasem mówiąc, strategia firmy Sony dająca zielone światło dla remasterów kosztem zaimplementowania wstecznej kompatybilności być może wcale nie jest dla graczy tak zła, jak mogłoby się wydawać. Wszyscy wiemy jak gorzko smakować może powrót po latach do ulubionej gry, której ząb czasu nie szczędził. Kiedy na pecetach z pomocą przychodzą mody, konsole pozostają bezradne.
I choćby dlatego od momentu premiery PlayStation 4, „trójkę” uruchomiłem zaledwie kilkukrotnie, co wcale nie oznacza to, że nie mam ochoty zagrać w stojące na półkach klasyki. Graficzny make-up sprawdziłby się świetnie jako bodziec do takiego powrotu. Gdyby tylko wszystkie remastery, podobnie jak Podróż, trafiały za darmo na dysk konsoli każdego posiadacza oryginału…
Mimo podjęcia paru kontrowersyjnych decyzji nie można odmówić firmie Sony tego, że dba o staranne odświeżanie swoich starych hitów. Jednak dla tych, którzy na słowo „remaster” reagują wysypką, mam dobrą wiadomość. Powoli zbliża się czas, w którym zabiegi tego typu staną się rzadkością. Dlaczego? Z prostego powodu - większość sensownych pozycji zyskało już nowe oblicze. Nieuniknionym wydaje się być zagranie zupełnie nowymi kartami. Okaże się jednak, dla kogo rozdanie będzie szczęśliwe.
A jeśli jesteście ciekawi jak naszym zdaniem prezentuje się odświeżone God of War III na Playstation 4, poniżej zamieszczamy klasyczny zbiór ocen. A że są niższe niż przy pierwowzorze – no cóż, 5 lat w branży gier to kawał czasu. I choć Kratos to nadal wymiatacz nad wymiatacze, to jednak poza makijażem przydałoby mu się coś jeszcze.
Ocena końcowa:
- poprawiona oprawa graficzna w 60 klatkach na sekundę;
- stary, dobry i wkurzony Kratos;
- klimat
- poza ulepszeniem grafiki niewiele się zmieniło;
- system walki nieco już się zestarzał, podobnie jak i niektóre elementy rozgrywki
Grafika: | dobry |
Dźwięk: | dobry plus |
Grywalność: | dobry |
Ocena ogólna: |
Komentarze
16Zresztą, swojego czasu sam kupiłem PS2 żeby pograć w GoW. Pograłem i sprzedałem. Gra jest po prostu mistrzowska i sądzę, że powinna się "propagować" przez pokolenia.
To chyba grałeś tylko w God of War :)
Ale odgrzewanie odgrzewanego kotleta??? Mogliby by po prostu nowa grw w serii zrobic albo nowy franchise.