Mniej lub bardziej udanych klonów legendy hack&slash – kultowego Diablo jest na rynku jest całe mnóstwo. Oto kolejny z nich, o dziwo - całkiem przyzwoity.
Cieszy: dobrze przemyślana i rozbudowana mechanika rozgrywki; dwuklasowy system rozwoju postaci; ponury klimat;
Zastanawia: nieco uboga oprawa i animacje; balans umiejętności wymaga poprawy;
Kiedy na rynku: drugi kwartał 2015 r
Jeśli zliczyć wszystkie tytuły, które powstały na fali sukcesu pierwszego Diablo to okazałoby się pewnie, że lista jest bardzo długa. I trudno się dziwić, w końcu tytuł Blizzarda zdobył serca milionów graczy na całym świecie i to w czasach kiedy dostęp do Internetu był czymś relatywnie rzadkim i drogim. Od tego czasu minęło już prawie 20 lat, ale o dziwo w tym gatunku gier komputerowych układ sił na rynku zmienił się tylko nieznacznie. Oczywiście, jak już wiemy Diablo III nie powtórzyło sukcesu swojego poprzednika. Dodatkowo pojawiła się też silna konkurencja w postaci darmowego Path of Exile. Nadal jednak produkcja Blizzarda jest chyba pierwszą jaka przychodzi na myśl jeśli rozmawiamy o grach typu hack & slash. Nie zmienia to jednak faktu, że na przestrzeni ostatniej dekady pojawiło się kilka naprawdę dobrych jego klonów. Jednym z nich był wydany w 2006 roku Titan Quest, który dzięki kilku ciekawym pomysłom i rozwiązaniom zyskał całkiem spore grono fanów. I jeśli byłeś jednym z nich to zdecydowanie powinieneś zainteresować się Grim Dawn, bo jest to duchowy następca wspomnianego tytułu. Równie udany, należy dodać.
Zabawę standardowo rozpoczynamy od stworzenia naszego bohatera, co w przypadku produkcji Crate Entertainment sprowadza się do wyboru płci oraz klasy startowej (z pięciu dostępnych). No i oczywiście jest jeszcze jedna ważna decyzją jaką należy podjąć – musimy zdecydować czy gramy na tzw. softcore czu hardcore. W tym drugim przypadku śmierć naszego bohatera jest pernamentna. I to w zasadzie tyle jeśli chodzi o przygotowanie przed właściwą rozgrywką, w którą praktycznie natychmiastowo jesteśmy „wrzuceni” po wciśnięciu przycisku play. Nie ma tutaj żadnego animowanego wstępu, a o samej historii otaczającego nas świata możemy dowiedzieć się jedynie z dialogów oraz wielu notatek, które znajdziemy w trakcie zabawy. Fabuła jak to zazwyczaj w przypadku gier typu hack & slash jest miałka i zupełnie pomijalna. Na dobrą sprawę można kompletnie sobie odpuścic zapoznwanie się z tym elementem rozgrywki i skupić się na tym, co jest istotne… czyli siekaniu wszystkiego w obrębie naszego pola widzenia.
Mechnika rozgrywki jest dość standardowa, ale zawiera kilka ciekawych rozwiązań. Mowa tutaj o dwuklasowości naszego bohatera. Pierwszą z nich wybieramy przy tworzeniu postaci, a drugą po osiągnięciu 10 poziomu doświadczenia. Kombinacje nie są w żaden sposób ograniczone, a więc ilość tzw. buildów jest relatywnie duża. Za każdy zdobyty poziom doświadczenia otrzymujemy punkty umiejętności oraz cech podstawowych (budowa ciała, spryt, duchowość). Te pierwsze oczywiście wykorzystujemy w celu odblokowania kolejnych zdolności, bonusów pasywnych, a drugie służa do podnoszeni bazowych współczynników takich jak: ilość życia, obrażenia podstawowe, wytrzymałość itp. Nic odkrywczego, ale spełnia swoje zadanie.
Sama rozgrywka dostarcza sporo frajdy i od razu przywodzi na myśl pierwsze Diablo. Siekamy wszystko co się rusza, od czasu do czasu jakaś mikstura i naprzód. Zadania, które otrzymujemy w kolejnych enklawach w zasadzie nie mają większego znaczenia i służą jedynie jako zapychacze fabularne, gdyż sama historia jest oczywiście liniowa do bólu i raczej słabo rozpisana. Ale o tym wspomniałem już wcześniej. Co jakiś czas używamy podręcznego teleportu do miasta, aby sprzedać niepotrzebny złom, dostać nagrodę za ukończone zadania, i tak w koło Macieju. Jest jeszcze dość proste craftowanie, które umożliwia ulepszanie oręża, i to na kilka sposobów. W obecnej wersji gry dostępne są dwa akty, trzeci zaś ma zadebiutować na początku przyszłego roku. Nie zmienia to jednak faktu, że już teraz zawartości gry jest na kilkadziesiąt godzin dobrej zabawy. Szczególnie jeśli zechcemy zdobyć najlepszy możliwy sprzęt dla naszej postaci, co wymusza na nas wielokrotne zaliczenie „endgame”, które obecnie nazywa się „steps of torment”.
Całkiem niedawno dodano także tryb zabawy wieloosobowej, który przypomina do złudzenia ten znany z Diablo I i II. Opiera się on na systemie p2p, a więc jedna osoba „tworzy” grę, a pozostali do niej dołączają. Działa to całkiem nieźle, ale widać, że wymaga jeszcze dopracowania. Szczególnie mam tutaj na myśli stabilność rozgrywki oraz jej balans. Mając jednak na uwadze, że to wczesna wersja gry, a autorzy wielokrotnie mówili już, że wspomniane elementy zostaną ulepszone w najblizszej przyszłości - możemy spać spokojnie. Wszak drużynowe mordowanie wrogów jest dla wielu podstawą dobrego hack & slasha.
Wizualnie Grim Dawn z pewnością nikogo nie zachwyci. Produkcja została zbudowana w oparciu o nieco podrsowaną wersję leciwego już silnika PathEngine. Nie jest źle, ale momentami rażą w oczy bardzo uproszczone modele postaci czy tekstury w niskiej rozdzielczości. Nie można natomiast grze odmówić klimatu, budowanego za sprawą ponurej muzyki oraz nieco przygnębiającej aury, która towarzyszy nam przez praktycznie całą przygodę. Relatywnie uboga oprawa wizualna ma oczywiście odzwierciedlenie w wymaganiach sprzętowych. W Grim Dawn spokojnie zagracie na słabszym sprzęcie. Mowa tutaj nawet o laptopach bez dedykowanej karty graficznej. Ogólnie oprawa audio-wizualna gry stoi na średnim poziomie, choć ak już wspomniałem trudno znaleźć tutaj jakieś powody do zachwytu. Najważniejsze jednak, że nie przeszkadza w dobrej zabawie.
Trzeba jasno zaznaczyć, Grim Dawn nie jest z pewnością produkcją klasy AAA. Pod wieloma względami nie wyróżnia się z masy klonów Diablo, których na rynku nie brakuje. Jednak jak na tytuł tworzony przez zaledwie kilka osób jest całkiem nieźle. Trudno oczekiwać, że Grim Dawn odniesie sukces na miarę gry Blizzarda czy choćby bardzo popularnego Path of Exile, ale fani gatunku powinni się przy nim dobrze bawić. Jak na wczesną wersję gry, rzeczy do zrobienia tutaj nie brakuje. Spokojnie wystarczy ich na około 30 – 40 godzin zabawy. A należy pamiętać, że ostatecznie Grim Dawn będzie oferował znacznie więcej niż wersja, która obecnie jest dostępna na platformie Steam w ramach wczesnego dostępu. Jeśli Diablo III nie przypadło wam do gustu, a Path of Exile nieco już znużyło to warto zainteresować się produkcją Crate Entertainment, bo stanowi całkiem przyjemną odskocznię od wspomnianych tytułów.
Komentarze
15Tamten miał zgoła inny klimat. No i kręciło się to w pięknych graficznie okolicach. Grecja, Egipt... Generalnie był inny.
Titan Quest był dość wyjątkowy, bo nie chciał być klonem Diablo, a raczej poruszać się w ramach gatunku ustanowionego przez Diablo.
To tak jakby mówić, że wszelkiej maści FPS są klonami Wolfensteina czy Dooma. A przecież tak nie jest.
Mnie Grim Dawn z trailerów i zdjęć przypomina bardziej Path of Exile, Diablo, czy może nawet Loki, a nie Titan Questa.
No ale może trzeba będzie zagrać, by faktycznie wyrobić sobie opinię.
po prostu arcydzieło które powstaje raz na dekadę lub dłużej...
a takie klony jak titan quest lub loki są dobre tylko jak dla mnie dubbingu brak gdyż w szle walki nie nadążam czytać tych długich tekstów napisanych małymi literkami...
(jakimś sposobem ten komentarz poszedł omyłkowo pod artykułem o Steam)
No bez przesady, faktycznie hype jak za czasów D2 nie ma (bo wtedy podobnych gier było jak na lekarstwo), ale Diablo III w tym momencie (z dodatkiem) to naprawdę świetna gra, co szczególnie istotne z ogromną ilością end-game'owego contentu. Co ważne Blizz wprowadza nie tylko balanse skilli w kolejnych patchach, ale dodaje wciąż nowe funkcjonalności i możliwości... także nie jest źle :)
Faktem jest, że nieźle zamieszał Path of Exile, jednak problem z tą grą jest taki, że jej darmowość jest aktualna tylko do pewnego momentu. Wysokopoziomowe postacie, chcące młócić na poziomie Merciless wymagają już zakupów itemów, czyli w grę wchodzą mikrotransakcje (bo raczej mało który gracz dysponuje skrzynką pełną Exalted Orbów).
Z kapkę zapomnianych hack'n'slash warto też pamiętać o Torchlight II, do tej pory w moim osobistym rankingu jedna z najlepszych gier w tym gatunku (nomen omen robiona przez część zespołu pracującego nad Diablo 2 właśnie).