Jak kupisz mi czołg, to zrobię ci blitzkrieg
Na tym etapie tekstu jest już pewnie jasne, że przychylnym okiem spoglądam na Hearts of Iron IV. A może nawet więcej! Tak rzeczywiście jest, ale tylko, jeśli mówimy o samym produkcie. Co innego polityka sprzedażowa.
Wcześniej Europa Universalis IV zwiastowała nowy marketingowy kierunek szwedzkich sztukmistrzów strategii. Zaroiło się od dodatków, oj, zaroiło! A teraz Hearts of Iron IV już w dniu premiery oferuje edycje specjalne z paroma drobnymi rozszerzeniami.
Innymi słowy – mamy wersję Biedaków, Średnio Zamożnych, Dzianych... Hm... Chyba one nazywają się jakoś inaczej, ale ogólna logika jest ta sama. Szkoda, że w ten sposób potraktowano klientów. Ale jak można było się nie skusić na takie rozwiązanie, kiedy sama struktura gry podrzuca pomysły, żeby tutaj sprzedać osobno parę czołgów, a tutaj wydusić parę groszy za garść celów narodowych?
Oczywiście, wydawanie edycji kolekcjonerskich czy specjalnych to powszechna praktyka i nie mam nic przeciwko temu. Jednak czymś innym jest dorzucenie gadżetu, a czym innym wycięcie z gry paru fragmentów i policzenie za nich dodatkowo.
Tyle w dniu premiery, a co będzie dalej? Zobaczymy, ale prognozuję prawdziwą nawałnicę. Taką, która zawieje do sklepów setki produktów oznaczonych trzema literkami „DLC”.
Ani kroku w tył
Każdy ma takie Hearts of Iron, jakie mu odpowiada. Jedni powiedzą, że ich ulubiona część to Hearts of Iron II, inni wskażą „trójkę”, a jeszcze innym do gustu najbardziej przypadnie cieplutkie Hearts of Iron IV.
Wynika to z faktu, że ta seria nieprzerwanie posiada status poligonu. Każda część wnosi od siebie coś nowego. Ale jednocześnie, kiedy już uda się idealnie spleść rozgrywkę w jednym miejscu, powolutku rozplata się ona w innym.
Hearts of Iron III przypominało wygrzebany ze strychu aparat, który wymaga nie lada umiejętności i czasu, ale zdjęcia wychodzą nim doskonałe. Jej następczyni to raczej nowoczesna lustrzanka.
Wszystko jest prostsze, szybsze, ale talent też nie pozostaje bez znaczenia. No, i fotki są pierwsza klasa!
W mojej opinii Hearts of Iron to seria zupełnie unikatowa, a „czwórka” stanowi na tę chwilę jej szczytowe osiągnięcie. Twórcy znacząco przesunęli granice rozgrywki i zapewnili nam doświadczenia, jakich jeszcze nie mieliśmy.
Tyle ode mnie. Ostatnie zdanie należeć będzie, rzecz jasna, do całej rzeszy fanów. To oni krzykną do Paradox Interactive: „Nie tą drogą! Takiego Hearts of Iron nie chcemy!” albo też „Kierunek słuszny! Ani kroku w tył!”. Czas pokaże, jak potoczy się ta historia.
Ocena końcowa:
- znacznie ulepszona grafika
- drzewka decyzji narodowych
- nowe jednostki i technologie
- opcje planów operacyjnych
- przyjaźniejszy użytkownikowi interfejs
- drobne niedopatrzenia utrudniające sterowanie
- dość irytująca polityka sprzedażowa
- Grafika:
dobry plus - Dźwięk:
DOBRY PLUS - Grywalność:
super
Komentarze
3