Aparat wbudowany w LG Nexus 4 zaskoczył nas jakością obrazu. Co prawda nie była ona rewelacyjna, ale bardzo przyzwoita i satysfakcjonująca. W LG Swift G mamy większą rozdzielczość sensora, aż o 5 Mpix, aczkolwiek nie napawało to nas od razu nadzieją na lepsze zdjęcia. Od razu mogliśmy za to stwierdzić, że interfejs aparatu oferuje sporo różnych ustawień. Nie powiemy, że jest on lepszy niż standardowy interfejs Androida z Nexusa 4. Jest inny, podobny jak interfejs w aparatach Samsunga czy Sony.
W interfejsie znalazły się praktycznie wszystkie potrzebne ustawienia dla typowo automatycznej cyfrówki. Szkoda, że liczba niektórych ustawień jest sztucznie ograniczona. Przykładem jest czułość ISO, która jest dostępna dla wartości 100,200 i 400 oraz Auto. Jednocześnie wiemy, że aparat w słabym oświetleniu stosował czułości rzędu 1600-2000 ISO, czyli o dwa stopnie wyższe. Nie ustawimy również manualnie balansu bieli, a szkoda, bo w niektórych sytuacjach, gdy mamy czas, a są trudne warunki, ręczna korekta znacząco poprawiłaby kolorystykę.
Mimo tych narzekań interfejs LG Swift G w praktyce identyczny, jak w testowanych LG Swift L9 jest bardzo przyzwoity. Na pochwałę zasługuje możliwość dostosowania listy skrótów do najczęściej wywoływanych funkcji aparatu. Dzięki temu będziemy mieli najpotrzebniejsze opcje jak na przykład nieocenioną korektę ekspozycji (w tłumaczeniu niefortunnie nazwaną Jasność Obrazu), od razu dostępne podczas kadrowania. Bez konieczności zagłębiania się w menu aparatu.
Spust migawki w LG Swift G jak już wspominaliśmy, dostępny jest, jako dotykowy przycisk lub poprzez naciśnięcie jednego z przycisków regulacji głośności.
Zdjęcia
Zdjęcia wykonane aparatem w LG Swift G oceniamy pozytywnie. Jakość obrazu jest podobna w całym kadrze bez słabszych miejsc i spadku jakości na brzegach kadru. Zdjęcia nie są dramatycznie lepsze niż w Nexusie 4, na co miłośnicy megapikseli bardzo by chcieli liczyć, aczkolwiek jest różnica na korzyść testowanego modelu. Na pierwszy rzut oka miękki obraz podczas wyświetlania sugeruje, że są one mniej ostre i szczegółowe niż podobne fotografie z Nexusa 4, ale to wynik niezbyt mocnego wyostrzania tych zdjęć przez oprogramowanie aparatu.
Przy wystarczającej ilości światła warto skorzystać z trybu seryjnego. Podobnie jak w Blackberry Z10, daje on satysfakcjonujące rezultaty, gdy chcemy uchwycić dynamiczną sytuację, na przykład gołębia lądującego na krawędzi fontanny.
Oprócz trybu seryjnego w menu aparatu znajdziemy również funkcję Time Catch, która wykonuje serię zdjęć tak by część z nich była zarejestrowana jeszcze przed wciśnięciem spustu migawki. Potem możemy wybrać, które fotografie się nam podobają i je zachować.
Funkcja Time Catch
Autofocus działał bez zarzutów.
Widać, że LG pracuje nad jakością obrazu, i choć jeszcze nie osiągnięto poziomu zdjęć z najlepszych fotosmartfonów, to na jakość fotografii nie będziemy narzekać. Jednak chwalić zdjęcia jest łatwo. Istotniejsze jest wypunktowanie tych stron aparatu, które mogą okazać się słabymi elementami.
Praca w słabym świetle to poniekąd słaba strona każdego aparatu w smartfonie niezależnie od tego jak dużą ma on rozdzielczość i jakimi algorytmami przetwarzania chwali się producent. Zdjęcia z LG Swift G są ewidentnie zaszumione przy najwyższych wartościach ISO i przy słabym oświetleniu. Wyglądają podobnie jak zdjęcia z LG Nexus 4. Szumy są jednorodne, choć nie monochromatyczne, co sprawia, że odbiór większości z tych zdjęć na niewielkim ekranie jest dość pozytywny. Najlepiej widać to w przypadku nocnych zdjęć. Niestety już na monitorze czar pryska, daje się zauważyć również problem z prawidłową kolorystyką. To jednak w przypadku wieczornych zdjęć problem nie tylko testowanego smartfona.
Zdjęcie wykonane pod światło poźnym wieczorem.
Gdy wartość ISO nie przekracza 800, a na dodatek będziemy mieli trochę zastanego światła, efekty we wnętrzach są lepsze. O ile oczywiście zadbamy o stabilną podporę by zdjęcia nie były poruszone przy dość długich w takich sytuacjach czasach naświetlania. Ziarnistość fotografii przy dostatecznej ilości światła i podniesionym ISO nie dokucza już tak bardzo jak naturalna w takiej sytuacji, ale spora utrata szczegółów.
Kościół ze światłem zastanym na 1800 ISO.
Kościół w sztucznym oświetleniu na 700 ISO
Tryb HDR to funkcja lubiana i czasem nadużywana przez fotografujących. W przypadku LG Swift G to ostatnie stwierdzenie ma szczególnie duże znacznie. Mówiąc bez ogródek, jakość niektórych zdjęć w trybie HDR rozczarowała nas. Niektórych, bo część z nich prezentowała się dobrze. W przypadku tych problematycznych zwróciliśmy uwagę na dwa mankamenty. Po pierwsze zdjęcia wykonane przy silnym świetle na wprost lub kątowym miały podkręcone, ale brudne kolory tak jakby były wykonywane przez kiepskiej jakości filtr polaryzacyjny. Drugi mankament jest jeszcze bardziej bolesny. W sytuacjach, gdy kontrast sceny jest bardzo duży, w ciemnych partiach dochodziło do solaryzacji obrazu, która objawia się bardzo nienaturalnym wyglądem. Poniżej przykłady dobrze i kiepsko wyglądających zdjęć z LG Swift G.
Ten HDR nie jest najlepszy, ale jeszcze do zaakceptowania.
Tu solaryzacja kompletnie zepsuła cienie.
Panoramy 2D składane są przez smartfona sprawnie i bez większych błędów. Ich rozdzielczość jest wystarczająca do wyświetlania na ekranie smartfona, ale już na większym wyświetlaczu daje się zauważyć słabszą jakość niż pojedynczych zdjęć, która jest nieadekwatna do rozmiaru w pikselach. Mimo to rezultaty są lepsze niż w przypadku LG Nexus 4, a zatem możemy powiedzieć, że mamy postęp.
W LG Swift G nie znajdziemy funkcji panoram sferycznych. A szkoda, bo w Nexusie 4 sprawiła ona nam bardzo wiele radości. To jednak po części wina nie tyle samego LG co nie najnowszej wersji Androida. To nadal Jelly Bean, ale tylko gałąź 4.2 i wyższe oferują panoramę sferyczną. Liczymy, że aparat doczeka się tej funkcji wraz z aktualizacją systemu.
Przednia kamera choć ma 1,3 Mpix wykonuje znacznie gorsze zdjęcia niż tylny aparat. W porównaniu z innymi przednimi kamerami są to jednak nienajgorsze fotografie, choć daleko im do osiągnięć na przykład Samsunga Galaxy S4.
Barbakan okiem tylnej kamery LG Swift G.
To samo ujęcie z przedniej kamery.
Filmy
Naszą opinię możemy zamknąć w kilku zdaniach - filmy rejestrowane przez LG Swift G wyglądają podobnie jak w przypadku LG Nexus 4, z tym że nieco lepiej za dnia, nieco gorzej nocą. Wyświetlone na niewielkim ekranie smartfona wyglądają bardzo dobrze i to nawet w przypadku ujęć nocnych.
Nie łudźmy się jednak, że tak samo będzie na dużym ekranie. Filmy wyglądają przyzwoicie, a większy bitrate w trybie 1080p niż w LG Nexus 4 wynoszący 17 Mbps przynosi niewielkie korzyści. Niewielkie, a w większości przypadków nieistotne, dlatego jakość filmów uznajemy na porównywalną. To, czego brakuje filmom, to wyrazistości i nieco mniejszego kontrastu. Przeostrzony kadr sprawia wrażenie szczegółowego na małym ekranie, za to na większym kłuje w oczy sporymi artefaktami przetwarzania. Problemem przy odtwarzaniu podobnie jak w przypadku Huawei Ascend P2 jest rzeczywista rozdzielczość wideo 1920 x 1088 pikseli, która daje proporcje minimalnie odbiegające od 16:9. By zobaczyć film prawidłowo odwzorowany, trzeba pamiętać, by odtwarzacz umożliwiał wyświetlenie go, w trybie piksel-w-piksel (1:1).
Filmy wykonane w trudnych warunkach oświetleniowych również nie wyróżniają się. Im słabsze oświetlenie tym jest gorzej. Smartfon pozwala skorygować ekspozycje także dla wideo. Za dnia przy dostatecznej ilości światła daje to jeszcze sensowne rezultaty nawet przy oglądaniu na większym ekranie. Za to wieczorne i nocne ujęcia po skorygowaniu ekspozycji wyglądają paskudnie na monitorze. Tylko ekran smartfona jest na tyle pobłażliwy, że decydowaliśmy się na stosowanie czasem korekty.
Podsumowując jakość obrazu filmowego, nie jesteśmy zaskoczeni, ale też nie rozczarowani. Jeden element zrobił jednak na nas pozytywne wrażenie. Jakość rejestrowanego dźwięku stereo, która jest wyjątkowo dobra. Z wyjątkiem sytuacji, gdy wiał silny wiatr, ale to problem dla większości smartfonów i aparatów. Dobre audio poprawiło znacznie ogólne wrażenie, jakie wywołały na nas rejestrowane filmy.