Jak dotąd wąsaty hydraulik był gwarantem świetnej zabawy. Niestety nie w przypadku Mario Tennis: Ultra Smash. Chwila słabości? Mamy taką nadzieje.
- niezła oprawa audiowizualna,; - zróżnicowane areny,; - tryb Mega Battle,; - całkiem niezła grywalność…
Minusy- …która dość szybko spada,; - dość mało dodatkowej zawartości,; - ubogi tryb Online.
Chyba nie ma nikogo kto nie znałby Mariana, wąsatego hydraulika z pociesznym włoskim akcentem. Nie ważne czy interesujesz się grami czy nie wystarczy jedno spojrzenie na czerwoną czapkę z daszkiem i charakterystycznym M po środku by z miejsca, gdzieś z tyłu głowy pojawiło się logo firmy Nintendo. Wszak ten ikoniczny bohater towarzyszy nam już od ponad 30 lat co rusz dostarczając nowej porcji rozrywki na kolejne konsole wielkiego N. Niełatwo sprostać takiej legendzie, choć do tej pory niemal zawsze się to udało. Po zagraniu na Nintendo WiiU w Mario Tennis: Ultra Smash, kolejną odsłonę dość znanej już serii zastanawiam się jednak czy aby dobra passa naszego hydraulika nagle się nie skończyła…
Nie, to niemożliwe. Wolę myśleć, że po prostu każdy może mieć swoją chwilę słabości. Także taki gieroj jak Marian. Ale po kolei...Spytacie zapewne cóż takiego złego przynosi ta gra, że targają mną tak ogromne wątpliwości. Wbrew pozorom nic – Mario Tennis: Ultra Smash wygląda świetnie, brzmi nieźle i dostarcza całkiem miłej rozrywki. Tyle że na krótko, bardzo krótko.
Nie wiedzieć czemu Nintendo postanowiło wyciąć z najnowszej części tej znanej i lubianej serii co ciekawsze rozwiązania i tryby. Niby miało to uprościć rozgrywkę i pozwolić nowym graczom łatwiej wejść do zabawy. Szkoda tylko, że zapomniano przy tym o dotychczasowych fanach tenisa z Marianem, który z radością przenieśliby się z Nintendo Wii bądź 3DS na nową odsłonę gry.
W Mario Tennis: Ultra Smash próżno szukać fabuły. Nie znajdziecie tu też trybu turniejowego z prawdziwego zdarzenia. Zamiast tego możecie jednak spróbować swoich sił w Mega Battle, w którym staniecie w szranki z kolejnymi przeciwnikami, a w czasie meczów raczeni będziecie dodatkowo powiększającymi mega grzybkami . W tym trybie gra błyszczy jeszcze jakimś blaskiem. Dużo szybciej znudzą nam się pozostałe opcje zabawy dostępne w Mario Tennis: Ultra Smash takie jak Classic Tennis, Knockout Challange (coś a’la survival mode) czy Mega Ball Rally. Ten ostatni to zresztą bardziej mini gra polegająca na odbijaniu piłki niż rozbudowane wyzwanie.
Oczywiście w każdej chwili możemy też pograć z żywym przeciwnikiem, czy to w trybie kanapowej konfrontacji na jednej konsoli czy też sięgnięcia po sparingpartnera do sieci. Niestety ten drugi tryb w Mario Tennis: Ultra Smash jest wyjątkowo mało przyjazny nie pozwalając za bardzo na dobór przeciwników choćby z puli własnych znajomych. Być może dlatego chętnych do tego typu zabawy w czasie moich testów było jak na lekarstwo.
Złego słowa nie powiem natomiast o przygotowanych miejscówkach – niby jest ich tylko 9, ale rządzące na nich odmienne zasady całkiem nieźle uatrakcyjniają zabawę. Przynajmniej do czasu gdy poznamy je wszystkie. Potem grywalność Mario Tennis: Ultra Smash spada na łeb na szyje. Nie zrozumcie mnie źle, samo rozgrywanie meczów tenisowych jest całkiem przyjemne, ale wyraźnie brak im głębi i czegoś co spowodowałoby, że nie możemy oderwać się od telewizora. I nie pomaga tu nawet wsparcie dla figurek Amiibo. Niby trenowanie własnych bohaterów daje jakąś tam frajdę, ale i tak z czasem nuda coraz mocniej wyziera spod tej kolorowej otoczki. Szkoda, bo liczyłem na coś znacznie, znacznie lepszego.
Ocena końcowa:
- przyjemna, bardzo kolorowa oprawa graficzna
- niezłe udźwiękowienie
- tryb Mega Battle
- całkiem niezła grywalność
- ...która dość szybko spada
- stosunkowo mało dodatkowej zawartości
- ubogi tryb Online
- Grafika:
dobry - Dźwięk:
dobry - Grywalność:
słaby plus
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!