Kilka lat temu przestałem modernizować swój stacjonarny komputer. Zbiegło się to w czasie z zakupem pierwszego laptopa – wspominanego z łezką w oku, poczciwego HP Compaq nx6110. Duży pecet kurzył się pod biurkiem, odpalany był w zasadzie tylko do gier. Jako ostatnie gry przeszedłem na nim Doom III i Quake IV, potem spaliła mi się karta graficzna. Hm… no dobra, ja ją spaliłem, robiąc zwarcie podczas pomiaru napięć testowanego akurat zasilacza. Tak czy inaczej fajny, pasywny GF 6600 wyzionął ducha, przełożyłem kabel monitora do grafiki zintegrowanej na płycie i tak już zostało. Pisanie tekstów i korzystanie z internetu było o niebo wygodniejsze na laptopie – czy to w fotelu, czy na kanapie, a najbardziej podobały mi się ciepłe, letnie wieczory na tarasie. Laptop okazał się sprzętem, który zmienił mój sposób korzystania z komputera: nie nadawał się do gier, więc przestałem grać, co najwyżej tłukąc czasem w jakieś miodne starocie pokroju Baldurs Gate, Master of Orion II czy Wizardry 8. Jednak pracowałem już tylko na laptopie, czasem korzystając z dobrodziejstw trybu dwumonitorowego.
Po kilkunastu miesiącach nx6110 został zastąpiony przez nieco lepszy, ale w sumie podobny HP Compaq nx7400, a ten z kolei przez nastepnego HP-ka, już z serii Pavilion – model dv6610ew na dwurdzeniowym Athlonie, mający 2 GB pamięci i trochę lepszą matrycę niż moje poprzednie notki. Pograć w nowe gry nadal się nie dało, ale już po podpięciu zewnętrznego monitora mogłem w miarę komfortowo obrabiać zdjęcia, bo przecież lustrzanki produkują coraz to większe pliki graficzne, a mobilny Celeron w HP nx7400 słabo sobie radził z ich przetwarzaniem.
W miarę upływu czasu poczułem jednak, że fajnie byłoby czasem zagrać w coś nowszego, niekoniecznie w Crysisa, ale już taki Wiedźmin kusił mnie mocno… Nie było jednak mowy o powrocie do komputera stacjonarnego. Moim nowym sprzętem musiał być laptop spełniający ściśle określone wymagania, które sprecyzowały się w miarę testowania w redakcji benchmark.pl kolejnych notków:
- Cicha praca i chłodna obudowa
Po roku obcowania z gorącym Pavilionem miałem stanowczo dość parzącej kolana obudowy i co za tym idzie – stosowania niewygodnych podkładek i podstawek chłodzących. Grzejnikom przebranym w obudowy laptopowe mówię zatem stanowcze NIE, i tym samym zawężam sobie poważnie wybór, ponieważ nowe Paviliony i Delle grzeją się w stopniu przekraczającym granice mojej tolerancji. Jako że od zarania mojej styczności z komputerami wyjące wiatraczki bardzo mnie denerwowały, postanowiłem też, że jeśli już mam wydać sporo kasy na notka, to niech on chociaż nie rozkręca moich nerwów do prędkości 4500 obr./min.
- Porządna matryca o rozdzielczości wyższej niż 1280x800
Nie wiem czy to moje dziwactwo, ale mam alergię na rozdzielczość 1366x768 pikseli – ze względu na stanowczo zbyt małą rozdzielczość pionową. Już 800 pikseli w pionie to za mało, więc postanawiam: matryca musi mieć rozdzielczość 1680x1050 lub 1600x900, musi też przyzwoicie odwzorowywać kolory i mieć ogólną dobrą jakość, ponieważ nie zawsze chce mi się podłączać duży monitor w czasie obróbki mniej ważnych zdjęć. A dobra jakościowo matryca to również lepiej wyglądające filmy i gry. Na tym również mi zależało.
- Wydajny dwurdzeniowy procesor i przyzwoita grafika
Cztery rdzenie (czyli Core i7) to na dzisiaj lekka przesada, bo gry i programy jakoś nie kwapią się do korzystania z tylu wątków, zadowalając się dwoma jądrami. Skoro pokazały się na rynku laptopy z Core i5, błędem byłoby kupowanie dzisiaj Core 2 Duo. Może nie tyle ze względu na wydajność, ale na nowszy proces technologiczny 32 nm i wszelakie konsekwencje z tego wynikające. Co do grafiki – mierzyłem w średnią półkę wydajnościową, zakładając że nie muszę grać w najnowsze, wymagające FPS-y, a w preferowanych przeze mnie RPG-ach liczy się przede wszystkim miodność, więc nie muszę grać na ustawieniach High.
- Lekki, zgrabny – z grupy notków z ekranem 15"
To wymaganie zostało zweryfikowane przez życie – mimo długotrwałych poszukiwań nie znalazłem takiej 15-tki, która spełniałaby powyższe wymagania. Postanowiłem więc: OK, niech będzie 17 cali, ale niech to nie waży 5 kg.
Pozostałe cechy nie były już tak ważne, ale na pewno liczył się ciekawy wygląd, wytrzymała konstrukcja, precyzyjny touchpad i wygodna klawiatura. Jak każdy współczesny model mój laptop musiał też mieć czytnik kart SD oraz wyjście HDMI.
Nie zależało mi natomiast na głośnikach – w czasie pracy może mi brzęczeć cokolwiek, a do grania i tak podłączam zazwyczaj dobre słuchawki. Znaczenia nie miała także mocna bateria. Przekonałem się, że niemal przez cały czas używam laptopa w domu, nie sprawia mi też kłopotu kabel zasilający. W czasie testowania różnych multimedialnych laptopów zwróciłem również uwagę, że denerwują mnie przeróżne panele multimedialne, błyskające lampkami i rozpraszające uwagę – mój wymarzony sprzęt nie mógł mieć diodek świecących niczym miniaturowe lasery, wwiercające się prosto w mózg.
Tym oto sposobem wyselekcjonowany został nowy Samsung NP-R780-JS02PL (w skrócie R780), spełniający powyższe wymagania, a kosztujący obecnie około 3400 – 3700 złotych za wybraną przeze mnie konfigurację: procesor Core i5 430M, grafika GeForce 330M, pamięć 4 GB DDR3, dysk 500 GB. Inne modele z tej serii mogą mieć troszkę wydajniejszy (i5 530M) lub słabszy (i3 330M) procesor, są też warianty z mniej wydajną kartą graficzną (GeForce 310M) i mniejszym dyskiem twardym.
Jakie laptopy brałem pod uwagę?
Przede wszystkim zakładałem, że budżet na nowego laptopa to około 3500 zł, a w tej kwocie nie było zbytniego wyboru. Początkowo szukałem wśród laptopów 15-calowych, aby potem skoncentrować się na 17-tkach. Przez pierwsze eliminacje przeszły cztery modele:
HP ProBook 6540b | Co przemawiało za tym laptopem? • Procesor Core i5 i5 430M • Dysk 320 GB i do tego szybki (7200 obr./min) • Rozdzielczość 1600x900 i matryca 15.6’’ LED • Uznana, lubiana przeze mnie firma Zrezygnowałem, ponieważ: • Przeciętna karta graficzna (Radeon 4550) • Tylko przeciętna jakość obrazu • Według opinii użytkowników jest gorący i głośny |
Packard Bell LJ75 | Co przemawiało za tym laptopem? • Wydajne podzespoły – Core i5 430M, Radeon 5650 • Atrakcyjna cena • Duży ekran (17,3", 1600 x 900) • Dobra kultura pracy Zrezygnowałem, ponieważ: • Jednak waga 3,3 kg to trochę za dużo • Brzydki według mnie wygląd • Przeciętna jakość wykonania |
Dell Studio 1749 | Co przemawiało za tym laptopem? • Ładne wzornictwo i wysoka jakość wykonania • Wydajne podzespoły – Core i5 430M, Radeon 5650, dysk 7200 obr./min • Duży ekran (17,3", 1600 x 900) • Dobre wyposażenie • Lubiana przeze mnie firma Zrezygnowałem, ponieważ: • Ostatnie serie Dell Studio były głośne i gorące, stąd moje uzasadnione obawy o kulturę pracy modelu 1749 • Waga 3,2 kg to trochę za dużo |
Lenovo ThinkPad R500 | Co przemawiało za tym laptopem? • Ekran 15.4 cala ze świetną rozdzielczością 1680x1050 • Bardzo solidna budowa • Dobre wyposażenie Zrezygnowałem, ponieważ: • Ma słabą grafikę i procesor poprzedniej generacji • Jednak zbyt drogi, jak na zastosowane komponenty |