Moving Out właśnie powiększyło listę udanych, radosnych gier kooperacyjnych, z którymi świetnie poradzą sobie nawet niedzielni gracze. Ta produkcja czerpie garściami z Overcooked czy Tools Up!, oferując jednak całkiem nową mechanikę i ciekawe wyzwania.
- duża dawka radosnego humoru,; - spore zróżnicowanie dodatkowych misji,; - zyskuje na frajdzie przy co najmniej 2 graczach,; - świetny dla młodszych graczy tryb wspomagany.
Minusy- dość wysoki poziom trudności,; - pojedyncze błędy potrafią mocno irytować,; - z czasem główne misje mogą się znudzić.
Gdyby zupełnym przypadkiem zdarzyło się, że dni lub tygodnie musicie spędzić w zamknięciu z innymi ludźmi, wieloosobowe formy spędzania rozrywki mogą być tym, czego potrzebujecie. Jasne, można rozwiązywać domowe konflikty poprzez mecze w FIFA 20, NBA 2K20 czy walki w Mortal Kombat 11. Czasem jednak lepiej postawić na pozytywny akcent i wspólnie rozwiązywać problemy, w towarzystwie salw śmiechu i dobrej zabawy.
Moving Out, swoją tematyką i częściowo rozgrywką, jest zbliżony zarówno do polskiego Tools Up!, jak i jego pierwowzoru - Overcooked. Co za tym wszystkim idzie – jeśli podobała Wam się którakolwiek z wymienionych gier, to jest duża szansa, że z najnowszą, opisywaną produkcją, polubicie się od pierwszej misji. Zwłaszcza, jeśli macie z kim grać. Bo choć tryb dla jednej osoby jest tu dostępny, to dopiero w towarzystwie Moving Out rozwija skrzydła.
Gdy zamkną przed Tobą drzwi, wejdź oknem!
Pierwsze co rzuca się w oczy po rozpoczęciu przygody z „symulatorem radosnych przeprowadzek”, to totalny luz i humor, widoczne zarówno w dialogach, jak i oprawie audiowizualnej. Dzięki temu nie musimy starannie pakować kartonów, zabezpieczać rogów mebli czy niemal odczuwać ciężaru targanych pakunków.
Czasem wręcz trzeba wyrzucić kanapę oknem, żeby zmieścić się w limicie czasowym, a urywanie kabli od wynoszonych tosterów, telewizorów i lodówek to chleb powszedni. To zresztą nie koniec humorystycznych akcentów - liczne komentarze załogi mówiące chociażby o tym, że klient nie wykupił ubezpieczenia od zamoknięcia mebli w ogrodowym basenie, wywołują szczere uśmiechy na twarzach graczy. I dzięki takim smaczkom przez pierwsze dwie-trzy misje byłem grą Moving Out wręcz zachwycony.
Pierwsze problemy pojawiły się w momencie, w którym chciałem od razu zaliczyć scenariusz „na trzy gwiazdki”. Okazało się bowiem, że poziom trudności jest tu dość wysoki. Jeśli macie tendencje do konfliktów, to z przeprowadzkowym partnerem możecie się przy Moving Out dość szybko pokłócić – o to jak upakować rzeczy na ciężarówce, kto idzie „tyłem” czy też jak najefektywniej wykręcić w przedpokoju, niosąc krótszy koniec narożnej kanapy.
Tryb wspomagany lekarstwem na stres, a misje dodatkowe – na nudę
Niejedną prawdziwą przeprowadzkę mam za sobą i gdy w realnym życiu przenosiłem meble, to często zostawało trochę luzu w przejściu albo jakiś element dało się odkręcić – w końcu, jeśli coś do domu weszło, to i z niego wyjdzie, prawda? Otóż nie w przypadku Moving Out. Tutaj drzwi są często co do milimetra zgodne z wymiarami kanapy czy stołu, więc jeśli gracze nie współpracują ze sobą i nie wychodzą z meblem pod dobrym kątem, to gra może przysporzyć sporo stresu – tym bardziej, że zegar cały czas tyka, co jeszcze podkręca nerwową atmosferę.
Twórcy chyba zorientowali się, że dla niektórych ważniejsza jest dobra zabawa, niż rzucanie ze złości padami po ścianach i przechodzenie kilka razy tych samych poziomów. Stąd też w grze znalazł się „tryb wspomagany”. Dzięki temu można usunąć część wyzwań – przykładowo, przedmioty znikające po załadowaniu sprawiają, że nie musimy bawić się w „tetrisa” na ciężarówce. Tylko czy to nie zabiera sporej części zabawy, zbytnio ją ułatwiając? Na szczęście każdy może zdecydować, czy woli większe wyzwanie, czy też przejście wszystkich misji bez niepotrzebnych kłótni i nerwów.
Jeśli nauczymy się razem wynosić meble lub uprościmy zabawę, łatwo będzie przebrnąć przez kilka pierwszy misji. A później Moving Out robi się tylko ciekawsze. Kolejne domy, do których zostaniemy wezwani, oferują sporo atrakcji. Dla przykładu w jednym znajduje się spory basen. Jeśli chcemy wyrobić się w czasie, to zamiast biegać dookoła z paczkami, trzeba będzie spróbować przerzucać je nad wodą bez ich zamoczenia.
Z kolei w zimowej chatce, na spadzistym dachu wytworzyła się lodowa zjeżdżalnia, po której, jak łatwo się domyślić, przedmioty szybciej mogą dotrzeć do ciężarówki, niż gdybyśmy musieli biegać z nimi schodami.Te i inne urozmaicenia wpływają pozytywnie na dość wtórną formułę przenoszenia i upychania rzeczy. Z kolei dodatkowe misje, odblokowywane przez wypełnianie celów specjalnych, to już kompletna odskocznia od rutyny.
Przykładowo, w jednym zadaniu rozegramy mecz piłki nożnej, a w innym przyjdzie nam rzucać paczkami do celu… z lecącego samolotu. Ba, znalazła się tu nawet wymagająca małpiej zręczności zabawa polegająca na trzymaniu w rękach paczki i skakaniu po kolorowych wieżach, niczym w grze platformowej z lat 90-tych. Żadna z tych misji nie jest obowiązkowa, ale niemal każda wprowadza dużo świeżości do klasycznych wyprowadzek.
Moving Out – czy warto kupić?
Z doświadczenia wiem, że nawet „hardkorowi” gracze lubią się czasem odprężyć w radosnej, kooperacyjnej zabawie. Co więcej, tego typu produkcje przyciągają też tych, którzy na co dzień stronią od trzymania w ręce gamepada. Można więc bezpiecznie założyć, że Moving Out to modelowy przedstawiciel gatunku, który przypadnie do gustu szerokiej gamie odbiorców.
Właściwie jedyne dwa problemy to początkowa wtórność i wysoki poziom trudności. Ten pierwszy mankament znika już po kilku misjach, gdy odblokowujemy nowe, zróżnicowane tryby. Z kolei aktywowanie ułatwień sprawiło, że przestałem czuć, że jestem w tej grze „do bani”. Mimo problemów, by uzyskać maksymalne oceny misji, Moving Out ciągle budził we mnie dużo sympatii. I z pewnością podobne, pozytywne uczucia będą mieli inni gracze, zwłaszcza Ci kochający wspólną, kanapową zabawę.
Ocena końcowa Moving Out:
- duża dawka radosnego humoru
- spore zróżnicowanie dodatkowych misji
- zysuje na frajdzie przy co najmniej 2 graczach
- świetny dla młodszych graczy tryb wspomagany
- dość wysoki pozom trudności
- pojedyncze błędy potrafią irytować
- z czasem główne misje mogą się znudzuć
- Grafika:
dostateczny plus - Dźwięk:
dostateczny plus - Grywalność:
dobry
Ocena ogólna:
Grę Moving Out: Szalone Przeprowadzki na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od polskiego wydawcy - firmy Cenega S.A.
Oto co jeszcze może Cię zainteresować:
- Tools Up! rzuca rękawice Overcooked - recenzja polskiej gry kooperacyjnej
- Najciekawsze gry do kooperacji
- Najlepsze gry na 2 osoby na jednym komputerze
Komentarze
2Wyglada bardzo fajnie . Uważam że jest na co najmniej dobrym poziomie.
W sumie to jest sukces wlasnie gier nintendo - grafika prosta i oszczędna ale jakosc rozgrywki przyciąga bardzo mocno.