Ratowanie świata, a czasem nawet wszechświata zawsze utrzymane jest w patetycznym tonie. Przygotowaliśmy zestawienie gier, przy których można się pośmiać. Czasem dlatego, że ich twórcy od samego początku chcieli, by te gry bawiły. A czasem codzienność okazuje się zaskakująco zabawna nawet w obliczu zmagań z apokalipsą.
Obok standardowych Easter Eggs, które znajdziemy w niemal wszystkich grach, postaraliśmy się wybrać gry dowcipne, pomysłowe, z humorem inteligentnym, nie zawsze wyrażonym wprost. Ale za to zawsze bardzo wysokich lotów. Bo i twórcy gier komputerowych potrafią się bawić. Zobaczcie sami!
PS Propozycje gier, które powinniśmy uwzględnić w artykule podrzucali także nieocenieni Czytelnicy. Dziękujemy!
Jeśli wszedłeś między kury, musisz gdakać tak jak one... To tylko jeden z wielu przykładów typowo brytyjskiego poczucia humoru, którym wprost emanuje Fable. Oprócz zabaw w przebieranki i różne niecne gesty, ekipa Petera Molyneuksa wykazała się sporą dawką autoironii. Na ekranach docztujących grę możemy przeczytać między innymi refleksje mieszkańców Albionu, którzy są szczęśliwi, że jest tak mało chorób, choć prawie wcale się nie myją, czy legendę o bohaterze pierwszej gry z serii, który po ostatecznym rozprawieniu się z Jackiem the Reaperem - jak podają legendy - dopadł i zabił Mistrza Gildii za notoryczne powtarzanie frazy "bohaterze, poziom punktów twojego życia jest niski".
Żarcików, aluzji i easter eggów nie brakowało we wszystkich grach z serii GTA, choć przy Vice City pracownicy Rockstar Games rozluźnili się zdecydowanie najbardziej. Już sama fabuła, architektura miasta czy poszczególnych budynków wyraźnie nawiązuje do filmu Scarface. O ile jednak ten zabieg wydaje się nie tyle żartem, co pewną koncepcją, to na przykład skorzystanie z usług wirtualnej prostytutki na pewien czas zwiększało ilość punktów życia u bohatera. Vice City skrywało w sobie jednak znacznie szerszą gamę sekretów, a część z nich możemy obejrzeć na poniższym filmiku.
Aż trudno uwierzyć, ale przygody jednego z najlepszych morderców w historii gier wręcz obfitują w rózne żarty. Najnowsza część przygód Agenta 47 pozwala między innymi poczuć się niczym uczestnik któregoś z tanecznych programów telewizyjnych, a główny bohater prezentuje liczne talenty w tej dziedzinie. Oczywiście taniec to tylko początek dowcipów w Blood Money, nie brakuje na przykład armii zombie czy musztrującej armii USA.
Główny bohater Tony Tough to swoista mieszanka absurdu i geniuszu. Mentalnie entujastyczny niczym Wojciech Mann, bystrością ciętej riposty dorównujący Kubie Wojewódzkiemu, a umiejętnościom detektywistycznym... Trudno powiedzieć.
Fajtłapowaty Tony stara się rozwikłać niezwykle poważną sprawę, komentując przy tym otaczającą go rzeczywistość prawdziwą serią dowcipnych uwag. Przygody Tony'ego były jedną z ostatnich przygodówek hołdujących fundamentom gatunku wytyczanym przez produkcje takie jak Larry czy The Secret of Monkey Island.
Film Chłopaki Nie Płaczą - można zaryzykować stwierdzenie - przeniknął do klasyki polskiej komedii. Wydana kilka lat później gra przeszła nieco niezauważona. A szkoda. Kontynuując losy filmowych bohaterów w rewelacyjny sposób piętnowała absurdy... polskości. Odwiedziliśmy rodzime podwórka, bazary, łąki, trafiła się nawet blokada drogowa organizowana przez wkurzonych rolników.
Jeżeli już decydujemy się poruszać termin Easter Eggów, nie sposób pominąć Diablo II. To właśnie z tej produkcji studia Blizzard pochodzi najsłynniejszy tego typu motyw. Tak zwany "Krowi Level", czyli miejsce, do którego dotarli tylko najwięksi wyjadacze opanowanego przez demony świata, zdaniem wielu graczy wcale nie istnieje. Trudno jednak sądzić, by liczne filmiki na YouTube i opowieści opowiadane kolegom w czasach, kiedy jeszcze internet nie był tak powszechny, były tylko wielką grową mistyfikacją.
Nawet w obliczu apokalipsy dobry humor nie opuścił twórców Fallouta. W grach z tej serii istnieje cała lawina rozmaitych aluzji do filmów, książek, seriali i innych dzieł popkultury o postnuklearnej tematyce. Jeśli tylko uważnie będziemy przemierzać pustkowia, możemy natknąć się na... statek ze Star Treka albo Statuę Wolności przywodzącą na myśl film "Planeta Małp".
Tradycjach Easter Eggs w Falloucie przetrwała zresztą "producencką rewolucję", w najnowszych częściach napotykamy na przykład rozbite statki UFO czy zabawne kapelusze rodem z przygód Indiany Jonesa.
W grze Serious Sam jedyne co poważne... to chyba sama nazwa. Zresztą nawet twórcy gry początkowo przyznawali, że powstała ona "na szybko" i głównie po to, by pokazać możliwości silnika, który miał być następnie odsprzedawany. Sam nie szczędzi niewybrednych komentarzy (zupełnie jak sam Duke Nukem we własnej osobie), a przy tym i twórcy nie podarowali sobie kilku żarcików. Podobno w trakcie zabawy niszcząc jedną ze ścian mogliśmy zobaczyć przeciwników grających w... pokera. A gdy główny bohater starał się wybiec daaaaleko poza planszę, twórcy karcili jego przesadne ambicje.
Podobnie jak twórcy Fallouta, również autorzy Half-Life'a wyszli z założenia, że wielka katastrofa o poważnych konsekwencjach to nie powód, by trochę sobie nie zażartować. Dlatego właśnie w trakcie przemierzania gier z serii natrafiamy na "artworki" przedstawiające projekty Gordona Freemana, możemy przywoływać pewnego dziwnego "obcego", eksperymentować z grawitacją, czy natrafić na komputer wyświetlający jakieś dziwne liczby - 4 8 15 16 23 42. Do tego ostatniego tematu powrócimy jeszcze przy okazji Just Cause 2!
Choć humor w Wiedźminie występuje w sporych ilościach, to jednak do gustu wszystkim nie przypadnie ze względu na swój specyficzny, momentami wulgarny styl. Miłośnicy Sapkowskiego oraz mniej wrażliwi na pewno będą jednak zadowoleni z ciętych, ironicznych dialogów, w których liczne nawiązania o zabarwieniu erotycznym tak doskonale budują poziom całej produkcji.
S.T.A.L.K.E.R. to kolejna słynna gra, której twórcy postanowili wrzucić do wielkiego świata kilka wielkanocnych jajek, ale jedno z nich okazało się prawdziwym fenomenem. Otóż podczas przemierzania Zony natrafiamy na zwłoki... Gordona Freemana! To nic, bo obok nich leży jego palmtop z niezwykle interesującą zawartością.
Prawdopodobnie patrząc na powyższy obrazek już się uśmiechnęliście. I bardzo dobrze. Taki to właśnie pocieszny jest bohater gry The Neverhood, jak i cały otaczający go świat. Fajtłapowaty ludzik z plasteliny zmaga się z przeciwnościami losu oraz swoimi małymi-wielkimi problemami, dostarczając graczom całej gamy dobrej zabawy, niczym z popisów najlepszych mimów.
Kolejna w zestawieniu polska produkcja to ukłon w kierunku People Can Fly, którym udało się w swojej strzelance zaimplementować masę internetowych memów oraz wyrażeń z tzw. "slangu podwórkowego". I tak oto z finezją zabijani przeciwnicy giną pod natłokiem kombosów takich jak "ale urwał!" czy "głębokie gardło" - łącznie kilkadziesiąt różnych w podobnym stylu.
Zanim Peter Molyneux zaczął żartować w Fable, udanie żartował w "tycoonach" swojej poprzedniej firmy, Bullfroga. Kwintesencją dowcipu był Theme Hospital, w którym zarządzanie szpitalem zostało w całości sprowadzone do miana groteski. Symboliczna ilustracja chorób pacjentów (na przykład nadciśnienie w postaci niezwykle spuchniętej głowy) bawiły niezmiennie, a gra cały czas zaskakiwała czymś nowym.
Świat, który w zasadzie żyje własnym życiem po prostu nie może być pozbawiony poczucia humoru. Często żarty twórców mają wymiar okazjonalny - na Święta w grze pojawiają się choinki i inne ozdoby świąteczne. Czasem jednak dowcipy mają nieco "okazjonalny charakter". Możemy trafić między innymi na słynny i tak umiłowany przez twórców bunkier z serialu LOST, zakodowane rozmowy z WarCraft III, a także cały cykl nawiązań do Pink Floydów, Indiany Jonesa, Tronu, Gwiezdnych Wojen, Boba Dylana czy... Pokemonów.
Choć obrazek może wprowadzać w błąd, chodzi o pierwsze dwie części przygód Simona, zanim jeszcze stał się Szymkiem Czarodziejem (co swoją drogą było chyba kiepskim żartem polskiego wydawcy). Simon wcale nie był grzecznym chłopcem, a jego naczelną bronią okazywał się bardziej cięty jezyk i riposta niż różdżka. O co było zresztą łatwe w absurdalnym świecie, do któego trafił trochę z przypadku. Sami posłuchajcie!
U graczy z dłuższym stażem już na dźwięk słowa "Larry" usta wykrzywiają się w porozumiewawczym uśmiechu. Gra przygodowa opowiadająca o przygodach podstarzałego lowelasa była prawdziwym hitem. Nie brakowało żartów sytuacyjnych i licznych aluzji, które w dzisiejszych czasach sugerowałyby oznaczenie PEGI 18+ (ale wszystko w granicach dobrego smaku). Seria Larry ostatecznie zakończyła swój żywot w 1996 roku, w przyszłości doczekując się dwóch bardzo nieudolnych "kontynuacji".
Ekipa Remedy tworząc przygody Maksa Payne'a w jakiś sposób musiała kontrastować mroczną atmosferę i smutną historię bohatera. Udało jej się to znakomicie. Przygody Maksa wprost epatują rozmaitymi aluzjami - czy to delikatnych szczegółów pomiędzy obiema częściami, czy nawiązaniami do innych produkcji, z odtwarzaniem dialogów z Grand Theft Auto włącznie.
Jeśli mówimy o humorze w grach, koniecznie trzeba wspomnieć o serii Monkey Island. To właśnie ona pokazała, że w grach można, a nawet trzeba sobie żartować. Pokazała też jak daleko można pójść w tych kpinach. Guybrush Threepwood stał się w zasadzie jednym z głównych archetypów bohatera gier przygodowych, a sama seria - w dużej mierze dzięki niemu - na zawsze przeniknęła do klasyki. W 2009 roku The Secret of Monkey Island doczekała się odświeżonej wersji.
Nie darowali sobie twórcy Half-Life'a, nie odpuścili autorzy World of WarCraft, ale prawdziwym rozmachem popisali się producenci Just Cause 2. Trudno jednak o lepsze środowisko do odtworzenia wyspy z serialu LOST (Zagubieni), jeśli nie tropikalny archipelag. W trakcie przemierzania ogromnego świata Just Cause możemy rozbić się na takiej wysepce, a nawet spotkać tam znajomy (tak, tak) bunkier.
A na koniec idealny przykład gry od samego początku do końca pogodnej, która wprost tryska humorem adekwatnym do gustów zarówno najmłodszych, jak i ich rodziców. Jako burmistrz miasta musimy zmierzyć się z niezwykle poważnymi problemami - pożarami, tornadami, nalotem kosmitów, ale też na przykład tym, że dzieci w podstawówkach buntują się przeciwko wcinaniu brokułów (i trudno im się dziwić).
Komentarze
28Tu raczej chodzi o Diablo jedynkę. Widziałem parę screenów z rzekomym krowim levelem, ale jak dla mnie to fejki.
Bardzo trafne ;)
Ziben ziben aj lulu ziben ziben ainz zwei drei ... :D masakra ;D
-A dlaczego kuźka wchodzi w piczkę?
Nie no... tego nie pamiętam :D