Chodź, pomaluj mój Fiat
Gdy będziemy chcieli odpocząć od wyścigów i kolejnych ekranów ładowania lub jeśli po prostu początkowe auto będzie już zbyt słabe, przyjdzie nam odwiedzić garaż. Ten etap gry jest już na szczęście wykonany bez zarzutów. Nie każdy musi zgodzić się ze sposobem modyfikacji, który udostępnili twórcy, ale spełnia on swoje założenia, pozwalając zarówno na wizualne, jak i mechaniczne dopasowywanie auta do swoich preferencji.
Równocześnie w naszym garażu może stać do pięciu samochodów. Każdy z nich pomalujemy według własnego uznania, wykorzystując rozbudowane narzędzie do modyfikacji wizualnych. Paleta kolorów łącznie z odcieniami i nasyceniem daje praktycznie nieograniczone możliwości, a duża liczba wzorów naklejek i układanie ich warstwami sprawia, że naprawdę można popuścić wodze wyobraźni i wyjechać na ulice niepowtarzalnym i przykuwającym oko cudem techniki.
Przyznam szczerze, że miejscami czułem się jednak nieco oszukany. Do wielu wozów z wyższej półki nie ma bowiem części zamiennych. Podczas gdy w podstawowej Hondzie Civic zamontowałem nowe progi, zderzaki i światła, kupiony w późniejszym etapie model Porsche nie pozwolił mi prawie na nic, poza montażem spoilera, który nijak ma się do sylwetki tego konkretnego pojazdu.
Mam też zastrzeżenia co do modelu zniszczeń. Gdy już starannie odpicujemy nasz samochód w warsztacie, wystarczy jedno spotkanie z ulicznym słupem, bądź przypadkowy, szarżujący kierowca, by na lakierze pojawiły się rysy, a maska fruwała w powietrzu. Uszkodzenia nie mają absolutnie żadnego wpływu na osiągi pojazdów, więc osobiście całkowicie bym z nich zrezygnował.
Poza wyglądem, mamy też wpływ na modyfikację możliwości mechanicznych samochodów – ten aspekt jest mocno rozbudowany. Do wyboru mamy ogrom części, takich jak zawieszenie, hamulce, filtr powietrza czy opony podzielone według przyczepności. Kupowanie kolejnych usprawnień pozwala nam nie tylko na zwiększenie podstawowych osiągów, ale na własny, manualny tuning, dzięki któremu dokładnie dostosujemy prowadzenie auta do swoich preferencji. Co ważne, zmiany takie jak dostosowanie siły hamowania czy poziomu ciśnienia w oponach rzeczywiście wpływają na prowadzenie. Choć model jazdy pozostaje zręcznościowy, to graczy nieco bardziej świadomi swoich rajdowych potrzeb znajdą tu pole do popisów.
Ventura Bay – to miasto widać, słychać i czuć
W nowym Need for Speed trafiamy do sporego miasta, podzielonego na parę dzielnic. Mamy tu zróżnicowane tereny – od wąskich uliczek, wymagających ostrożnej jazdy, przez górskie serpentyny, wręcz wymuszające driftowanie, po szerokie autostrady, umożliwiające rozwijanie szalonych prędkości. Każdy rodzaj terenu czy zabudowań jest pełen szczegółów, świateł, neonów i drobiazgów.
Grafika stoi na wysokim poziomie, a płynność animacji ani razu nie została zachwiana przez ewentualne zacięcia czy znaczący spadek ilości klatek na sekundę. Co prawda, przy dociskaniu pedału gazu i włączaniu nitro, nie widzę i nie czuję efektu rozmycia, który wciskał mnie w fotel w Underground, jednak nie jestem w stanie powiedzieć, żeby cokolwiek w aspekcie wizualnym było wykonane źle. Światła miasta migają przed oczami, gdy mkniemy ulicami, dym roztacza się wokół auta podczas kręcenia bączków, a czerwono-niebieskie rozbłyski podpowiadają, że za nami pojawił się kolejny rywal.
Nieco więcej mam do zarzucenia udźwiękowieniu. O ile odgłosy wydawane przez pojazdy są realistyczne i różnią się między poszczególnymi modelami, o tyle muzyka w ogóle nie przypadła mi do gustu. Jeśli Wam również dobrze jeździło się przy mocnych kawałkach z Underground, to obecne w tej części elektroniczne klimaty niestety nie sprawią, że będziecie chcieli docisnąć gaz do dechy. Ścieżka dźwiękowa jest jednostajna, co dla wielu będzie wielkim minusem, a dodatkowo przewijanie utworów zostało mocno ograniczone. Co gorsze wgranie własnych kawałków jest tu zupełnie niemożliwe.
Need for Speed – lepsze jest wrogiem dobrego
Do nowej części mocno wyeksploatowanej już serii podchodziłem z dużą dozą optymizmu. Liczyłem na zręcznościową grę wyścigową i pod tym względem ani trochę się nie zawiodłem. Need for Speed przykuwa do ekranu na długie godziny, także za sprawą sporej liczby dostępnych wyzwań i możliwości ich powtarzania, w celu pobicia rekordu swojego i znajomych. Mimo, że zadania są mocno powtarzalne, to każde wciśnięcie gazu uruchamia głos mówiący: „no, dalej, pokaż na co stać tę maszynę”.
Należy jednak uświadomić sobie, że to nie jest kolejny Underground. W grze z 2003 roku podobało mi się to, że wchodziłem do niej na parę minut, błyskawicznie wybierałem wyścig, przechodziłem go, po czym bez zastanowienia kupowałem jedyną dostępną, nową część do samochodu. W Need for Speed z tego roku, wałęsamy się po mieście, odkrywając porozrzucane po nim nagrody, porównujemy wozy i części, by później wybrać jeden z wyścigów z dość sporej listy. Dostaliśmy większą wolność, ale odbyło się to kosztem dynamizmu.
Mimo wszystko, uważam jednak, że warto w ten tytuł zagrać. Jeśli tylko jesteśmy w stanie przymknąć oko na dużo małych niedogodności, będziemy się dobrze bawić. Do tego Need for Speed jest otwartym projektem – twórcy wciąż dorzucają darmowe aktualizacje z poprawkami i niewielkimi dodatkami. Zabawy może być więc jeszcze więcej. Już w obecnej formie, jeśli tylko skupimy się na tym, co w grze najlepsze – czyli na nieskrępowanym rajdzie ulicami miasta – możemy świetnie się bawić przez długie godziny.
Ocena końcowa:
- niezły, zręcznościowy model jazdy
- dużo wyzwań w pięciu jasno nakreślonych stylach
- dobra oprawa wizualna
- duże możliwości zmiany wyglądu pojazdów
- spora grywalność
- małe zróżnicowanie trybów gry
- brakuje wielu elementów znanych z poprzednich części
- grać można tylko po podłączeniu do sieci
- brak możliwości szybkiego wejścia do wyścigu
- męcząca ścieżka dźwiękowa
- Grafika:
dobry plus - Dźwięk:
dostateczny plus - Grywalność:
dobry
Komentarze
26Hmmm, uprzedzenie do EA, czy doświadczenie ???
Hmmm......
Ocena zdecydowanie zawyżona, subiektywna recenzja.
To właśnie jest na plus.
Od kiedy to wymyślili (nie pamiętam Carbon lub Undercover) to gra traciła już potencjał. Fajnie jest dojeżdżanie do miejsca, gdzie jest wyścig, bo takie [TAB] było po prostu "lamerskie" .
Chcecie by był to Underground, a narzekacie na coś czego kiedyś nie było.
Ta Wasza "wada" jest dla mnie PLUSEM .
Ogólnie gra jest na + ,ponieważ w końcu powoli do twórców przemawia rozum i dziura w budżecie :P , bo zaczęli słuchać i robią coś dla ludzi.
Autor pisze, autor nie czyta =).