Podobnie jak w przypadku pierwszej generacji, jakość wykonania obudowy Touch po prostu zachwyca. Nawet wnikliwe oględziny nie zmieniają tego stanu. Mamy do czynienia z urządzeniem, którego obudowa nie jest łączona przy pomocy śrubek – identycznie jak w przypadku iPod Classic czy Nano. Spodnia część playera, podobnie jak w innych iPodach, wykonana została z lustrzanego, polerowanego metalu.
Niestety wystarczy tylko dotknąć palcem obudowy, a pozostaje na niej nieszczególnie uroczy odcisk. Co gorsza, odciski mnożą się w tempie zastraszającym. Wygląd spodu nieco psuje czarny „punkt” w prawym górnym rogu. Ów narożnik pełni funkcje anteny dla bezprzewodowego modułu Wi-Fi. W porównaniu z Touch pierwszej generacji, antena została nieco pomniejszona.
Przód prezentuje się bardzo elegancko. Ciemnografitowa ramka okalająca ekran w Touch 1G została zastąpiona srebrzystym metalem. Czy jest to zmiana na lepsze? To już kwestia osobistych odczuć. Wyświetlacz LCD zakryto cienką, szklaną powłoką. Stukając w nią palcem można odnieść wrażenie, że jest to wysokiej jakości plastik, ale tak nie jest – podobnie zresztą jest w przypadku biurkowych iMaców. Najlepsze jest jednak, to że szklana powłoka jest wysoce odporna na zarysowania. Po przeszło dwutygodniowych próbach, noszeniu w kieszeni, nie powstała ani jedna rysa. Nawet ślady, że coś miało styczność z powłoką.
Nie ma jednak róży bez kolców. Spód iPod Touch 2G jest bardzo podatny na zarysowania. W tej kwestii nie zmieniło się nic w porównaniu do 1G. Noszenie odtwarzacza w jednej kieszeni z plikiem kluczy, portfelem wykonanym z twardej tkaniny, na pewno szybko zniszczy srebrzystą powierzchnię. W trakcie testów nie udało mi się uniknąć zarysowania spodu.
Choć producentowi udało się obniżyć wagę nowego iPoda, to trudno tu mówić o spektakularnym sukcesie. Ledwie 5 gram różnicy można określić zmianą nieodczuwalną. Touch 2G to urządzenie, o którym trudno zapomnieć gdy włoży się go do kieszeni luźnych spodni.
Wyświetlacz LCD to jedna z największych atrakcji. W porównaniu z iPod Touch 1G jego parametry nie uległy zmianie. Dotykowy ekran o przekątnej 3.5-cala i rozdzielczości 480 na 320 pikseli to dość rzadkie zjawisko. Nie zapomnijmy o jeszcze jednym szczególe. Urządzenie może pobierać dane o „dotyku” z dwóch pól jednocześnie. Dlatego w zasadzie powinno mówić się o „wielodotykowym ekranie” - multitouch screen. Ma to dość istotne znaczenie dla obsługi urządzenia ale o tym w dalszej części tekstu.
Jakość obrazu? 163 piksele na cal kwadratowy umożliwiają odwzorowanie naprawdę szczegółowego obrazu. Widać to w przypadku statycznej fotografii, a także w trakcie odtwarzania plików wideo. W zasadzie trudno cokolwiek zarzucić odtwarzaczowi. Niewiele gorzej ma się sprawa kątów widzenia. Osoba siedząca obok nas bez większych problemów obejrzy wideo z Youtube lub wewnętrznej pamięci odtwarzacza. Brak wyraźnych przekłamań kolorów to kolejna zaleta ekranu.
Sporą zaletą Touch 2G jest znacznie wydłużony czas działania urządzenia na jednym ładowaniu akumulatora. Zasilanie zintegrowano w postaci płaskiego akumulatora litowo-jonowego. Niestety nie udało mi się ustalić jaka jest jego pojemność. Poszukiwania choć zawzięte nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Jedno co na pewno wiadomo, to fakt że baterii nie da się wymienić w „normalnych” warunkach.
Przez normalne rozumiem możliwość samodzielnej wymiany ogniwa po 2-3 latach gdy straci ono swoje pierwotne właściwości. Tu niestety użytkownik będzie musiał odesłać urządzenie do serwisu. Oczywiście jeśli mamy „złote rączki” sami możemy przy pomocy odpowiednich narzędzi otworzyć obudowę. Dobre źródła podpowiadają mi, że jest to wykonalne lecz wymaga odpowiedniej wprawy i sporej cierpliwości. Naturalnie gwarancja nie przewiduje samodzielnych napraw.
W porównaniu do iPod Touch 1G, „dwójka” działa wyraźnie dłużej. Do pełnego naładowania akumulatora potrzeba aż 4 godzin, jednak już po 2 godzinach możemy mówić o „napełnieniu” ogniwa aż w 80%. Czas ładowania nie jest powalający ale przekładając to na czas działania wychodzi nam stosunek 9:1 w przypadku odtwarzania plików audio oraz 1.5:1 w przypadku wideo. To całkiem sensowne proporcje, które o dziwo sprawdzają się w praktyce. Oczywiście korzystając z odtwarzacza w „normalny” sposób (trochę muzyki, trochę wideo, internetu, itp.) trudno wyliczyć jednoznaczny czas działania. Można jedynie powiedzieć, że iPoda możemy spokojnie doładowywać raz na kilka dni.
Oczywiście w zestawie otrzymujemy przewód USB do zasilania iPoda z komputerowego gniazda. W razie potrzeby możemy dokupić dedykowany zasilacz Apple – mowa tu o zwykłej „przejściówce” ze zmiennych 230 volt na stałe 5V.
Sporą niespodzianką po wyjęciu iPoda z gustownie zaprojektowanego opakowania, był... Brak możliwości uruchomienia odtwarzacza. Apple wymyśliło wyjątkowo niemiłą niespodzianką dla wszystkich niecierpliwych użytkowników którzy już po wyjściu ze sklepu chcieliby zobaczyć jak działa to „cacko”.
Otóż nic z tego. Pierwsza zabawa z urządzeniem wymaga od nas podłączenia iPoda do komputera. Co ważne musi to być komputer z zainstalowanym programem iTunes. Ten można – uwaga- pobrać jedynie ze strony Apple.com. W zestawie nie otrzymujemy płyty CD. Podsumowując: nie masz stałego łącza, nie korzystasz z iPod Touch 2G – przynajmniej na początku.
To co w dużej mierze stanowi o sukcesie iPhone i Touch, to bardzo intuicyjny i przejrzysty interfejs użytkownika. Wszystkie funkcje są łatwo dostępne, dobrze opisane. Menu jest tak skonstruowane, że już po kilku chwilach poruszamy się po nim bez większych przeszkód. Obsługa za pomocą dotykowego ekranu to strzał w dziesiątkę. Brak opóźnień, płynnie animowane przejścia ekranu, to kolejne zalety urządzenia.
Warto jeszcze wspomnieć, że podobnie jak w przypadku iPod Touch pierwszej generacji, nowy model nadal nie pozwala na wykorzystanie pamięci Flash do przenoszenia plików – tzw. dysk wymienny. Dostęp do pamięci urządzenia jest ograniczony i możliwy jedynie poprzez iTunes. W Eksploratorze Windows podpięty do komputera Touch jest niewidzialny.