Dobre, sprawdzone rozwiązania to często połowa sukcesu. Dlatego Pagan Online, mocno inspirowany serią Diablo, dodając do tego garść interesujących pomysłów i intrygującą mitologię, może być dokładnie tą grą hack’n’slash, jakiej graczom potrzeba.
- Ładna, komiksowa grafika,; - ciekawi bohaterowie z mocno różniącymi się umiejętnościami,; - szybka, dynamiczna rozgrywka,; - widowiskowe animacje i efektowne ataki,; - szybkie i wygodne wskoczenie do rozgrywki i zarządzanie postaciami poprzez wspólny hub (pantheon),; - ciekawie skonstruowany system rozwoju postaci i tworzenia przedmiotów,; - wciągająca pogoń za coraz lepszym wyposażeniem,; - intrygujące tło fabularne.
Minusy- natłok akcji nie pozwala nadążyć za pędzącą fabułą,; - sztuczne podbijanie tempa przechodzenia misji poprzez różnego rodzaju zabiegi (np. uciekający czas na otwarcie skrzynki z łupem),; - klawiszowe sterowanie postacią (WSAD) i niektórymi atakami nie zawsze bywa precyzyjne,; - niektóre rozwiązania wymagają jeszcze sporego dopracowania,; - już teraz widać miejsca, w których mogą (ale nie muszą) pojawić się mikropłatności.
Czołgowy gigant, firma Wargaming, dwoi się i troi by przestać się kojarzyć wyłącznie z World of Tanks. Stąd próby, całkiem udane zresztą, wypłynięcia na szerokie wody czy to poprzez utrzymane w podobnej konwencji World of Warships czy też remake legendy pośród strategii – Master of Orion: Conquer the Stars. Oczywiście, po drodze zdarzyło się też kilka projektów, które nie zakończyły się tak pomyślnie jak początkowo mogło się wydawać (choćby słynne Total War: Arena), ale Wargaming wydaje się tym nie zrażać.
I dobrze, bo dzięki temu pojawiają się coraz to nowe, ciekawsze pomysły, nad którymi firma ta chce objąć piecze. Tak właśnie stało się z Pagan Online, nowoczesnym hack’n’slashem, który według twórców miał być miksem dungeon crawlera i gry z gatunku MOBA. Ile z tych obietnic zostało możemy przekonać się już teraz, bo gra właśnie dziś trafiła do wczesnego dostępu.
Na tę chwile ciężko jeszcze stwierdzić czy Pagan Online odniesie spektakularny sukces i wkroczy dumnie do rankingów gier, by zasiąść tam dumnie obok Diablo III. Wszak projekt ten wciąż jest rozwijany. Wczesny dostęp pokazuje jednak dobitnie, że potencjał tu jest, i to spory. Pytanie tylko czy uda się go wykorzystać. Jeśli jednak ta sieciowa produkcja odniesie sukces, jest bardzo prawdopodobne, że będzie wspierana przez ładnych kilka lat. W końcu kto, jak kto, ale WG zna się na modelu „gra jako usługa”.
Mroczny, brutalny świat pogańskich wierzeń
Już sam tytuł Pagan Online, jak i chwalenie się „przedchrześcijańską mitologią” i czasami „przedbiblijnymi” jasno pokazują, że twórcy bardzo mocno stawiają na fabułę rozpisaną dookoła potężnych, pradawnych bóstw. Przyznam szczerze, że choć nie do końca znam się na tej tematyce, to już od obejrzenia filmiku wprowadzającego poczułem intrygujący klimat. To może się udać - w końcu Kratos z God of War ma swoich fanów, w czym więc mieliby być gorsi słowiańscy, równie wojowniczy bogowie?
Podczas pierwszego uruchomienia gry mamy do wyboru tylko 3 bohaterów – beserkera Kingewitcha, maga krwi Anye oraz tanka o imieniu Istok. Później, już w czasie gry możemy odblokowywać jeszcze 6 innych, ale na start musi nam starczyć ta trójka.
Nam, podczas redakcyjnych rozgrywek udało się „przetestować” dwóch męskich gierojów (Michał i Jakub zdecydowali się na Istoka, ja zaś wybrałem Kingewitcha). I choć ciężko powiedzieć, by bohaterowie gry prezentowali się szczególnie odkrywczo (Kingewitch z miejsca kojarzy się z barbarzyńcą z Diablo II), to jednak twórcom Pagan Online należy się punkt za próbę oryginalnego podejścia do mocno wyeksploatowanych realiów fantasy.
To co się liczy to historia, która skupiona jest wokół powrotu bogów na Panteon i walki z atakami coraz to śmielej poczynających sobie demonów. Czy może być lepszy pretekst do krwawej sieczki? Bo tej w Pagan Online nie brakuje.
Wściekle atakujące nas fale wrogów to tutaj norma. Na szczęście każdy z herosów ma całkiem pokaźny wachlarz ataków, dzięki któremu na ekranie co rusz rozgrywa się krwawa masakra, podkręcana jeszcze widokiem rosnących punktów zadawanych obrażeń.
I właściwie tak jest przez pierwsze kilkadziesiąt minut zabawy – radosna, niemal niczym nie zmącona sieczka. Mogłoby się wręcz wydawać, że Pagan Online to miła, prosta, odstresowująca zabawa. Biegamy sobie po różnych ścieżkach w danej lokacji, młócimy pojawiające się potwory, zbieramy pozostawiony przez nich łup i sprawdzamy czy czegoś nie wymienić w obecnym ekwipunku.
I nagle bach, dostajemy potężne lanie, od któregoś z kolejnych bossów, bo przestaliśmy zwracać uwagę na otoczenie, pasek zdrowia i pozostałe nam mikstury leczące. Pagan Online wcale nie jest taki prosty jak mogłoby się początkowo wydawać.
Warto zauważyć, że niemal zawsze jesteśmy tu w centrum bitwy. Nie ma więc czasu na odejście i wywabianie pojedynczych wrogów. Zamiast tego, trzeba przyswoić sobie zdolność obsługi kilku umiejętności specjalnych, których ilość, częstotliwość użytkowania i sekundowe odliczanie do ponownego naładowania przywodzą na myśl dynamikę gier MOBA, takich jak League of Legends czy Heroes of the Storm.
Jeśli więc jesteście w stanie w ciągu sekundy uruchomić tarczę, posłać grom w odległego przeciwnika, uciec od ciosu z dystansu i rzucić młotem w grupę biegnących demonów… to w Pagan Online poczujecie się jak w domu.
Co ciekawe, twórcy zdecydowali się tu na wprowadzenie mechaniki, która na konsolach znana jest jako „twin-stick shooter”. Za sterowanie odpowiadają w tym wypadku klawisze WSAD, myszka zaś służy do celowania i wymierzania ciosów.
W związku z tym, możliwe jest zręczne lawirowanie między hordami przeciwników i rozdzielanie kolejnych obrażeń. Ba, „możliwe” – to jest wręcz konieczne! Kolejne, teleportujące się na naszą pozycję różnorodne bestie, wymuszają ciągły ruch i sprawność zarówno ofensywną, jak i defensywną.
Tym bardziej, jeśli postawimy sobie za cel wykonanie wyzwań pobocznych, takich jak chociażby ukończenie zadania bez korzystania z mikstur leczących albo chcemy zebrać łup z ukrytej gdzieś w lokacji skrzyni, wyposażonej dodatkowo w licznik czasu. Po jego upłynięciu skrzynia zamyka się na dobre.
To diabelne action RPG
Przyznam szczerze, że w grach takich jak Diablo, gdzie elementy RPG mieszają się z szybką dynamiczną sieczką, zawsze pociąga mnie możliwość zbierania coraz to lepszego ekwipunku. Tylko w taki sposób mogę odczuć, że kierowana przeze mnie postać staje się coraz potężniejsza.
I to właśnie ten patent przyciągnął mnie na dłużej chociażby do wydanego niedawno Tom Clancy’s The Divison 2. Pagan Online też to ma, choć kolekcjonowanie sprzętu i zarządzanie nim tak aby przyniosło to widoczną zmianę w prowadzonej postaci jest nieco zbyt mało czytelne. Owszem, przedmiotów wypada od groma, ale statystyki większości z nich są do siebie tak podobne, że dość opornie przychodzą wszelkie zmiany. A przynajmniej tak to wygląda po pierwszych kilku misjach.
Dużo lepiej przedstawia się sytuacja rozwijanych umiejętności, których drzewko jasno pokazuje co zyskujemy po wykupieniu któregoś z ulepszeń. Chciałoby się tylko by samych zdolności było więcej, ale możliwe pojawią się później, jak to we wczesnym dostępie bywa.
Z kolei tworzenie przedmiotów z odnalezionych surowców oparto o… kostkę. Brzmi znajomo? Ano właśnie. Nie mówię, że to źle, wszak jeśli czerpać wzorce, to od najlepszych. W Pagan Online wypada to całkiem nieźle. Tylko grafika czerpie bardziej z Torchlight i Blizzardowego World of Warcraft, niż Diablo. Nie każdemu może się podobać taka feeria barw.
Pagan Online – czy warto kupić?
Pamiętajmy, że jak na razie Pagan Online udostępniony został jedynie we wczesnym dostępie. To zaś oznacza, że spora część elementów gry jest jeszcze zablokowana. Dotyczy to także zapowiadanej sieciowej kooperacji, która ma być nieodłączną częścią rozgrywki. Nie da się zaprzeczyć, że wspólne granie ze znajomymi, przechodzenie kampanii i mierzenie się z licznymi wyzwaniami dodatkowymi, może być zdecydowanie tym co skłoni graczy by sięgnąć po Pagan Online. Może też znacząco przedłużyć żywotność gry.
Zarówno ja, jak i Michał Grązka, wiemy już, że chętnie powrócimy do świata Pagan Online, gdy tylko zapełni się on graczami. Tym razem jednak będziemy bardziej uważnie przyglądać się fabule gry. Obecnie duży nacisk postawiony jest na akcję i dynamiczne misje, przez co wypowiadane przez bohaterów potoki słów znikają gdzieś w tle i nie do końca wiadomo, o co w tej wojnie bogów z demonami chodzi. A szkoda, bo może to być naprawdę ciekawa opowieść.
Jesteśmy jednak dobrej myśli – Pagan Online uczy się od najlepszych, oferuje satysfakcjonującą walkę, spore emocje i całą masę sprzętu do zebrania. To naprawdę może się udać. Jeśli więc lubisz słowiańską mitologię i kochasz hack’n’slashe możesz już teraz dać grze szansę. We wczesnym dostępie Pagan Online jest tańszy, a w miarę dodawania nowych elementów jego cena będzie tylko rosła. Tak czy siak, warto obserwować ten projekt, bo może powstać z niego co naprawdę niepowtarzalnego.
Pagan Online okiem zblazowanego cynika
Jakub Jakubowicz
Inspiracje w świecie gier to normalka. A produkcje wzorowane na hitach Blizzarda to już norma. Nic więc dziwnego, że trafia się kolejna, ale tym razem wykonana tak dobrze, że ma sporą szansę tu i ówdzie przebić oryginał. Oto bowiem, znany z World of Tanks, Wargaming wziął Diablo III i ulepił z niego własną gęś znoszącą złote jaja. W każdym razie tego można oczekiwać, bo potencjał tej produkcji jest ogromny (także na częstsze sięganie do naszego portfela, bo mimo zapewnień o braku mikropłatności, jakoś trudno mi w to uwierzyć).
Pagan Online, w przeciwieństwie do klasyka Blizzarda, nie udaje, że chodzi o jakąś jednoosobową erpegową (w źródłowym znaczeniu tego skrótu) kampanię, ale wali prosto z mostu: masakrujemy hordy przeciwników, nabijamy ekspa, odblokowujemy nowe elementy. No i pięknie, Diablo III v. 2.0. Dodatkowo skorzystano z konsolowych doświadczeń Blizzarda. Co za tym idzie, finalna wersja Pagan Online ma koncentrować się na koopie, a sterowanie jest wyraźnie inspirowane dwoma gałkami pada.
Zresztą, do tego ostatniego nie mogłem przywyknąć, co jeszcze bardziej podkręcało dla mnie i tak już całkiem spory poziom trudności (no właśnie, bo w trzecim Diablo narzekaliśmy na za niski – praca domowa odrobiona!). Choć w Pagan Online gra się wyśmienicie, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że to gra wyzuta z jakichkolwiek emocji. Ot, wystudiowana i dopieszczona maszynka, którą z powodzeniem mógłby zaprojektować dobrze napisany algorytm. Doceniam, ale raczej nie spędzę przy tej produkcji tysięcy godzin. Choć wierzę, że niejeden fan gatunku hack’n’slash uzależni się od niej na dobre. Moja wstępna ocena: 3,5/5
Ocena wstępna Pagan Online
- ładna, komiksowa grafika
- szybka, dynamiczna rozgrywka
- ciekawi bohaterowie, z mocno różniącymi się umiejętnościami
- widowiskowe animacje i efektowne ataki
- szybkie i wygodne wskoczenie do rozgrywki i zarządanie postaciami poprzez wspólny hub (Panteon)
- ciekawie skonstruowany system rozwoju postaci i tworzenia przedmiotów
- wciągająca pogoń za coraz lepszym wyposażeniem
- intrygujące tło fabularne
- natłok akcji nie pozwala nadażyć za pędzącą fabułą
- sztuczne podbijanie tempa przechodzenia misji poprzez różnego rodzaju zabiegi
- niektóre rozwiązania wymagają jeszcze sporego dopracowania
- już teraz widać miejsca, w których mogą (ale nie muszą) pojawić się mikropłatności
Komentarze
6:)))
I oczywiście.... "[...] zbroje co najśmieszniejsze nie podnosimy z ziemi czy coś, tutaj nawet nie ma czegoś takiego jak ''pancerz'' dla postaci, jedynie co możemy zrobić żeby nasza postać wygladala inaczej to kupic skina do niej XD"