Od dziś zawsze noszę gotówkę. Sytuacja z Biedronki mnie nauczyła [OPINIA]
Płatności bezgotówkowe miały być ułatwieniem dla klientów i sprzedających. Nie zawsze tak jest, a ostatnia awaria płatności daje mocny argument, by gotówkę mieć zawsze przy sobie. Dla bezpieczeństwa i wygody.
Żyjemy w XXI wieku, więc dziś niewielu wyobraża sobie płacenie za zakupy gotówką. Mogłoby się wydawać, że dużo wygodniejszą formą jest korzystanie z karty płatniczej, szczególnie że nawet fizycznie nie musimy jej nosić ze sobą – wirtualną kartę możemy podpiąć do taniego telefonu lub dobrego smartwatcha.
Dla mnie to duże ułatwienie. Przykładam kartę, przy większych sumach muszę potwierdzić operację za pomocą kodu PIN i gotowe – w ułamek sekundy należność jest transferowana z mojego konta do sprzedawcy. Nie przejmuję się liczeniem banknotów, wydawaniem sławnego grosika czy gromadzeniem sterty monet w grubym, niewygodnym portfelu. Przy okazji czuję się bezpieczniej, bo skradzioną kartę mogę szybko zastrzec.
Czy aby na pewno to takie wygodne rozwiązanie? Mam wątpliwości. Przykładów można znaleźć wiele, ale dzisiejsza awaria Banku Pekao S.A., o której napisał mój kolega Karol Kołtowski z dobrychprogramów, daje solidny argument, że noszenie gotówki nie tylko ma sens, ale także może zaoszczędzić sporo nerwów. Zacząłem się poważnie zastanawiać, czy nie nosić ze sobą gotówki. Zawsze. Na wszelki wypadek.
Awaria w Biedronce. Ludzie w szoku
Tak się złożyło, że sam na własnej skórze doświadczyłem awarii banku podczas porannej wizyty w Biedronce. Wybrałem produkty, podszedłem do kasy i… zonk - transakcja odrzucona. Spróbowałem ponownie i to samo. Mam konto w drugim banku, więc spróbowałem drogą kartą. Sukces? No właśnie nie – płatność drugą kartą też została odrzucona (uprzedzając domysły - tak, Wirtualna Polska przesłała wynagrodzenie).
Szybko się okazało, że to poważniejszy problem i nikomu nie „przechodzą” płatności kartą. Ludzie nie wiedzieli, skąd wynika problem, więc zaczęli się denerwować, a nerwy kierować w stronę kasjerek. Co prawda u mnie było w miarę spokojnie, a obsługa zaczęła informować o awarii, ale nie wszędzie tak było - wystarczy spojrzeć na komentarze na socialach sklepu, gdzie rozgoryczeni klienci zaczęli skarżyć się na obsługę (trochę jakby celowo zaczęli prankować klientów, by tracili czas). Poniżej kilka przykładów (pisownia oryginalna).
no właśnie, dlaczego klienci nie są informowani o awarii przez głośniki? bo wtedy pójdą do innego sklepu, a tak to będąc już przy kasie po odczekaniu 0,5h w kolejce nie będzie się im chciało i prościej już będzie jednak podejść do bankomatu? bardzo brzydko, Biedronka, takich technik pseudo-manipulacji to my nie lubimy
- pisze Agnieszka
Nie można płacić kartą, ani bankomatu nie ma a gotówki nie noszę. Zero informacji na sklepie, cały koszyk towaru musiałam odłożyć na półki.
- pisze Beata
Promocję promocjami ale jak się idzie do Biedronki w Gowarzewie woj. Wielkopolskie robi zakupy i dowiaduje po 40 min że nie można płacić karta to się odechciewa takich sklepów, żadnej informacji na wejściu, nic nie widu nic nie słuchu, kierownik zmiany do "zmiany" Nie polecam! .
- pisze Miłosz
Wygrała gotówka. Kto miał ze sobą gotówkę, mógł zapłacić za zakupy. Może nie tak wygodnie, jak za pomocą „plastiku”, ale mógł kupić to, po co przyszedł. Pozostali musieli wypłacić gotówkę z pobliskiego bankomatu lub po prostu odejść bez zakupów. Przy okazji denerwując się, tworząc niepotrzebny chaos, a pewnie też nierzadko psując plany na sobotę. Aż boję się pomyśleć, jak wyglądała sytuacja w innych punktach, gdzie nie ma bankomatu w pobliżu.
Miarka się przebrała. Zacznę nosić gotówkę
Nie zrozumcie mnie źle – płatności bezgotówkowe są sporym ułatwieniem i na pewno będę z nich korzystać w przyszłości. Nie mam zamiaru nosić ze sobą „kilogramów” drobnych czy odliczać banknotów. Dużo wygodniejszą (i bezpieczniejszą!) formą jest używanie karty lub po prostu telefonu z NFC.
Płatności bezgotówkowe nie są idealne, a słabą stroną systemu są awarie (lub po prostu planowane przerwy w działaniu usług płatniczych). Inna sprawa to to, że nadal nie wszędzie można płacić bezgotówkowo – małe sklepiki, miejskie ośrodki sportowe czy po prostu kościoły bardzo często akceptują tylko gotówkę (tak, czekam na moment, kiedy będę mógł przekazać ofiarę w kościele za pomocą terminala).
Sytuacja z Biedronki skłoniła mnie do przemyśleń. Noszenie gotówki jest niewygodne, ale wbrew pozorom takie rozwiązanie może być niezbędne. Tak na wszelki wypadek. Żeby zaoszczędzić nerwów. Od dzisiaj zacznę nosić ze sobą również gotówkę, oprócz telefonu z NFC.
Dajcie znać, jakie macie przemyślenia na ten temat i czy nosicie ze sobą gotówkę (a może nadal jest to dla was dominujący środek płatniczy).
Komentarze
64Fakt - kartą jest szybciej o jakieś 20 sekund bo tyle trwa mniej więcej podanie pieniędzy i wydanie reszty...
Ale gotówka nigdy nie była "awaryjna" jak płacenie kartą.
Dodatkowo - pół anonimowość...
Pół bo sklep ma też kamery i spokojnie można dojść kto i co kupował...
ps. Dziś były dwie awarie w dużych bankach...Więc jednak lepsza gotówka !
Coraz więcej jest też miejsc gdzie gotówką nie zapłacisz. Co ciekawe również małych sklepików czy punktów usługowych.
Teraz sobie wyobraźcie że nie ma prądu, jest jakaś awaria globalba, katastrofa, wojna i nawet gotówka wam nie pomoże bo fabryki stoją, nie ma produkcji, transportu żywności ani nawet ogrzewania itp. Leżymy i kwiczymy bo UE zlikwidowało rodzinne gospodarstwa, już nawet na wsiach nie potrafią żywności wytwarzać bo często całe wsie to już miastowi co sie z miast wyprowadzili na obrzeża i wioski podmiejskie.
Do tego zlikwidowali piece na drewno czy kominki, ci co mają pompy ciepła leżą, klimatyzatory leżą, piece na eko-groszek - leżą, ci co na gaz mają też leżą.
Szansa że ludzie na Podlasiu przeżyją co mają zwykłe opiece na drewno i jeszcze potrafią sobie kiełbasy zrobić czy szynki uwędzić, zakisić własnych ogórków cvzy kapusty itp.
Naprawdę nikt tego nie dostrzega, czy nie widzicie, że ta nasza cywilizaja jest krucha jak szklany balonik ?
Eurokraci na pewno już stracili z pola widzenia takie niebezpieczeństwa, oni od tych konserwantów mają mózgi wypalone już więc lecą jak te barany na własną zgubę ale my powinniśmy to dostrzegać i nie dać się tak zniewalać.