PlayStation odwołuje prezentacje PS5, a ja mam wrażenie, że znów ktoś w kierownictwie Sony odetchnął z ulgą
Sony wyraźnie nie ma szczęścia z PlayStation 5. Najpierw pandemia koronawirusa, teraz zamieszki w USA – słowem, za każdym razem coś psuje ich plany. Niby nie zależy to od nich, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że tym razem nowej PlayStation wszystko przychodzi z trudem.
Zapowiedź pierwszej prezentacji PlayStation 5 ponownie rozpaliła wyobraźnie graczy. W końcu, po tylu miesiącach spekulacji mieliśmy zobaczyć i nową konsolę i przygotowywane na nią gry. Koniec z prześciganiem się na teraflopy, koniec z cyferkami ze specyfikacji i wygłaszaniem peanów na temat zalet dysku SSD. Nareszcie mieliśmy dostać dokładnie to co powoduje, że w dniu premiery konsoli z uśmiechem na ustach biegniemy do sklepu po swój egzemplarz.
„Mieliśmy”, bo niestety nie dostaniemy. Znów na świecie coś poszło nie tak i Sony odwołało prezentację „The Future of Gaming” na 3 dni przed jej terminem. Powód? Chyba jasny – protesty i zamieszki w USA. I choć decyzja ta wydaje się w pewnym stopniu zrozumiała, wszak amerykański rynek jest dla Sony niezwykle ważny, to jednak trudno dziwić się zniecierpliwieniu fanów, którzy coraz bardziej czują się wodzeni za nos. No bo ile można czekać na pokazanie konsoli? O konkurencyjnym Xbox Series X wiemy już przecież dużo więcej.
Pieniądze lubią ciszę, a biznes lubi poranki
Może i to powiedzonko nie końca pasuje do obecnej sytuacji, ale jest w nim sporo prawdy. Szczególnie w owych porankach. Nietrudno zgadnąć, że Sony, po pierwszym pokazie PlaStation 5, bardzo chciałoby z przytupem zaznaczyć swoją obecność następnego dnia wchodząc na pierwsze strony gazet i rozpętując burzę w mediach elektronicznych. O PS5 powinni mówić wszyscy, nawet Ci, którzy do tej pory nie ekscytowali się tą konsolą.
Teraz, gdy na amerykańskich ulicach wrze, raczej trudno byłoby się przebić przez spowodowany tym szum informacyjny. A przynajmniej taki los spotkałby pewnie PlayStation 5 w pochłoniętym swoimi problemami USA. Ktoś powie pewnie teraz „no ale przecież świat nie kończy się na Ameryce”. I choć zabrzmi to nieco okrutnie, jest w tym trochę racji.
Na świecie non stop coś się przecież dzieje i jak dotąd nie przeszkadzało to ani w premierach nowych sprzętów ani tym bardziej w ich zapowiedziach. Nawet pandemia koronawirusa, poza odwołaniem imprez masowych pokroju targów E3, Pax czy Gamescom, nie wpłynęła aż tak znacząco na branżę gier. Owszem, premiery takich hitów jak The Last of Us Part II czy Ghost of Tsushima zostały przesunięte, ale koniec końców opóźnienie okazało się nie tak znaczne jak początkowo sądzono.
Jasne, kryzys wciąż może odcisnąć swoje piętno na branży gier, ale jak na razie elektroniczna rozrywka trzyma się całkiem nieźle. Gry wciąż się sprzedają, konsole znikają ze sklepowych półek, a my wszyscy znacznie chętniej spędzamy czas przed monitorem czy telewizorem bawiąc się w nowe i stare tytuły. Czy w obecnej sytuacji, gdy nie wiemy co zdarzy się za chwilę, bo przecież druga fala zachorowań wisi w powietrzu, kolejne opóźnienia w pokazaniu światu PS5 ma więc jakikolwiek sens?
Tajne przez poufne
Pamiętacie pierwszą prezentację PlayStation 4? Pomijając niedawną, dość nudnawą prelekcję Marka Cerny o wyższości dysków SSD w PS5, wszystko odbywa się bardzo podobnie. W 2013 roku też najpierw pokazano nam nowe kontrolery, a dopiero później, podczas czerwcowej konferencji na E3, zaprezentowano ostateczny wygląd PS4 i szykowane nań gry.
W przypadku nowej generacji Sony powtarza więc znany schemat podkręcania emocji. Problem w tym, że obecnie ta strategia nie za bardzo się sprawdza. Dlaczego? Bo sytuacje zmienił Microsoft, który znacznie wcześniej rozpoczął promowanie swojej nowej konsoli ujawniając, już w grudniu zeszłego roku, wygląd Xbox Series X.
Brak reakcji ze strony Sony spowodował, że konkurencja przejęła inicjatywę. I choć ujawnienie nowego pada do PS5 nazwanego DualSense na nowo rozbudziło naszą wyobraźnie, to jednak i to, z perspektywy czasu, wydaje się lekko spóźnione. Poirytowanie graczy niechęcią Sony do dzielenia się dalszymi informacjami o PlayStation 5 dostrzegli zresztą także analitycy rynkowi, którzy na majowej konferencji z inwestorami zapytali kierownictwo Sony o działania związane z promocją nowej konsoli
Dość enigmatyczna odpowiedź, która wówczas padła („…wyniki będą wszystkim..”), może sugerować, że japoński gigant albo jest niesamowicie pewne obranej strategii… albo nie do końca wie jak to wszystko ze sobą poskładać. Jest też jeszcze jedna możliwość - że na ostatniej prostej Sony napotkało jakieś nieoczekiwane problemy bądź zaskoczone mocą Xbox Series X musiało ponownie zagonić inżynierów do pracy.
Niestety, odwołanie tak ważnej konferencji mającej postawić przysłowiową kropkę nad „i” w projekcie PlayStation 5 i uciąć ewentualne spekulacje co do premiery oraz ceny nowego sprzętu tylko pogłębia tę niepewność. A irytacja fanów konsol japońskiego giganta rośnie.
Przyznam szczerze, że sam mam bardzo mieszane uczucia co do decyzji o odwołaniu imprezy, która przecież miała odbyć się wyłącznie w Sieci. Wszak jeszcze niedawno słyszeliśmy, że Sony zdecydowało się przyspieszyć konferencje bojąc się przecieków z fabryk, które już ponoć produkują nowe konsole. Czy teraz nie ma już tego niebezpieczeństwa? Jakby nie patrzeć, coś takiego może przecież pokrzyżować całą misternie budowaną strategię.
A może tak naprawdę Sony ma olbrzymie obawy co do reakcji graczy na cenę nowego urządzenia? Może stąd te doniesienia, że na niektórych rynkach lokalne oddziały firmy zachęcają do skupienia większej uwagi na marketingu PlayStation 4, bo konsola nowej generacji w momencie jej premiery będzie tam bardzo droga. Oczywiście, to wszystko tylko gdybanie. Nie da się jednak nie zauważyć, że spora część graczy jest już tą całą sytuacją z PlayStation 5 mocno zmęczona otwarcie wyrażając swoje niezadowolenie.
PlayStation 5 – to kiedy ją zobaczymy?
Rok 2020 raczej nie zapisze się złotymi zgłoskami w historii. Już tyle się zdarzyło, że odwołanie pokazu PS5 nie powinno aż tak nikogo zdziwić. Co prawda mnie zaskoczyło, a nawet początkowo rozdrażniło, ale teraz, gdy ciśnienie nieco opadało, bardziej martwi mnie niepodanie nowego terminu prezentacji PlayStation 5. Zostawia to bowiem zbyt duże pole do niepotrzebnej interpretacji – a co jak wywoła to lawinę i konsoli nie zobaczymy w tym roku?
Jakby nie patrzeć, w perspektywie mamy przecież prawdopodobieństwo dalszego ciągu pandemii i wynikających z niej problemów. Na tę chwilę Sony znów wystawia naszą cierpliwość na próbę. Oby tylko to co w końcu zobaczymy warte było czekania.
Oto co jeszcze może Cię zainteresować:
- PS5 kontra Xbox Series X – specyfkacje, że aż szczęka opada... od ziewania
- Koronawirus paraliżuje branżę gier
- Specyfikacja PlayStation 5 ujawniona! Konsola jest słabsza niż Xbox Series X
Komentarze
29W USA ludzie postradali rozum. A już na pewno zwolennicy Demokratów. Choć część republikanów już też sięgnęło intelektualnego dna.
To nie była zapowiedz prezentacji playstation 5 tylko pewnych elementow specyfikacji. Dalej nie kumam czemu mowisz o tym ze to miała byc prezentacja ps5.
9 teraklopsową konsolą wyżyłowaną do 10 tera? Nic dziwnego że taka obsuwa jest im na ręke.
Pewnie jak jeszcze wypalą z ceną konsoli która będzie nadspodziewanie droga przez ten dysk SSD, to tylko patrzeć jak sie w internecie znowu na nich wyleje szambo.
Od początku dziwiłem się, że ten termin prezentacji czerwcowej nie został wcześniej przesunięty. Chyba redaktor nie docenia jaki wpływ na odbiór PS5 może mieć premiera TLOU2. Podejrzewam, że znane portale branży gier video z niecierpliwością przygotowują się do lukrowania.
Po dotychczasowych akcjach MS od grudniowej premiery uważam , że niestety nie wykorzystali szansy. Podstawowy powód: gry. Wśród kupujących konsole 15% mocniejsze bebechy doceni znikoma ilość klientów.