Na fali rozpoczynającej się sądowej batalii pomiędzy producentem Humvee, a Activison podpowiadamy o co jeszcze można pozwać twórców Call of Duty.
- wciągająca opowieść,; - wyraziste postaci, z którymi można się utożsamić,; - niektóre lokacje w kampanii są bardzo nastrojowe,; - wartka akcja, momentami wciskająca w fotel,; - niezła grafika i oprawa dźwiękowa,; - fanom pierwszego Call of Duty może zakręcić się łezka w oku,; - nowa, ciekawa mapa trybu zombie.
Minusy- tryb wieloosobowy to tylko lekko zmodyfikowana powtórka z poprzednich części CoDa,; - kolimatory przy drugowojennej broni i inne „perły” rozgrywki sieciowej,; - groteskowy tryb „Wojna” dla wielu graczy,; - łudzące podobieństwa do pierwszego Call of Duty i nawracający efekt deja vu,; - brak prawdziwie innowacyjnych zmian względem poprzednich części.
Śmiejcie się, śmiejcie, ale sami powiedzcie – czy może być lepszy cel dla różnych sądowych pieniaczy niż firma odnosząca sukcesy? Historia dowodzi, że jak się komuś coś uda to chwilę później pojawiają się sępy próbujące uszczknąć odrobinę z tej chwały dla siebie. Wystarczy wspomnieć Sony i ich batalię z firmą Immersion o wibracje w kontrolerach DualShock. Z Call of Duty jest podobnie.
Bo choć narzekań na tę serię nie ma końca, to i tak kolejne części rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Trudno się więc dziwić, że inne firmy (i osoby prywatne) bacznie przyglądają się każdej odsłonie i bezlitośnie punktują niedopatrzenia twórców. Dość powiedzieć, że wspominana wcześniej sprawa wykorzystywania wojskowych HMMWV w grach z serii Call of Duty bez odpowiedniej licencji ciągnie się już od jakiegoś czasu.
Przy takim obrocie sprawy, gdy już wszystko jest na sprzedaż, a lokowanie produktu w filmach i serialach to norma warto byłoby zastanowić się gdzie jeszcze dałoby się „skubnąć” od Activision trochę kasy. Skoro twórcy Call of Duty nie kryją się już nawet zapożyczając najlepsze i najbardziej rozpoznawalne kąski z popkultury to czemu by nie.
Pozywamy Call of Duty – nasze propozycje
Na pierwszy ogień idzie Jeep…a właściwie Willys MB. Pojawia się on między innymi w najnowszej części Call of Duty: WWII. A skoro AM General może z Humvee to czemu by nie następcy prawni Willys Corporation – Fiat albo Carrozzeria Viotti. I to Włosi, i to Włosi, więc co im szkodzi.
NASA – za kosmiczne bzdury. Pamiętacie Call of Duty: Infinite Warfare? A słynny lot Szakalem z Ziemi prosto w przestrzeń kosmiczną z prędkością sięgającą 40 tysięcy km/h? Albo strzelanie z broni palnej w stanie nieważkości? Nie wspominając już nawet o wybuchach i odgłosach strzałów w kosmicznej próżni. Ziemska kolonia na Marsie pałająca żądzą zemsty na swojej ojczystej planecie to przy tym pikuś.
„Wróg u bram” to świetny film. Zgodzi się z tym chyba każdy kto go widział. Tym większy zonk, gdy zobaczy się jak Treyarch, twórcy Call of Duty: World at War, postanowili „oddać hołd” temu obrazowi dosłownie kopiując jego początek. Zresztą dalej nie jest wcale lepiej, bo słynna scena w fontannie pełnej trupów i strzelaniem do Niemców też tu jest. Ciekawe jak na to zareagowało Paramount Pictures.
Zrzynek z filmów było oczywiście więcej, ale pozwólcie że nie będę się już pastwił na twórcach Call of Duty za brak samodzielności. Za bardzo…bo o misji The Gulag z Modern Warfare 2 wspomnieć nie sposób. Kojarzycie słynną scenę z Twierdzy rozgrywającą się w więziennej łaźni? No to tutaj mamy jej kopię. Udaną, bo udaną, ale wciąż kopię. Ot taki mały plagiacik.
Call of Duty potrafi też mocno zajść co poniektórym za skórę. Przykład? Misja „No Russian” na lotnisku w Federacji Rosyjskiej. Masakra cywilów, w której bierze udział Amerykanin to dla rosyjskich graczy niemal zniewaga. To samo można powiedzieć o zniszczeniu wieży Eiffla w Call of Duty: Modern Warfare 3. Skoro nasi rodacy mogą czuć się obrażeni, gdy pozwala im się wcielić się w Niemców w II-wojennych strategiach i zaatakować Polskę podczas kampanii wrześniowej to czemu Francuzi albo Rosjanie nie mogą wyrazić swojego sprzeciwu….na przykład malutkim pozwem?
Zresztą do tego worka dorzucić można i obrońców zwierząt – przecież w Call of Duty strzelało się już nie tylko do psów, ale i tresowanych hien.
A skoro przesuwamy się już w kierunku tych bardziej absurdalnych pozwów (jakby dotychczasowe, te które faktycznie znalazły się w amerykańskich sądach takie nie były) nie sposób nie zaproponować takiego rozwiązania producentom lin do wyciągarek montowanych w śmigłowcach. Jakby nie patrzeć nie zostały one stworzone po to by wieszać na nich ludzi, prawda?
A co powiecie na pozew Jacka Danielsa za możliwe skojarzenia głównego bohatera Call of Duty: WWII (Ronald „Red” Daniels) z nazwą tej dość znanej whiskey? Albo lepiej spójrzcie na następne zdjęcie – czy nie przypomina Wam ono czasami iPada? Apple nie o takie rzeczy toczyło prawne batalie…
Co by nie mówić, papier przyjmie wszystko, amerykańskie sądy najwyraźniej też skoro ich mury widziały już znacznie większe absurdy. Jeśli można powiedzieć, że gra zawdzięcza swój sukces klientom danej marki samochodów to można wszystko.
A może Wy macie pomysły na jakieś ciekawe pozwy? Podzielcie się nimi z komentarzach.
Komentarze
16Antyreklama jest formą reklamy, przyciąga uwagę.