Pomysły zwolenników tej idei jawiły się z początku iście fantastycznie, czym wzbudziły nie tylko zachwyt, ale i niedowierzanie oraz krytykę. Koncepcje zaczęto jednak ostro wdrażać, czym zamknięto usta
Z modnym ostatnio pojęciem cloud computingu miał zapewne do czynienia każdy, kto ma kontakt z komputerami i Internetem. Wiele osób kojarzy o co chodzi z tym całym „przetwarzaniem w chmurze”, jednak sprecyzowanie tego pojęcia sprawiłoby im problem. Nic w tym dziwnego, bowiem definicja cloud computingu jest niezwykle szeroka i technologię tą można postrzegać na różne sposoby. Równie dobrze można byłoby spróbować w kilku słowach precyzyjnie wyjaśnić wszystkie aspekty Web 2.0.
Cloud computing jest koncepcją, zgodnie z którą moc obliczeniowa/dynamicznie skalowane oraz wirtualizowane zasoby udostępniane są za pomocą sieci internetowej. Inaczej mówiąc, przechowywanie aplikacji i danych oraz ich przetwarzanie odbywa się na serwerach, zamiast na lokalnym komputerze użytkownika, co oznacza między innymi brak konieczności instalacji oprogramowania oraz zakupu licencji. To wszystko dociera do użytkownika jako internetowa usługa. „Chmura” która zawiera się w nazwie tej technologii, to wszak nic innego jak Internet, takim bowiem symbolem jest on zwykle oznaczany na wszelkiego rodzaju wykresach. Zgodnie z tym założeniem domowy komputer staje się swoistym terminalem/klientem i nie musi już dysponować dużymi zasobami sprzętowymi.
Taka definicja nie oddaje jednak złożoności tego pojęcia. Cloud computing niejedno ma oblicze i idea ta może być wykorzystana na najróżniejsze sposoby. Znaleźć tu można takie koncepcje wykorzystania jak SaaS (Software as a Service), IaaS (Infrastructure as a Service), czy PaaS (Platform as a Service).
Dzięki przetwarzaniu w chmurze usługodawca może więc dostarczyć całą infrastrukturę informatyczną, platformę programistyczną, bądź po prostu aplikacje. Jedyne co musi robić użytkownik końcowy to w zasadzie… płacić abonament. Wśród zastosowań można wymienić choćby internetowe dyski twarde (GDrive), bezpieczeństwo in-the-cloud (czyli filtrowaniu ruchu w sieci, zanim szkodliwe oprogramowanie dotrze do użytkownika końcowego), platformy do testowania oprogramowania, rozrywkę (OnLive), czy aplikacje użytkowe on-line w rodzaju Dokumentów Google.
(źródło: infreemation.net)
Pomysły zwolenników tej idei jawiły się z początku iście fantastycznie, czym wzbudziły nie tylko zachwyt, ale i niedowierzanie oraz krytykę. Koncepcje cloud computingu zaczęto jednak ostro wdrażać, czym zamknięto usta malkontentom… przynajmniej częściowo. Bo plany są ambitne, ale co z nich wyjdzie, tego jeszcze do końca nie wiadomo. Wedle analiz firmy Gartner, usługa ta będzie potrzebowała co najmniej 7 lat, by w pełni przyjąć się na rynku. Wprowadzenie modelu cloud computing wiąże się one bowiem nie tylko z problemami natury technicznej (nowe centra serwerowe oraz szybkie łącza internetowe), ale i zagrożeniami.
Plusy i minusy
Richard Stallman, jeden z założycieli projektu GNU (zwany żartobliwie świętym IGNUcym) swego czasu powiedział wprost, że cloud computing to głupota, wykreowana przez speców od marketingu, którzy usiłują nam wmówić, że wdrożenie tej technologii jest nieuniknione. Między innymi zwrócił on uwagę na problem udostępniania poufnych danych firmom trzecim i tym samym na utratę nad nimi kontroli.
Zwolennicy cloud computingu ripostują, że ważne dane lepiej przechowywać na bezpiecznych serwerach, niż na trapionych awariami lokalnych dyskach twardych.
World Privacy Forum (organizacja non-profit zajmująca się między innymi problemem bezpieczeństwa danych w Internecie) opublikowała raport o tytule Privacy in the Clouds: Risks to Privacy and Confidentiality from Cloud Computing. Wynika z niego, że obecnie istnieje zbyt wiele niewiadomych dotyczących tego, co może stać się z danymi przechowywanymi w ramach takich usług. Wiele zależy od polityki prywatności dostawcy rozwiązania, jak i prawa obowiązującego na danym obszarze. Dostępu do naszych danych mogą zażądać od usługodawcy choćby agencje rządowe, a on sam może być zobligowany do informowania podmiotów trzecich o aktywności użytkowników.
Konkluzja osób odpowiedzialnych za opracowanie raportu jest taka, że cloud computing wymaga wielu zmian w zakresie ochrony powierzonych dostawcy usług danych, a być może nawet zmian w obowiązującym prawie. Na dzień dzisiejszy przechowywania danych w ramach modelu cloud computing bezpiecznym nazwać nie można, a każdego dnia dochodzą do nas informacje o kradzieży bądź wycieku informacji. Przedsiębiorstwa także mają opory przed powierzaniem swoich tajemnic handlowych firmom trzecim.
(źródło: austinpreneur.com)
Nie można jednak nie doceniać zysków jakie płyną z zastosowania tej koncepcji. Skalowanie środowisk, ułatwienie rozwoju oprogramowania, proste zarządzanie, dzielenie się danymi, ich dostęp z dowolnego miejsca i urządzenia, czy brak konieczności instalacji (co równocześnie rozwiązuje problem piractwa) i aktualizacji oprogramowania, to tylko niektóre pozycje z długiej listy pozytywów. Warto zauważyć, że cloud computing może zmienić także ogólne postrzeganie domowego komputera. Z podstawowej komórki systemowej, może on zostać zdegradowany do roli punktu dostępowego do danych.
Wbrew pozorom idea cloud computingu wcale nowa nie jest. Przetwarzanie w chmurze to nic innego jak powrót do starej koncepcji mainframe’u i terminali. Na drodze do jej rozpowszechnienia stanęła onegdaj nieprzerwanie rosnąca moc domowych maszynek oraz ograniczona przepustowość łącz internetowych. W dzisiejszych czasach, gdy szybkie łącza internetowe w domach nie są już rzadkością, a zapotrzebowanie na moc obliczeniową ciągle rośnie, powrót do tego pomysłu w nieco zmienionej formie nie powinien nikogo dziwić.
Zdecydowaną zaletą usług opartych o model cloud computingu, jest to, że klient nie musi się martwić o techniczne szczegóły, bowiem wszystkim zajmuje się dostawca. Firmy i użytkownicy nie muszą inwestować we własną infrastrukturę ani oprogramowanie, otrzymują dostęp do olbrzymiej mocy obliczeniowej, otrzymują na życzenie środowiska testowe, mogą skalować przestrzeń dyskową i zasoby sprzętowe w czasie rzeczywistym. Jeśli odbiorca potrzebuje większej mocy obliczeniowej, powierzchni dyskowej, czy pamięci, po prostu klika na odpowiednią opcję.