Psy 3. W imię zasad - nowe sztuczki starej sfory (recenzja bez spoilerów)
Kontynuacja kultowych Psów to jeden z najbardziej oczekiwanych polskich filmów roku, i to pomimo że mamy dopiero styczeń. Czy Pasikowski, Linda, Pazura, Dorociński i Frycz sprostali wyzwaniu?
"Psy 3. W imię zasad" to film, który powstał dla fanów. Wiernych fanów. Osób, które znają poprzednie części na wylot. Przerzucają się kultowymi tekstami, które weszły już na stałe do potocznego języka.
"Psy" to jeden z niewielu filmów, które w pełni zasługują na miano kultowych. Trudno mierzyć się z taką legendą, zwłaszcza po tylu latach, ale mając do dyspozycji oryginalną obsadę, reżysera i dobry scenariusz, powinno się to udać. Czy faktycznie tak się stało?
Czasy się zmieniają, ale Franz wciąż robi porządek
Zadowoleni z pewnością będą łowcy smaczków i porozumiewawczych mrugnięć do widza. Nawiązań do poprzednich części jest tutaj mnóstwo. Już od pierwszej sceny, będącej wariacją na temat monologu Sławomira Suleja otwierającego "dwójkę", Pasikowski daje nam do zrozumienia, że znów jesteśmy w świecie Franza Maurera.
Świecie jego zasad, kolegów i wrogów. Starych i zupełnie nowych, gdyż Maurer ma naturalny talent do antagonizowania poznanych osób. Z nim nie ma szarości. Jest albo tak, albo tak. Jak to ujął Wolf w drugiej części: "Albo mnie zabijesz, albo będziesz ze mną pracował". Dwadzieścia pięć lat odsiadki niczego w tym zakresie nie zmieniło.
No może poza tym, że Franz naprawdę nie ma już teraz niczego do stracenia. A że nie ma niczego bardziej niebezpiecznego niż zaszczute zwierzę, doprowadzone do ostateczności, to przebieg zdarzeń łatwo przewidzieć. Będzie się działo.
Wyraźnie czuć jednak, że to już ostatni akt tej historii. Sfora Franza Maurera się zestarzała, podobnie jak on sam. Nie budzi już takiego respektu, a nowe psy, które zajęły ich miejsce, nie mają najmniejszego zamiaru ustąpić im miejsca.
Stara ekipa nie powiedziała jednak jeszcze ostatniego słowa. Może nie szczeka już tak głośno, jak kiedyś, ale nadal potrafi boleśnie ugryźć. A wierność zasadom, wciąż czyni ich groźnymi. Nawet jeśli nikt się tego już po nich nie spodziewa.
W imię sentymentu
Tym, co mnie zaskoczyło w trzeciej części, jest inaczej prowadzona narracja. Zwłaszcza w pierwszej połowie seansu, kiedy akcja toczy się zaskakująco spokojnym tempem. Franz powoli próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Szuka śladów dawnego życia i szybko przekonuje się, że duchy przeszłości podążają krok za nim.
Widz natomiast czeka na moment, kiedy Maurer znów stanie się sobą. Bezkompromisowym, silnym facetem, który zrobi to, co powinno zostać zrobione, a czego inni zrobić nie są w stanie. Prawo prawem, a zasady zasadami. Franz zawsze działał w imię tych drugich, i to się nie zmieniło. Można być pewnym, że będzie stał na ich straży do samego końca. Jego samego lub ich.
Jedno jest pewne, stare rachunki trzeba będzie zapłacić, nie ma od tego ucieczki. A że przy okazji zaciągnie się nowe długi? Cóż, pieskie życie...
Stopczyk? Co wy tam palicie?
No dobrze, ale jak całość wypada? Czy "Psy 3" to dobre kino? Tutaj mam niestety wątpliwości, bowiem mimo że wszystko wydaje się być na miejscu, to słowem, które najlepiej oddaje moje wrażenia w kilka godzin po seansie, jest obojętność.
Film intensywnie stara się grać na sentymencie widza. Scenariusz sprawnie odhacza wszystkie postaci i najbardziej charakterystyczne wątki z poprzednich odsłon, ale efekt końcowy jest taki, że niewiele poza tym pozostaje.
I tu jest właśnie pies pogrzebany. O ile poprzednie części mają swoje miejsce w historii polskiego kina (z różnych względów), to "W imię zasad" zostanie zapamiętane z samego faktu, że w ogóle powstało. Zabrakło tekstów, które zapadłyby w pamięć. Zabrakło nośnego tematu i czytelnego scenariusza, który często trzeszczy w szwach i zmusza do przymykania oka na wiele rzeczy.
Trudno mi było np. zrozumieć, w jaki sposób ostatni niebiorący łapówek policjant może sobie pozwolić na BMW równie wypasione jak to, którym jeżdżą jego skundleni koledzy po fachu. Kobiety na ekranie wciąż pełnią rolę wyłącznie ozdobną, a scena z wielką wymianą ognia wydaje się zbyt przerysowana, jakby jej celem było głównie pokazanie technicznej sprawności reżysera, ekipy i aktorów.
Dlatego jako kolejny film sensacyjny "Psy 3" może i się sprawdzają, gdyż bez dwóch zdań jest to lepsze kino niż to, które serwuje nam Patryk Vega, ale sprostać legendzie się nie udało.
Przyjemnie jest zobaczyć bohaterów mojej młodości w nowej odsłonie, ale sentyment, nostalgia i moda na retro to jednak zbyt mało. Czasem niedopowiedziane historie z otwartym zakończeniem są lepsze niż dopisywanie epilogu na siłę. Dlatego jeśli będę kiedyś chciał powrócić do świata Franza Maurera, będzie to raczej pierwsza część cyklu niż jej kolejne odsłony.
Ocena końcowa:
Warto zobaczyć również:
- Jaki serial, jaki film? Zobacz 8 zwiastunów z minionego tygodnia
- Gdyby Wiedźmin powstał w latach 90...
- Spin-off Gry o tron zadebiutuje dopiero w 2022 roku
Komentarze
9Sam film oceniam jako dostateczny. Można iść dla zaspokojenia ciekawości (po udanych 2 częściach ). Ani świetny Ani nudny. Taki klimat ostatnich filmów gangsterskich. Trochę mniej napięcia, a więcej sentymentu.
Tylko jeden reżyser trzyma poziom od lat - Smarzowski.
Jego filmy oglądam na mniejszym ekranie przy pomocy dvd.
Choć jest jakaś mała iskierka nadziei dla Polskiego kina - to Boże Ciało - chyba jedyny film Polski od lat na jaki bym poszedł do kina...
Uwielbiam jedynkę i dwójkę, ale trójka to max 6/10 :(