To było do przewidzenia. W RAGE 2 znalazło się wszystko co kojarzy się z postapokalipsą i efektowną rozwałką. Mamy tu więc świat rodem z Mad Maxa, klimaty Borderlands, kapkę szaleństwa z Just Cause i wariactwa z Bulletstorm. Całość zaś podlano kolorowym sosem FC 3: Blood Dragon.
- cała masa świetnego strzelania,; - podkręcający tempo zabawy arsenał i umiejętności specjalne,; - mapa wypełniona po brzegi ogromem przeróżnych zadań,; - spora różnorodność terenów – od pustynnych równin, po bagna,; - znakomite widoki i niezłe projekty przeciwników,; - ciekawie prowadzone misje,; - wyczuwalny miejscami klimat Mad Maxa i kilku innych znanych produkcji,; - spora ilość humoru.
Minusy- specyficzna paleta barw nie każdemu przypadnie do gustu,; - nie do końca intuicyjny system zarządzania zadaniami, ekwipunkiem i danymi wywiadowczymi,; - sterowanie na PC wymaga czasami niebywałej zręczności,; - nienajlepszy model jazdy,; - irytujące błędy techniczne i znikający dubbing.
Chyba mało kto spodziewał się powrotu po latach marki RAGE, a już na pewno nie w takiej formie. Nie dość, że oprócz id Software majstrowali przy niej ojcowie przygód Rico Rodzigeza (seria Just Cause) z Avalanche Studios, to jeszcze całość kolorkami bije po oczach tak mocno, że przydałby się gogle spawalnicze.Ktoś powie pewnie teraz, że to nic nowego, bo przecież parę miesięcy temu była już kolorowa postapokalipsa w Far Cry: New Dawn. A i owszem, ale nie wiem, czy wiecie, że to właśnie RAGE 2 narzuciło ten specyficzny kierunek.
Patrząc na te wszystkie zwiastuny reklamujące RAGE 2, którymi karmieni jesteśmy od prawie roku (przy okazji niemal każdego zestawienia najbardziej oczekiwanych premier) można by wręcz pomyśleć, że wszystko tonie tu w różu, a sama gra jest tak szalona, że wymięka przy niej nawet Vaas z Far Cry 3.
Już teraz mogę jednak Was uspokoić - na szczęście to tylko pozory. Owszem, świrów tutaj nie brakuje, akcji rodem z Bulletstorm również, ale, o dziwo, sama gra jest dużo bardziej klasyczna niż początkowo mogłoby się wydawać. Ba, znalazło się tej nawet miejsce dla całkiem niezłego klimatu.
Fabuła? Jest, ale…
Choć twórcy nie ukrywali, że fabuła w RAGE 2 jest tylko pretekstem do radosnego strzelania, to sama historia opowiada jest tu całkiem zgrabnie. Oto, 35 lat po wydarzeniach z pierwszego RAGE, na pustkowie powraca Władza ze znanym już generałem Martinem Crossem na czele. Jego cel jest jasny – zniszczyć obecny porządek, zabić tych, którzy początkowo mu się przeciwstawili i zapanować nad światem.
Brzmi jak mokry sen geniusza zła, prawda? I tak właśnie ma być, bo dzięki temu z jeszcze większą przyjemnością pociąga się za spust i likwiduje kolejnych wrogów. Co ciekawe jednak, na naszej drodze znacznie częściej stają inni „mieszkańcy” Pustkowi niż zmutowani żołnierze Władzy. A jest tu w czym wybierać, bo zbirów tu dostatek.
Oprócz znanych z pierwszej części mutków (taką nazwą posługują się bohaterowie gry w polskiej wersji językowej) czyli Mutantów Abadonu w RAGE 2 natkniemy się na bandy Rzecznych Wieprzy, grupki szalenie niebezpiecznych Ukrytych Nieśmiertelnych (którzy przypominają nieco futurystycznych samurajów, z dziwacznych kodeksem honorowym) oraz Oddziały Zbirów, czyli chyba najbardziej ikoniczną frakcję gry, która z miejsca przywołuje skojarzenia z Mad Maxem.
Początkowy wybór bohatera - poza wskazaniem płci nie mamy tu za wiele do roboty
Świat RAGE 2 po brzegi wypełniony jest całą masą najróżniejszych aktywności. Tak naprawdę misje fabularne to niewielki promil tego czym szybko zapełnia się mapa gry. Kryjówki bandytów, gniazda potworów, stacje zasilające, blokady drogowe, wyścigi, wieże Władzy, mordercza telewizja Mutant Bash TV i arki z potężnymi ulepszeniami – każde z nich ma tu swój znacznik. Za każdym stoi też jakiś okruch historii.
Poznajemy ją jednak nie poprzez przerywniki filmowe, a podsłuchanie jakiejś rozmowy, podejrzenie scenki czy też odnalezienie jednego z wielu ukrytych w świecie gry datapadów. To te, zdawałoby się drobne rzeczy, budują atmosferę gry, która w przeciwnym wypadku byłaby tylko zlepkiem najróżniejszych, nie zawsze pasujących do siebie, pomysłów.
Wciąż nie wiecie skąd to „ale” w tytule? To proste, RAGE 2 wpisuje się w trend gry jako usługi. Zadań mamy tu całe mrowie, ale skoro większość z nich polega na „oczyszczaniu” miejscówek z przeciwników służąc jednocześnie budowaniu reputacji u sojuszników, to można je dodawać w nieskończoność. Czy to źle? Bynajmniej. Mimo to trochę szkoda, że nie pokuszono się o bardziej soczystą historię.
Klimat? Obecny, choć nie do końca
Chyba nie ma co zaprzeczać, że wątpliwości odnośnie klimatu RAGE 2 było sporo. No bo czy wyjątkowo kolorowy świat jest stanie zapewnić grze odpowiednią, postapokaliptyczną atmosferę? No cóż, można, o ile znajdzie się wcześniej złoty środek. I z tym w RAGE 2 bywa różnie.
Niektóre miejscówki w grze są absolutnie fenomenalne. Do tego dochodzą jeszcze poruszające się po drogach Pustkowi uzbrojone konwoje, które wręcz ociekają klimatem (skojarzenia z Mad Max jak najbardziej na miejscu). Podobnie zresztą jak bohaterowie – wystarczy spojrzeć na doktora Kvasira, który porusza się na stworzonym przez siebie wybryku natury. Coś pięknego!
Szkoda tylko, że po takich klimatycznych zajawkach musimy oglądać feerię barw w miejscach zupełnie do tego nieprzystających. Ja rozumiem, że miasto handlowe Wellspring świeci mi po oczach neonami, ale żeby podobne kolorki pojawiały się podczas eksplorowania kanałów ściekowych, opuszczonej osady albo kilku domostw na bagnach – to już lekka przesada.
Na zdjęciu tego nie widać, ale żywy wózek inwalidzki doktora Kvasira ma pełną pieluchę, a wokół niej unosi się stadko much
Miejscami wygląda to tak jakby ktoś usilnie starał się zamaskować ewentualne niedoskonałości graficzne. Bo szczerze mówiąc, w ustawieniach ultra w pececie, RAGE 2 nie zrobił na mnie jakiegoś kolosalnego wrażenia. Jako że częściej gram na konsoli niż PC liczyłem na znacznie, znacznie więcej. I cóż, trochę się przeliczyłem. Dobrze chociaż, że gra trzyma poziom, jeśli chodzi o płynność. Po wyłączeniu skalowania rozdzielczości ilość klatek ani razu nie spadła poniżej poziomu 30-40.
Jeśli chodzi o klimat nie mogę też przemilczeć faktu, że pośród tych wszystkich zadań, którymi upchana jest mapa RAGE 2, i radosnego strzelania do niemal każdej istoty, atmosfera gdzieś szybko wyparowuje. Potem co prawda wraca, ale nie jestem przekonany czy taka huśtawka, jest dobra dla gry, która miała uchodzić za postapokaliptyczną strzelaninę.
Frajda ze strzelania? I to jaka
Strzelanie – to jedno twórcom RAGE 2 wyszło nieomal perfekcyjnie. Jest szybkie, przyjemne i piekielnie satysfakcjonujące. Wraz z rozwijanymi nanotrytowymi umiejętnościami specjalnymi, ulepszanym arsenałem i odblokowywanymi dodatkami system ten skrywa spore możliwości i niesamowite wręcz pokłady frajdy.
Wystarczy powiedzieć, że wszystkie huczne zapowiedzi o widowiskowej eksterminacji przeciwników czy to poprzez ich podpalanie, wyrzucanie w powietrze, roztrzaskanie, ściąganie w wir czy też „proste” i brutalne odstrzeliwanie głów zostały w RAGE 2 spełnione.
Wszystko to jednak docenimy tylko w jednym przypadku – gdy będziemy niczym jednoosobowa armia, Rambo na sterydach, który nie patrząc na konsekwencje sieje dookoła śmierć i zniszczenie. Rage 2 wyjątkowo mocno stawia bowiem na ultraszybką, kontaktową rozgrywkę. Nie macie co tu liczyć na powolną eksterminację kolejnych przeciwników zza osłon, bo szybciej oni uszczuplą Wam pasek zdrowia niż Wy coś zdziałacie. Broń na większe odległości staje się dużo mniej skuteczna, a i nasze umiejętności potrzebują skrócenia dystansu, by w ogóle mówić o jakimś efekcie.
Co z tego, że po przymierzeniu możemy z shotguna strzelić ze sprężonego powietrza na większą odległość, rzucić i zakrzywić tor lotu śmiglika albo nakarmić kilku przeciwników rojem kierowanych rakietek, skoro zasoby amunicji są ograniczone, a wrogowie znacznie bardziej liczni. Tutaj potrzeba brutalnego wparowania w ich szeregi i szybkiej, brutalnej eliminacji strzałami w głowę.
Punktowane takiego stylu gry widać szczególnie w jednej z podstawowych umiejętności specjalnych, którą w polskiej wersji językowej nazwano Przester (Overdrive). Aktywując ją otrzymujemy sporą ilość bonusów – od niekończącej się ilości naboi, poprzez szybsze odzyskiwanie zdrowia aż po alternatywny tryb działania broni, którą po prostu dewastujemy całe hordy wrogów. Z uśmiechem na ustach oczywiście!:)
Rysa na diamencie? Oj, niejedna
Pal licho fabułę, pal licho klimat – to co się naprawdę liczy to frajda z zabawy. Chciałbym móc tak powiedzieć o RAGE 2, bo strzelanie i krwawa eksterminacja dają tu niesamowitego kopa grywalnosci. Szkoda tylko, że efekt ten psuja niedoróbki pokroju niezbyt czytelnego, a całkiem rozbudowanego interfejsu czy też średnio fortunnego obłożenia klawiszu i sterowania przy pomocy klawiatury i myszki.
To ostatnio w większości wypadków jest w porządku, ale zdarzają się sytuację, gdy człowiek żałuje, że nie ma trzeciej ręki albo chociaż zręczności małpy. Sporą liczbę umiejętności specjalnych takich jak choćby rąbnięcie z wyskoku w ziemię, tworzenie wiru, roztrzaskanie czy zwykły uskok przed nadlatującym pociskiem bądź atakiem monstrualnych rozmiarów potwora wymagają naciśnięcia lewego Controla wraz z którymś z dodatkowych przycisków np. klawisza F bądź spacji. Dorzucicie do tego konieczność jednoczesnego operowania kierunkami i już zaczynają się schody.
Spory zarzut mam też do nienajlepszego modelu jazdy, który bardziej frustruje niż cieszy. Owszem, pojazdów w RAGE 2 jest całkiem sporo, i do tego większość z nich da się na różne sposoby ulepszać, ale nie poprawia to jakoś wrażeń płynących z tego elementu gry. W szczególności, gdy akurat trzeba zmierzyć się na torze z całkiem agresywnie jadącymi przeciwnikami.
RAGE 2 – czy warto kupić?
Przyznam szczerze, że w przeciwieństwie do wielu moich branżowych kolegów nie miałem wielkich oczekiwań co do RAGE 2. Widząc kto majstruje przy tej grze, i jaki silnik napędza RAGE 2 (tym razem jest to APEX Engine znany z Just Cause 4) czułem w kościach, że będzie to jeden wielki miszmasz zwariowanych pomysłów. I wielce się nie pomyliłem.
Nie sądziłem jednak, że gra aż tak zdoła mnie wkręcić. I to pomimo frustrującego modelu jazdy, niekoniecznie powalającej oprawy graficznej i kolorów z domku dla lalek 8-latki. A jednak RAGE 2 ma w sobie ducha najlepszych, najbardziej kozackich strzelanin pokroju Borderland czy Bulltestorm. Jeśli więc kochasz radosne strzelanie ten tytuł dostarczy ci całe tony czystej frajdy. Musisz tylko przymknąć oko na kilka niedoróbek. Przyda się też założyć ciemne okulary, by róż nie wypalił ci oczu.
Ocena końcowa RAGE 2:
- cala masa świetnego strzelania
- podkręcający tempo zabawy arsenał i umiejętności specjalne
- mapa wypełniona po brzegi ogromem przeróżnych zadań
- spora różnorodność terenów - od pustynnych równin, po bagna
- znakomite widoki i niezłe projekty przeciwników
- ciekawie prowadzone misje
- wyczuwalny miejscami klimat Mad Maxa i kilku innych, znanych produkcji
- spora ilość humoru
- specyficzna paleta barw nie każdemu przypadnie do gustu
- nie do końca intuicyjny system zarządzania zadaniami, ekwipunkiem i danymi wywiadowczymi
- sterowanie na PC wymaga czasami niebywałej zręczności
- nienajlepszy model jazdy
- irytujące błędy techniczne i znikający polski dubbing
- Grafika:
dobry - Dźwięk:
dobry plus - Grywalność:
dobry
Ocena ogólna:
Grę RAGE 2 na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od polskiego dystrybutora gry - firmy Cenega S.A.
Komentarze
7Kupie na pewno, choć bez szaleństwa i poczekam na cenę europejską dla Polaków czyli 50 zł :)
Może jak wypuszczą demo to zagram i mnie wciągnie...A tak to na pewno nie kupię kota w worku.
bbbrrrrrrrr.....