Polska siła w World of Tanks – relacja z imprezy w Muzeum Wojska Polskiego
Polskie czołgi z przytupem wjechały do World of Tanks przy okazji zahaczając o warszawskie Muzeum Wojska Polskiego. Zorganizowane tam przez firmę Wargaming specjalne spotkanie dla małych i dużych miłośników czołgowych batalii cieszyło się sporym zainteresowaniem.
Co by nie mówić, długo przyszło nam czekać na polskie drzewko w World of Tanks. W końcu jednak jest! Mamy je! I z właśnie tej okazji w ubiegłą niedziele warszawskie Muzeum Wojska Polskiego, za sprawą firmy Wargaming, otworzyło swoje podwoje dla wszystkich miłośników tej sieciowej gry Free2Play, i nie tylko.
Pogoda dopisała, to i chętnych do wzięcia udziału w tym wydarzeniu nie brakowało. Szczególnie, że organizatorzy przygotowali dla odwiedzających sporo atrakcji. Na scenie ustawionej na dziedzińcu muzeum cały czas coś się działo – a to wykłady historyczne o polskiej myśli pancernej II Rzeczypospolitej, a to prezentacje polskich czołgów, które weszły w skład naszego drzewka. Był też koncert grupy Żywiołak, która ostatnio nagrała motyw muzyczny do nowej, polskiej mapy „Studzianki” w World of Tanks.
Młodsze dzieciaki mogły w tym czasie pobawić się czołgowymi klockami Cobi. Dla starszych przygotowano kilkanaście stanowisk komputerowych z grą World of Tanks, i polskimi czołgami. Każdy komu udało się zagrać dostawał pakiet pamiątkowy z dedykowaną koszulką „Polska siła, polska chwała”. Trudno się więc dziwić monstrualnej kolejce jaka ustawiła się do tej właśnie atrakcji.
Przedstawiciele mediów zaproszeni zostali dodatkowo do Muzeum Polskiej Techniki Wojskowej, gdzie każdy z nas mógł nie tylko dokładnie przyjrzeć się budowie czołgu, ale też wsiąść do niektórych pojazdów, a nawet sprawdzić się w kilku siłowych wyzwaniach. Próbowaliście kiedyś przeciągnąć pojazd opancerzony przy pomocy liny? Ja już próbowałem.
Przy okazji warszawskiej imprezy udało mi się porozmawiać z Piotrem Halakiewiczem, z paryskiego biura Wargaming, który brał udział w procesie wprowadzania do gry polskiej linii czołgów. Oto czego się dowiedziałem.
Benchmark: Czy mógłbyś nam powiedzieć czym zajmujesz się w firmie Wargaming?
Piotr Halakiewicz: Jestem regionalnym producentem wydawniczym, tak chyba najwłaściwiej przetłumaczyć to na język polski. Zajmuje się więc wszystkimi działaniami i operacjami, poza marketingiem, jeśli chodzi o wydawanie World of Tanks w Europie.
Benchmark: Mamy w końcu polskie drzewko czołgów w World of Tanks. No to teraz pytanie które pewnie słyszałeś już wielokrotnie – czemu trwało to tak długo?
Piotr Halakiewicz: No cóż, trwało to tak długo po parę razy zmienialiśmy koncepcję co do tego jak to drzewko powinno wyglądać, co możemy tam zrobić. Nie jest tajemnicą, że od samego początku chcieliśmy takie polskie drzewko wprowadzić, natomiast nie było widać na horyzoncie żadnych dobrych kandydatów na czołgi wyższych poziomów. Chcieliśmy by to drzewko było pełne, aż do 10 poziomu.
Cały czas aktualne było więc pytanie co zrobić z tymi czołgami – siódmego, ósmego, dziewiątego i dziesiątego tieru. Było kilka koncepcji. Jedną z nich było spojrzenie na to co polskie wojsko używało tuż po wojnie. Jak wiadomo, to były konstrukcje radzieckie albo przeróbki licencjonowanych radzieckich pojazdów. Stąd też nie chcieliśmy za bardzo iść tą drogą, bo oznaczałoby to wprowadzenie kolejnych pojazdów, które już w grze są, czy to w drzewku sowieckim czy chińskim, bo tam też są te same albo podobne konstrukcje.
Silnik czołgowy w Muzeum Polskiej Techniki Wojskowej w Warszawie
To z pewnością nie oddawałoby wagi polskiego drzewka i roli jaką Polska odegrała w II Wojnie Światowej. Nie mówiąc już nawet o odbiorze czegoś takiego przez polską społeczność w World of Tanks, bo przecież jesteśmy w tej grze wielką siłą.
Dlatego chcieliśmy coś naprawdę oryginalnego – pojazdy, które reprezentowałyby polską szkołę budowy czołgów, polską myśl techniczną. Chodziło nam o projekty polskich inżynierów. Znalezienie tego zajęło bardzo dużo czasu. Trzeba było przekopać się przez archiwa, zdobyć odpowiednie pozwolenia, by na końcu przekonać się że wiele z tych materiałów archiwalnych zostało już zniszczonych, bo na przykład taka dokumentacja nie jest przechowywana przez dłużej niż 50 lat.
Kolejnym etapem naszej pracy, jak już znaleźliśmy jakieś projekty na których podstawie moglibyśmy stworzyć brakujące nam pojazdy, było najpierw przyjrzenie się jak to mogło tak naprawdę wyglądać, a potem próba odtworzenia brakujących detali, brakujących elementów konstrukcyjnych. I to też bardzo długotrwały proces, bo to jest takie troszeczkę budowanie czołgu przez nas.
Benchmark: Czyli to są w większości prototypy, czołgi które nigdy nie powstały, które istniały tylko na planach, do tego czasami niekompletnych, czy tak?
Piotr Halakiewicz: Tak, to są polskie projekty.
Odrestaurowany czołg Renault FT - chluba Muzeum Polskiej Techniki Wojskowej w Warszawie
Benchmark: To w takim razie jak dalece musieliście improwizować by je złożyć w całość?
Piotr Halakiewicz: Improwizacji było dosyć dużo, ale zawsze bazowaliśmy też na naszej wiedzy historycznej dotyczącej tego jak budowało się czołgi w tamtym okresie. To nie jest tak że wymyśliliśmy sobie wszystko od samego początku. Każdy pojazd miał swoją specyfikację, którą przeglądali nasi historycy i bazując na swojej wiedzy i tego jak ten czołg mógł wyglądać gdyby został zbudowany w tamtym okresie – z zastosowaniem jakich technik, jakich materiałów, podzespołów.
To jest troszeczkę tak jakbyśmy próbowali zbudować samochod jedynie na podstawie jego opisu i specyfikacji wiedząc że jest to samochód z na przykład z lat 80-tych ubiegłego wieku. Wszyscy wiemy jak wówczas wyglądały samochody i jakimi technologiami dysponowały. Możemy dysponować innymi, pełniejszymi projektami z tego samego okresu. Wówczas dużo łatwiej odtworzyć takie auto, na tyle wiernie na ile tylko to możliwe.
Benchmark: A czy było coś czym chcieliście połączyć wszystkie czołgi z polskiego drzewka? Jakaś cecha charakterystyczna, która by je wyróżniała na przykład podczas rozgrywki?
Piotr Halakiewicz: Pierwsze sześć poziomów polskiego drzewka to pojazdy historyczne i one są jakie są. Jeśli jednak chodzi o walory rozgrywki pozostałych maszyn to chcieliśmy stworzyć linie i drzewko, które będzie miało coś ciekawego do zaoferowania wszystkim graczom, nie tylko graczom z Polski, którzy w sposób naturalny będą zainteresowani tymi czołgami. Chodziło nam o to by te czołgi było nieco inne od pozostałych.
Nie było tu żadnej nowej mechaniki, którą moglibyśmy wprowadzić tak jak miało to miejsce w przypadku szwedzkich niszczycieli czołgów czy włoskich czołgów średnich z mechanizmem przeładowania. Ogólny zamysł wierzchołka polskiego drzewka został zdefiniowany jako czołgi dość dobrze opancerzone, z dużymi obrażeniami na strzał i lepszym niż w czołgach radzieckich kątem opuszczania lufy co pozwala na bardziej kreatywną grę na wzniesieniach.
Benchmark: Czy szukając planów i budując polskie drzewko udało Wam się trafić do któregoś z oryginalnych konstruktorów tychże maszyn?
Piotr Halakiewicz: Bardzo dobre pytanie. Przyznam, że sam o tym myślałem. Okazuje się jednak, że kopii takich projektów zazwyczaj nie ma. A przynajmniej nie mieli ci autorzy, do których my dotarliśmy. Dlaczego? To bardzo proste – to kwestie wojskowe. I w tamtych czasach, a pewnie i teraz też, gdy coś się projektowało dla instytucji czy uczelni wojskowych to nie trzymało się żadnych kopii w domu. Wszystko trafiało do oficjalnych archiwów, do których dostęp wymagał odpowiednich zezwoleń. I to właśnie to czyniło naszą pracę o wiele trudniejszą.
Komentarze
6Na szczęście War Thunder nie musi nadrabiać nachalną reklamą.
Graczy WoT usiłujących grac w WT poznaje się w pierwszych minutach rozgrywki i stanowią łatwy cel, wylewając potem swoje frustracje gdzie najłagodniejszą formą jest "cziter" i ew. zgłoszenie do bana :)