Choć o nowej odsłonie starusieńkiego Resident Evil 2 mówiło się od wielu miesięcy, chyba nikt nie spodziewał się, że tytuł tak szybko znikać będzie z półek sklepowych. O dziwo, to nie tylko zasługa nostalgii. Tak genialnego remake’a po prostu jeszcze jak dotąd nie było.
- absolutnie genialnie wykonany remake kultowej gry; - wciąż intrygująca fabuła, poddana sporym poprawkom, zmianom i ulepszeniom; - dostosowane do obecnych realiów sterowanie; - nowe umiejscowienie kamery dodające rozgrywce dynamiki; - ciekawe zagadki; - na nowo zaprojektowani przeciwnicy; - idealnie zachowany klimat oryginału, dodatkowo podkręcony kilkoma świeżymi patentami i niemal stałą obecnością Mr. X; - fantastycznie uwspółcześniona oprawa audiowizualna; - tryb hardcore dla zagorzałych fanów Resident Evil 2, z opcją zapisu gry wymagającą taśm z tuszem; - moc dodatkowych atrakcji dla tych, którzy zdecydują się „wymaksować" grę
Minusy- czasami daje się odczuć archaizm niektórych rozwiązań; - sporadyczne, ale dość irytujące błędy (Xbox One); - nieco wygórowana cena, nawet jak na tak doskonały remake
„Kiedyś to były gry. Nie to co teraz, wszędzie tylko Battle Royale, lootboxy i mikropłatności” – jeśli kiedykolwiek zdarzyło ci się wypowiedzieć podobne słowa to znaczy…że pośród graczy jesteś już dinozaurem. Pamiętasz pewnie nie tylko premierę Baldur’s Gate, legendy RPG, ale i początki takich serii jak Civilization, Metal Gear Solid czy Resident Evil.
Tak kiedyś wyglądał Resident Evil 2...
Z tym większą ekscytacją witałeś też pewnie rodzący się trend do odświeżania dawnych hitów. Pytanie tylko jak teraz się z tym czujesz, gdy półki sklepowe dosłownie uginają się od najróżniejszej maści remasterów i remake’ów? Czy którykolwiek z nich zdołał przywrócić dawne wspomnienia czy też spotkania z nimi okazywały się ogólnie klapą i zderzeniem ze ścianą?
Niestety, w moim przypadku najczęściej kończyło się to sporym zawodem. Być może miałem nieco wyższe oczekiwania niż tylko poprawiona grafika i ogólne odświeżenie ulubionej gry sprzed lat. Nie dziwię się więc, że powracającym z przeszłości tytułom przypięto łatkę „odgrzewanych kotletów”.
Oczywiście, zdarzają się perełki pokroju Crash Bandicoot N’Sane Trilogy czy nadchodzącego wielkimi krokami Crash Team Racing Nitro-Fueled (które zresztą jest jedną z najgorętszych gier I połowy 2019 roku), ale uogólniając można powiedzieć, że te naprawdę świetnie wyglądające remake’i to wyjątki potwierdzające regułę. I nagle, pośród tej masy lepiej i gorzej zreanimowanych klasyków, pojawia się remake Resident Evil 2 wywołując istne trzęsienie ziemi.
...a tak teraz. Sporo się zmieniło, prawda?
Wspomnienia kreślone na nowo
Pogrążony w mroku korytarz. W świetle omiatającej go latarki powoli dostrzegamy poprzewracane krzesła, zabarykadowane wejścia, ślady krwi na ścianach i leżące wokoło ciała. Atmosfera gęstnieje z każdą minutą, i nagle zza narożnika słyszymy dziwny odgłos….Włos zaczyna jeżyć się na głowie, a serce zaczyna bić jakby mocniej. Skąd nastąpi atak? W którą stronę uciekać?
Co tu dużo pisać, takich akcji w nowej odsłonie Resident Evil 2 jest mnóstwo. Niby były już one w pierwowzorze, ale dopiero nowa oprawa audiowizualna wzniosła je na wyżyny grozy. Może i sama grafika nie jest aż tak fenomenalna jak innych, największych hitach, ale z pewnością potrafi zrobić świetnie wrażenie.
A już na pewno posiadacze telewizorów OLED będą tu zbierać szczęki z podłogi (sam to przeżyłem gdy po raz pierwszy odpaliłem remake Resident Evil 2 na Xbox One X ), bo bogactwo efektów HDR w połączeniu z niemal idealną czernią i świetnym kontrastem robią tu absolutnie fenomenalną robotę.
Zapewne już wiecie, że nowy Resident Evil 2 to nie tylko zmiany w warstwie wizualnej. Wszak nieprzypadkowo zatytułowałem tę recenzję „remake inny niż wszystkie”. Twórcy gry wykazali się bowiem znacznie większą pomysłowością przebudowując nie tylko niektóre mechaniki czy lokacje (np. posterunek policji), ale też jej kampanie fabularną.
Żeby jednak była jasność – główny zarys historii wciąż jest tu taki sam jak w poprzedniku z 1998 roku. Mamy tu więc dwójkę bohaterów – niedoszłego policjanta z Racoon City, Leona Kennedy’ego i Claire Redfield, młodą studentkę poszukującą zaginionego przed 2 miesiącami brata, którzy razem przybywają do miasta ogarniętego już epidemią. I tu niestety zostają rozdzieleni, ale i ich losy są ze sobą połączone i przeplatają się ze sobą przez całą grę.
Dotąd niby wszystko po staremu, prawda? Nie do końca, bo już samo pierwsze spotkanie obu bohaterów uwidacznia pewne subtelne zmiany, które idealnie wpasowują się w całą historię. Wygląda to niemal tak jakby były tam od zawsze. A dalej jest tylko lepiej, bo niektóre fragmenty gry znacznie rozbudowano.
Uprzedzamy o drastyczności tej sceny. Powiększasz zdjęcie na własną odpowiedzialność
Nie ma co jednak rozwodzić się nad fabularnymi niuansami i ich modyfikacjami, bo każdy powinien doświadczyć tego sam. Dość powiedzieć, że jest naprawdę dobrze, i to we wszystkich czterech scenariuszach.
Nowy Resident Evil 2 posiada bowiem podobny podział kampanii – na część Leona i część Claire, każda w dwóch wariantach – A i B. W zależności więc od wyboru pierwszej postaci (A) scenariusz dla drugiej lekko się zmienia (B).
Dla najwytrwalszych bonus - mini kampania Hunka
Istotne zmiany dokonały się również w sposobie prezentowania akcji. Wreszcie zastosowano tu dynamiczną kamerę usadowioną za bohaterem, którą dodatkowo można dowolnie obracać. Unowocześniono też sterowanie, dzięki czemu nasza postać nie zachowuje się już jak czołg. Opracowano także całkowicie nowe projekty przeciwników.
I tak można byłoby jeszcze długo wymieniać co w nowym Resident Evil 2 zmieniono bądź całkowicie przebudowano. Najważniejsze jednak jak to wszystko przełożyło się na samą rozgrywkę. I tu mogę powiedzieć tylko jedno – jestem absolutnie oczarowany ile dało się wykrzesać z tego, bądź co bądź, nie najmłodszego już survival horroru.
Praktycznie przez cały czas czułem się tu dokładnie tak jak te 21 lat, kiedy pierwszy raz siadałem do Resident Evil 2. To samo zaciekawienie, ten sam niepokój, to samo liczenie się z każdym pociskiem i stałe kontrolowanie ekwipunku.
Oczywiście, teraz wszystko jest bardziej sugestywne. I chyba lepiej, bo mając już co nieco lat na karku niektóre rzeczy muszą mieć dla mnie jakiś większy sens, bardziej przekonujące wyjaśnienie. I to twórcom gry świetnie się udało.
Ich geniusz widać też w wielu drobnych szczegółach – od noża, którym można przerwać atak zombie wbijając mu go w ciało, ale by go odzyskać trzeba wcześniej go zabić, po zabawy światłem i cieniem, które niejednokrotnie potrafią przyprawić o gęsią skórkę. A już totalnie przeszli samych siebie serwując nam odnowionego Tyranta – Mr. X (w polskiej wersji znanego jako Tyran).
A któż tam czai się za narożnikiem?
Niesamowite jak udało się podkręcić wygląd Mr. X i emocje towarzyszące jego pojawianiu się w grze. A warto wiedzieć, że w nowym Resident Evil 2 to faktyczny prześladowca, niezniszczalny, nieustępliwy, a czasem wręcz irytujący.
Teraz może się on bowiem przemieszczać się praktycznie wszędzie i nader często przyciąga go odgłos strzałów. Pomyślcie tylko – właśnie próbujecie oczyścić pomieszczenie z zombiaków, by na spokojnie dostać się do kolejnej zagadki, gdy nagle, za ścianą słyszycie ciężkie kroki, które wyraźnie zbliżają się do drzwi. Chwilę później staje w nich Mr. X…i zaczyna się zabawa w kotka i myszkę. Przedsmak takich atrakcji możecie zobaczyć na poniższym filmiku.
Perełka z drobnymi skazami
Mimo tych wszystkich „achów i ochów” obawiam się, że „nowy-stary” Resident Evil 2 może nie trafić do młodszego pokolenia graczy. Nie ma tu żadnych znaczników gdzie w danej chwili powinniśmy się udać bądź co dalej zrobić. Na dostępnej z poziomu menu mapie są co prawda ikony informujące o pozostawionych danej lokacji przedmiotach (czerwony kolor wskazuje, że coś jeszcze w nich się znajduje), a zbliżając do jakiegoś obiektu, z którym możemy wejść w interakcje, widzimy pojawiający się nad nim znacznik, ale to w zasadzie wszystko.
Ot, stara szkoła – samodzielnie kombinuj, łącz ze sobą fakty i poszlaki, rozwiązuj zagadki i szukaj wyjścia. Jeśli dodamy do tego mocno ograniczony ekwipunek (którego wciąż trzeba pilnować), zapisywanie stanu gry wymagające znalezienia maszyny do pisania (w trybie hardcore dodatkowo taśm z tuszem) oraz niemal ustawicznie polującego na nas Mr. X’a, którego nagłe pojawienia się potrafią być frustrujące, raczej trudno spodziewać się by młode pokolenie z marszu doceniło remake Resident Evil 2.
Ale żeby nie było że nowy Resident Evil 2 to absolutny majstersztyk, cudownie odświeżona gra bez żadnych błędów i niedociągnięć, dla równowagi muszę wytknąć mu kilka niedoróbek. Tu i ówdzie wychodzą bowiem dawne archaizmy, o których, być może, w procesie produkcji zapomniano.
I tak zombie potrafią przewracać się po potknięciu o leżące zwłoki, ale już wybuch C4 w jednej z lokacji nic im nie robi. Nie da się też ich zmiażdżyć w bibliotece między ruchomymi regałami, gdy utkną tam ślepo podążając ku nam po linii prostej.
Takich kwiatków jest zresztą w grze znacznie więcej – od braku możliwości strzelania przez szyby, po bezradność zombie, gdy obok nich chodzimy po drabinie. Czepiam się? Trochę tak, ale w zasadzie to bardziej śmieszą mnie te wszystkie wpadki, niż irytują. Nieco szkoda jednak, że twórcy nie pokombinowali bardziej by efekt takich „kwiatków” zminimalizować.
Resident Evil 2 – czy warto kupić?
Jeśli pamiętasz oryginał odpowiedź na to pytanie może być tylko jedna – OBOWIĄZKOWO trzeba! W tym przypadku z pewnością nikt nie poczuje się obdarty z cudownych wspomnień. Nowy Resident Evil 2 dostarcza bowiem tak niesamowitych wrażeń, jakich właśnie życzylibyśmy sobie powracając po latach do oryginału.
A nowi gracze? Ci mogą podejść do tego remake’a jak do miłej ciekawostki. Bardzo możliwe, że ten tytuł pozytywnie ich zaskoczy. Ma bowiem w sobie wszystko co każdy dobry survival horror mieć powinien – genialny klimat i pierwszorzędne tempo. Aż chciałoby się więcej tak spektakularnych reanimacji kultowych gier.
Ocena końcowa Resident Evil 2:
- absolutnie genialnie wykonany remake kultowej gry
- wciąż intrygująca fabuła, poddana sporym poprawkom, zmianom i ulepszeniom
- dostosowane do obecnych realiów sterowanie
- nowe umiejscowienie kamery dodające rozgrywce dynamiki
- ciekawe zagadki
- na nowo zaprojektowani przeciwnicy
- idealnie zachowany klimat oryginału, dodatkowo podkręcony kilkoma świeżymi patentami i niemal stałą obecnością Mr.X
- fantastycznie uwspółcześniona oprawa audiowizualna
- tryb hardcore dla zagorzałych fanów Resident Evil 2, z opcją zapisu wymagającą taśm z tuszem
- moc dodatkowych atrakcji dla tych, którzy zdecydują się "wymaksować" grę
- czasami daje się odczuć archaizm niektórych rozwiązań
- sporadyczne, ale dość irytujące błędy (Xbox One)
- nieco wygórowana cena, nawet jak na tak doskonały remake
- Grafika:
dobry plus - Dźwięk:
dobry plus - Grywalność:
dobry plus
Ocena ogólna:
Grę Resident Evil 2 na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od firmy Cenega S.A.
Komentarze
12No comment......!
W konsolowej wersji za dużo TAA napchali (jak zwykle zresztą).
Jeden z powodów dla których nie mam czasu na tą grę.