Czy to strzał w dziesiątkę? - pierwsze wrażenia o Samsung Galaxy Note 10 i 10+
Po raz pierwszy w historii mamy dwa różniące się rozmiarami Samsungi Galaxy Note, a w praktyce trzy modele, bo ten większy będzie dla wybrańców (niestety nie w Polsce) dostępny również jako wariant z obsługą sieci 5G.
We wtorek (choć już zbliża się koniec dnia i niektórzy z Was mogą ten materiał czytać dopiero w czwartkowy poranek) zaprezentowane zostały oficjalnie flagowce Samsung Galaxy Note 10 i Galaxy Note 10+ (dodatkowa wersja 5G będzie taka jak Note 10+). Z pełną specyfikacją zapoznacie się w premierowym newsie Note 10 i Note 10+ - jakie są różnice, a ja spróbuję opowiedzieć trochę o pierwszym kontakcie z notatnikami, jak pieszczotliwie nazywają je miłośnicy tej serii produktowej.
Od razu zastrzegam, że nie będę oceniał ich przez pryzmat ceny. Jak już wiecie, jest ona wysoka, za najtańszy wariant Note 10 zapłacicie krocie, bo 4149 złotych (jest co prawda ponownie opcja odkupu, która czasem potrafi zdziałać cuda). Ale to przecież urządzenia, w przypadku których chyba nie powinno rozmawiać się o cenie, a o tym jak upraszczają nam pracę i rozrywkę. Gdy już oczywiście wejdziemy w ich posiadanie.
Miałem okazję korzystać z każdego Note’a począwszy od serii 3, ale z żadnym nie spędziłem więcej czasu. To trochę konsekwencja pracy, który sprawia, że człowiek ciągle testuje coś innego, ale też faktu, że Note’y wydawały mi się zawsze za duże. Nic nie ujmując ich produktywności czy wydajności, ale taki prawie tablet to było dla mnie za wiele. Piórko kusiło, ale niezbyt dostatecznie.
Wybieram Note 10, choć Note 10+ też kusi
Czym zatem wywarła na mnie wrażenie seria Note 10 (bo wywarła i to nie tylko ceną)? Otóż dwoma wersjami rozmiarowymi. Dzięki temu możemy dobrać sobie rozmiar notatnika do rozmiaru naszej dłoni i gustów. Moje trafiają w ten mniejszy model o wymiarach zbliżonych do wymiarów Galaxy S10 i minimalnie większej wadze. Lepiej układa się on w dłoni niż Note 10+ i tym samym Note 9. Choć ten „maluch” jest pozbawiony pewnych rzeczy w porównaniu z większym bratem, ma prawie wszystko czego mi potrzeba.
Prawie, bo jako mobilny fotograf wolałbym ujrzeć zamiast 52 mm obiektywu coś dłuższego, ale na to pewnie przyjdzie nam poczekać. Zresztą temat jakości zdjęć w przypadku serii Note należy ugryźć nie od strony jakościowej, bo ta będzie prawdopodobnie taka jak choćby w Galaxy S10, ale od strony związanej z ergonomią. Wątpię bowiem żeby nieco jaśniejszy teleobiektyw f/2,1 (zamiast f/2,4, jak poprzednio) wiele zmienił, choć lepsze mogą być portrety selfie wykonywane w trybie nocnym. Nie miałem jednak jeszcze okazji tego sprawdzić.
Fotograficznie Samsung Galaxy Note 10/10+ powinien oferować prawie to samo co S10/10+
Aparaty zostały umieszczone nie równolegle do krótszej krawędzi tylnej ścianki jak w Note 9 czy S10/10+, ale tuż przy i wzdłuż dłuższej krawędzi. Palec nie zabrudzi nam też tym razem przypadkiem obiektywów, bo ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych znajduje się na przedniej ściance pod wyświetlaczem. Z obsługą aparatów mocno związane są też funkcje nowo zaprojektowanego piórka.
Nowe piórko S Pen, kamera ToF 3D
Wygląda prawie identycznie jak poprzednio, a dzięki akumulatorowi litowo-tytanianowemu ma pozostawać nawet 10 godzin w stanie czuwania. Do tego oprócz wielofunkcyjnego przycisku wyposażono je w obsługę gestów wykonywanych piórkiem w powietrzu (nie trzeba zbliżać go do wyświetlacza tak jak w Note 9). Te gesty wykorzystamy na przykład do sterowania aparatem i jego funkcjami (zmiana trybów fotografowania, zoomowanie). Ich użyteczność będzie zapewne przedmiotem dyskusji, ale na pierwszy rzut oka wygląda to ciekawie, szczególnie gdy zechcemy sterować aparatem z odległości. Podobną funkcjonalność piórka dostaną również kupujący niedawno zaprezentowany tablet Galaxy Tab S6. Opcje Air Gestures dostępne są też w aplikacjach wideo (w tym YouTube), trafią zapewne też do innych aplikacji za sprawą dostępnego do dziś pakietu SDK.
Samsung znów poprawia to co stanowi sedno serii Note, czyli piórko S Pen
W dużym Note 10+ (wciąż czuję się dziwnie tak pisząc, wszak oba smartfony są spore rozmiarem) dostaniemy takie samo piórko i prawie taki sam aparat. Różnicą jest zastosowanie kamery ToF 3D, która ma zapewnić lepsze efekty rozmycia tła niż standardowo. W serii Note 10 możemy je wykorzystać nie tylko podczas fotografowania, ale także filmując, a to wprowadza nową jakość do trybu wideo. Bardziej intryguje mnie jednak wykorzystanie kamery ToF 3D do tworzenia przestrzennych skanów obiektów umieszczonych przed smartfonem.
Inne funkcje, które mogą nam się spodobać to mikrofon z funkcją zoomowania, pozwalający skupić się na dźwięku motywu, czy superstabilny obraz (podobno bardziej niż w poprzedniku). Mniej kuszące dla mnie są efekty AR Doodle, dzięki którym dorysujemy sobie na filmie praktycznie to co zechcemy, na przykład fantazyjne wąsy. Bardziej przekonuje mnie możliwość wzbogacania zrzutów ekranowych o zdjęcia wykonane przednim aparatem, na których możemy wyrazić swoje emocje.
Piórko przyda się też do wygodnej edycji filmów. Cieszy mnie przy tej okazji współpraca Samsunga z Adobe, która zaowocowała optymalizacją edytora wideo Premiere Rush (użytkownicy smartfonów Samsung mogą liczyć na zniżkę w abonamencie). To mobilna wersja Premiere Pro, uproszczona, ale wystarczająco funkcjonalna, by za pomocą tylko smartfona zmontować ciekawy materiał filmowy.
Taki coraz bardziej kieszonkowy pecet
To mocne sformułowanie, wszak mamy na pokładzie Androida 9, ale widać że programiści dążą do jak największej integracji Note ze stacjonarnymi pecetami poprzez dodanie do DeXa opcji komunikacji z komputerem (w tym przenoszenia plików za pomocą mechanizmu przeciągnij-upuść) oraz wyposażenie smartfona w funkcje przydatne dla profesjonalistów. Taką funkcją może być wspomniany skaner 3D (szkoda że tylko w Note 10+), ale też obecne w obu modelach rozszerzenia aplikacji Samsung Notes. Umożliwia ona digitalizację pisma odręcznego i pozwala na personalizację zapisków.
W Polsce trafi się nam znowu Exynos
Skoro mówimy o montażu wideo, to kilka słów należy się wydajności smartfona. Podczas przedpremierowego pokazu nie dało się jej przetestować. Skoro jednak wykonany w 7 nm procesie chipset debiutujący wraz ze smartfonami Exynos 9825 (montowany w dostępnych w Polsce Note’ach 10) ma być alternatywą dla Snapdragona 855, to nie ma czym się przejmować.
Nawet różnicą pamięci RAM 4 GB pomiędzy wariantami mniejszym i większym Note. Kiedyś jęknęlibyśmy w wrażenia, ale dziś nawet 8 GB w Note 10 wystarcza, by smartfon pracował bardzo wydajnie. A 12 GB to… sami wiecie. W tym mniejszym szybkiej pracy sprzyjać będzie też niższa rozdzielczość wyświetlacza Dynamic AMOLED niż w Note 10+ (2280 x 1080 zamiast 3040 x 1440), choć konia z rzędem temu, kto dostrzeże takie różnice przy codziennej pracy. Obawiam się też, że szybko nie dostrzegę zalety HDR10+ podczas oglądania filmów. Oczywiście każdy plus poprawiający jakość obrazu jest mile widziany.
Obie wersje wyglądają podobnie - jeszcze większa prostota niż poprzednio
Zastanawiałem się też co mogłoby mnie jednak przekonać do większego Note’a. Wzornictwo? Raczej nie, bo oba smartfony wyglądają praktycznie identycznie - różnicą są dodatkowe oczka kamery ToF 3D na tylnej ściance Note 10+. Obie wersje mają także nowe (prawie) bezramkowe wykończenie przedniego panelu (Infinity-O Display), co z kolei po raz pierwszy od pewnego czasu sprowokowało mnie do myślenia o Note jako smartfonie innym niż tylko jako takim z dużym ekranem.
To smartfony o bardzo prostej formie - znikł przycisk Bixby, nie ma też czytnika siatkówki, co dla mnie nie jest problemem. Nie będę tęsknić też za czujnikiem pulsu, bo taki mam w swojej opasce, a obsługa czujnika w smartfonie była dla mnie niewygodna.
Przyciski zasilania i głośności, choć nie dotykowe, jak mówiły wczesne plotki, są wygodne i pewne w obsłudze, nie rzucają się w oczy. Głośniki stereo umieszczone są na dolnej i górnej krawędzi. Czy zagrają dobrze? To podobno ma zagwarantować certyfikacja AKG.
Moim zdaniem w prostocie konstrukcji tkwi atrakcyjność nowych modeli Note 10.
Tej prostoty nie przełamuje nawet mieniąca się kolorami tęczy tylna ścianka smartfona w przypadku koloru obudowy Aura Glow. Przy nim wersja czarna (choć elegancka, to moim zdaniem tym razem najmniej atrakcyjna), biała czy różowa (też ładna) wyglądają jakby dotyczyły uboższego produktu.
Kolory nowych Note 10+ i Note 10 w różu zarezerwowanym dla tego modelu
Kolor Aura Glow mieni się różnymi odcieniami, ale zawsze nieskończoną ich liczbą naraz
Rzecz, której brak może niektórych irytować
Kolorem jednak Samsung mnie nie przekona, bo oba warianty rozmiarowe Note są dostępne w tęczowej wersji. Może więc port słuchawkowy? Ale zaraz, przecież go nie ma - zarówno w małym Note 10, jak i dużym Note 10+. Wsparcie dla 5G (będą je mieć niektóre wersje tego smartfona) to z kolei ewentualna pieśń przyszłości i najpewniej w Polsce doczekamy się go dopiero w Note 11, a może i późniejszych wersjach.
Rozmiar ekranu byłby plusem, ale gdyby dało się go rozciągać przy mniejszych rozmiarach obudowy. No tak, tego doświadczymy prędzej w Galaxy Fold.
I w końcu olśnienie - slot na karty pamięci. Oczywiście w Note 10 będziemy mieli do dyspozycji bez liku pamięci masowej, ale gdy nawet 256 GB ulegnie zapełnieniu dobrze mieć pod ręką szanse na więcej pamięci. Zresztą karty microSD są też przydatne przy transferze danych i jako oddzielne medium, które poprawia bezpieczeństwo pracy i przechowywania danych.
Samsung Galaxy Note 10 slotu na microSD nie dostał, znalazł się on za to w Note 10+ jako hybrydowy. Wspierane są karty o pojemności nawet 1 TB, ale tylko w wersji z modemem LTE. Mnie na początek wystarczyłoby rozszerzenie pamięci o kolejne 256 GB, co byłoby mniejszą inwestycją niż zakup wersji 512 GB, mimo że karta nie jest tak szybka jak pamięć wbudowana. Ale ale, o cenach mieliśmy nie dyskutować, więc odpuszczam ten temat.
Rzecz, której sprawdzić od razu się nie dało
I pewnie szybko nie da, a mowa o wsparciu dla LTE Cat 20. Za to obsługa stanowiącego nowość standardu bezprzewodowego Wi-Fi, czyli 802.11ax, jest w zasięgu naszych rąk. Trzeba tylko dobrać odpowiedni router do kompletu.
Dwa rozmiary to i dwa różne akumulatory
Zapytacie się, a co z akumulatorem? Note 10 ma o 800 mAh mniej zasobów energii dostępnych po naładowaniu niż Note 10+. Jednak wsparcie dla technologii szybkiego ładowania, także bezprzewodowego (Note 10/10+ posłuży też jako powerbank bezprzewodowy), szybszego niż w poprzedniku, powinno czynić wszelkie obawy o wydajność 3500 mAh akumulatora Note 10 mniej uzasadnionymi. Wszystko okaże się w testach, ale zakładam, że optymalizacja zużycia energii, poprawiona względem świetnego już poprzednika, zrobi swoje.
Musze dodać, że Note 10+ ładuje się jeszcze szybciej niż Note 10, bo obsługuje ładowanie 45W. Niestety za tę przyjemność trzeba będzie dodatkowo zapłacić kupując odpowiednią ładowarkę.
Samsung Galaxy Note 10 wybierzemy nie ze względu na cenę
Z Note 10 i 10+ spędziłem na razie bardzo krótkie chwile. Jednak wystarczająco długie, by spodziewać się popularności tych smartfonów. Na pewno nie wśród osób, które mocno przykładają wagę do współczynnika cena/praktyczność/wydajność. Lecz chętni na zakup tych smartfonów pojawią się pewnie nie tylko wśród lojalnych użytkowników poprzednich generacji Note. Ci mogą narzekać na wyeliminowanie pewnych rzeczy (czytnik siatkówki, port minijack, przycisk Bixby), ale ja z tego powodu nie wylewałbym krokodylich łez. Esencja serii Note, czyli piórko, jest jeszcze lepsza niż poprzednio.
Dzięki dużej wydajności i praktyczności doskonałego wyświetlacza, zerknąć przychylnym okiem na Note 10 i Note 10 + mogą też osoby fotografujące zwykłymi aparatami, blogerzy, inżynierowie, a nie tylko przedstawiciele biznesu.
Praktyka pokaże czy Samsung trafił w dziesiątkę nie tylko numerkiem modelu. Moim zdaniem są ku temu wystarczające podstawy. Wyczekujcie pełnej recenzji na naszych stronach.
Smartfon trafia do przedsprzedaży już dzisiaj (7 sierpnia) i będzie tak dostępny do 22 sierpnia. Dzień później trafi do regularnej sprzedaży w następujących wariantach i cenach:
- Samsung Galaxy Note10 (8GB/256GB): 4149 PLN
- Samsung Galaxy Note10+ (12GB/256GB): 4799 PLN
- Samsung Galaxy Note10+ (12GB/512GB): 5249 PLN
Cenę będzie można sobie obniżyć korzystając z opcji odkupu starego smartfona, którego wartość będzie można w tym przypadku zwiększyć o 400 złotych.
Każdy z nowych smartfonów będzie miał po trzy podstawowe wersje kolorystyczne Aura. Dla Note 10+ będzie to Glow, Black i White, a dla Note 10 Glow, Black i Pink.
Komentarze
13Po pierwsze nie rozumiem w ogóle istnienia "zwykłego" Note 10. Za 959€ a dostajemy ekran 1080p czyli gorszy od Note 4 czy S6 (oba miały 1440p), nie mówiąc nawet o konkurencji na tej samej półce cenowej, śmieszną 3500mAh baterie, nie można powiększyć pamięci przez microSD(!!!) i brak kamery ToF (o jack'u 3.5mm nawet nie wspominam).
Co do "dużego" Nota. Co mnie ******** to że do telefonu za ponad 5 kafli nie mogli dodać tej super szybciej ładowarki 45W którą tak się chwiali na prezentacji. Będą ją sprzedawać osobno za 49.99€ w Europie.
Do tego Samsung stara się przebić Apple: z żadnym z nowych Note-ów nie dostajemy przejściówki USB-C na Jack 3,5 mm trzeba ją osobno kupić!
Na dobitek oferta dla pre-order'a jest żałosna. z S10(+) dostaliśmy ich nowe słuchawki (+microSD lub/i ładowarkę bezprzewodową w zależności od kraju). A teraz dostaniemy dodatkowe 100€ jeśli oddamy im nasz "stary" telefon za bandyckie ceny. Za mojego S10+ w stanie idealnym kupionym prosto od nich proponują mi 380€, strach się bać jeśli ktoś ma chociaż ryskę na ekranie...
Ktos chyba tak zabalowal ze az uciekla mu sroda z zyciorysu...
Tosz to smiech na sali gorszy telefon "note 10" w wyzszej cenie? skoro jest lepszy w nizszej "asus rog 2"?
krotka recenzja https://www.youtube.com/watch?v=8EEHPHCT9-E